Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Może i wygląda na dwudziestoletnią dziewczynę, może nawet tak się zachowywać, ale jeszcze za twego życia zostanie imperatorową Kesh. Podejrzewam, iż jej wykształcenie jest dość wszechstronne i pewnie rozleglejsze od twojego. - James był niezwykle nieufny, nawet jak na kogoś tak z natury ostrożnego i podejrzliwego jak on. Po chwili zaś dodał: -Bądź czujny, mości książę. Nie daj się zwieść słodkim obietnicom i pokusie delikatnych uścisków. Ci ludzie mordują się równie łatwo i bezwzględnie jak uliczni opryszkowie w krondorskiej Dzielnicy Biedaków. Dotarłszy do pawilonu Skarany, Erland musiał przyznać sam przed sobą, że niełatwo mu pamiętać o tych przestrogach. Księżniczka leżała na miękkich poduszkach pod jedwabnym baldachimem - nieopodal czekały na wezwanie cztery służące. Podczas oficjalnych okazji Erland widział ją w kwilcie i bluzie-teraz miała na sobie prostą suknię, spiętą tuż nad piersiami złotą broszą w kształcie sokoła, takiego samego jak na królewskim keshańskim sztandarze. Suknia była niemal przezroczysta i rozchyliła się nieco, gdy dziewczyna wstała na powitanie gościa, ukazując księciu oszałamiający widok pysznie zbudowanego kobiecego ciała. Efekt był znacznie bardziej podniecający niż powszechnie niemal panująca w pałacu nagość. Erland skłonił się lekko, jak gość witający gospodarza, nie jak poddany przed władcą. Skarana podała mu dłoń i powiedziała po prostu: - Chodź, książę, przejdźmy się. Erland odkrył, że powraca doń wrażenie, jakiego doznał, kiedy zobaczył księżniczkę po raz pierwszy. W tym ogrodzie, pełnym egzotycznych kwiatów, ona była kwiatem najpiękniejszym i najbardziej oszałamiającym. Inaczej niż kobiety, które tu poznał dotychczas, giętkie i długonogie, księżniczka miała pełniejszą figurę. Jej toczone uda były o włos tęższe niż uda Miyi, co dla Erlanda było zachwycające - i z pewnością miała najpełniejszy biust, w jaki zdarzyło mu się wlepić zachwycone spojrzenie. Miała też nieznacznie zadarty nosek, który w połączeniu z pełnymi wargami nadawał jej lekko nadętą minkę. Duże, migdałowego kształtu, ciemne oczy księżniczki były troszeczkę skośne - prawie tak, jak u złotoskórych ludzi z Shing Lai, których widywał na dworze. Ramiona miała szerokie, podobnie jak biodra, wąską kibić i rozkosznie zaokrąglony brzuch. Erland poczuł, że ta kobieta może go zupełnie i bez reszty pogrążyć. Kiedy milczenie stało się niemal nieznośne, zdołał wreszcie wybąkać: - Wasza Wysokość, czy na tym dworze są w ogóle jakieś brzydkie kobiety? - Oczywiście! - zaśmiała się Sharana. Głos miała słodki, soczysty, uśmiech zaś ożywił jej twarzyczkę i księciu zaschło w gardle. - Moja babka jednak boi się starości i śmierci, z jej rozkazu więc odesłano wszystkie osoby mniej urodziwe i nie dość młode do dolnego pałacu. Ale są, możesz, książę, być tego pewien. -- Westchnęła. -Jeśli kiedykolwiek zasiądę na tronie, odwołam ten śmieszny i głupi zakaz. Wielu zdolnych i bystrych ludzi pracuje bez uznania dla ich zasług, innym zaś wystarczy piękny wygląd... i bez wysiłku sięgają po najwyższe zaszczyty. Erland nie bardzo rozumiał, o czym ona mówi. Upajał się cudownym zapachem jej ciała, zmieszanym z woniami pys7,nych kwiatów. - Eee... zauważyłem jednak, że lord Nirome zdołał jednak wybić się ponad przeciętność. - On jest wspaniały --roześmiała się księżniczka. - Udało mu się jakoś' przekonać wszystkich razem i każdego z osobna, że jest po ich lub jego stronie. To jedyny człowiek, który nie ma tu zatargów z nikim. Jest taki kochany. Ze wszystkich wujów... - Wujów? - No, właściwie to jest kuzynem mojej matki, ale nazywam go wujem. Jest jedynym, który potrafił mnie pocieszyć, kiedy płakałam w dzieciństwie... Babcia nieustannie mu przypomina, że powinien coś zrobić ze swoją tuszą, ograniczyć łakomstwo i zacząć wreszcie wyglądać jak prawdziwy myśliwy, syn Błękitnej Krwi... ale i ona ma do niego słabość. Często myślę, że jest on tym, który trzyma Imperium w całości -naprawdę robi co w jego mocy, by zapobiegać dojrzewaniu potencjalnych konfliktów. Próbował nawet jakoś wpłynąć dodatnio na mojego wuja Awariego.. . - Nie dokończyła, jakby chciała dać do zrozumienia, że przedsięwzięcie to zakończyło się fiaskiem. Erland kiwnął głową. - Z, jakiej przyczyny twój wuj poróżnił się z babką? - Nie jestem pewna - odpowiedziała dziewczyna i naturalnym gestem, niemal nieświadomie wzięła go za rękę. Splótłszy palce, szli dalej, księżniczka zaś mówiła rzeczowym tonem: Poszło chyba o to, iż, Awari uważa, że lepiej od mojej matki nadaje się na władcę - co jest głupie. Przede wszystkim jest za młody - tylko o trzy lata starszy ode mnie. Myślę, że jego ojcem był piąty lub szósty małżonek babki. Moja matka jest najstarsza i jej prawo do dziedziczenia nie powinno być kwestionowane - są jednak tacy, którzy obawiają się matriarchatu w naszej dynastii. Earl poczuł, że krew zaczyna żwawiej tętnić w jego żyłach, zmusił się jednak do skupienia uwagi na sprawach polityki - co było dlań obecnie niezwykle ciężką próbą, jako że skąpo odziana księżniczka nieustannie ocierała się o niego w wąskich ogrodowych alejkach. - Niektóre z waszych narodów wolałyby męskiego władcę? - Czyż nie jest to głupie? - Skarana zatrzymała się na chwilkę. - Co sądzisz o moim ogrodzie? - Jestem pod wrażeniem - przyznał Erland zupełnie szczerze. -Na Wyspach nie mamy niczego podobnego. - Wiele z tych kwiatów rośnie wyłącznie tutaj, w ogrodach imperialnych i nie znajdziesz ich nigdzie indziej na Midkemii. Nie wiem, jak tego dokonano, ale tak mi mówiono. - Sięgnęła ku niemu lewą ręką i ujęła jego przedramię. Teraz trzymała go oburącz - był to gest zwykły pomiędzy kochankami, który jednocześnie podniecił i zmieszał Erlanda. Ruszyli dalej i Skarana poprosiła: - Erlandzie, opowiedz mi coś o swoim kraju, legendarnym u nas Królestwie Wysp. - Legendarnym? - roześmiał się Erland