Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
S p ó d n i c a J e n n y rozpostarła się jak parasol Mary Poppins i d z i e w c z y n k a s p ł y n ę ł a ku ziemi. Lekko jak piórko wylądowała w w y c i ą g n i ę t y c h r a m i o -nach Tabithy, która przytuliła twarz do spoconej szyi d z i e c k a , napawając się radością z dotyku jego silnego, d r o b n e g o ciałka. Jenny wysunęła się z mocnego u ś c i s k u T a b i t h y , c o f n ę ł a się nieco, i spojrzała na nią z zachwytem. Jej głosik, c h r a p l i w y po długotrwałym milczeniu, odbijał się e c h e m w s k a m i e n i a ł y m w absolutnej ciszy otoczeniu. 175 TERESA MEDEIROS - To był niesamowity chwyt, lady Tabby. Jesteś czarownicą? Tabitha powiodła wzrokiem po kręgu osłupiałych twarzy. Colin powoli zdjął okulary, wpatrując się w nią z takim samym zaskoczeniem jak inni. Zacisnęła powieki, żeby odsunąć od siebie obraz jego twarzy i modląc się w duchu, aby zrozumiał. Nie była w stanie okłamać ufnego dziecka, które trzymała w ramionach, nie mogła też już dalej okłamywać Colina. Przeszłość stała się dla niej dniem dzisiejszym, a ten mężczyzna był jej upragnioną przyszłością. Nie ma lepszego miejsca i czasu, aby pozbyć się osamotnienia, które dręczyło ją od zawsze. Tu, w tym zaczarowanym królestwie, w którym rycerze w lśniącej zbroi walczą ze smokami zła, a najsilniejszym uczuciem jest prawdziwa miłość, Tabitha zapragnęła niemal, aby u jej boku stała matka i była świadkiem jej dumnej deklaracji. - Tak, kochanie, jestem czarownicą. - Uśmiechnęła się czule do Jenny, ale jej wzrok pobiegł w górę ponad główką dziecka i spoczął z miłością na oszołomionej twarzy Colina. Jej słowa przyjęło głuche milczenie. Zapadła tak głęboka cisza, że Tabitha słyszała podobny do szelestu papieru szmer skrzydeł jaskółek, latających wysoko wokół wieży kaplicy, i lekki dźwięk kamienia, poruszonego stopą kogoś, kto cofnął się o krok. Okulary wysunęły się z bezwładnych palców Colina. Jego oczy były całkowicie pozbawione wyrazu. Opalenizna zniknęła z jego śniadej twarzy, ustępując miejsca śmiertelnej bladości. W y g l ą d a ł tak, jakby zaskakujące wyznanie dziewczyny zmieniło go w słup soli. Drugim sygnałem dla Tabithy, że dzieje się coś bardzo złego, było to, że Magwyn wyrwała Jenny z jej ramion. - Mamo! - zawołała dziewczynka. - Spadanie było bardzo przyjemne! Mogę to zrobić jeszcze raz? - Milcz, dziecko! - warknęła Magwyn i cofnęła się z lękiem. 176 UROKI Tabitha natychmiast zorientowała się, że reakcja Magwyn odzwierciedla uczucia otaczającego ją tłumu. Niektórzy cofali się, inni kreślili na piersiach znak krzyża. Bezradnie, z przerażeniem patrzyła, jak twarze ludzi, które jeszcze przed chwilą ciepło się do niej uśmiechały, zamykają się i zmieniają w odpychające maski obcości. Tylko w oczach A r j o n a dostrzegła błysk sympatii, ale z niewiadomych względów było to dla niej bardziej przykre niż otwarte odrzucenie innych. Tabicie zdarzało się już popełniać kolosalne g a f y t o w a r z y s k i e , ale zdaje się, że ta będzie najgorsza, gorsza nawet niż nadepnięcie na tren Pierwszej Damy podczas wydanego przez prezydenta uroczystego obiadu na cześć jej ojca. G o r s z a od zwrócenia się do żony multimilionera, potencjalnego klienta, imieniem jego kochanki. - Spalić ją! —zawołał jakiś starzec, w y m a c h u j ą c w p o w i e t r z u powykręcaną ręką. - Przyznała się, że jest czarownicą. B ę d z i e m y musieli ją spalić - przyznała ze smutkiem babcia Cora. - Myślałam, że palicie tylko heretyków -powiedziała cicho Tabitha. - Czarownice dusimy. Dopiero p o t e m je p a l i m y - w y r w a ł się nadgorliwy jak zawsze Chauncey. Wrogie pomruki przemieniły się w krzyki. Tabitha p o ł o ż y ł a rękę na szyi i podświadomie cofała się w stronę C o l i n a . J e n n y zaczęła płakać, a jej rozdzierający serce s z l o c h t y l k o p o w i ę k s z y ł panujący wokół chaos. - Dosyć! Na rozkaz Colina wszyscy umilkli, nawet r o z d y g o t a n a J e n n y . Położył ręce na ramionach Tabithy, a d z i e w c z y n a z u l g ą wsparła się o niego. Powinna była wiedzieć, że on nie p o z w o l i jej skrzywdzić swoim ludziom. Był jej b o h a t e r e m , jej i d e a ł e m , jej przeznaczeniem - przemierzyła siedem stuleci, żeby go pokochać. 177 TERESA MEDEIROS Pogładził zagłębienia jej obojczyków z taką czułością, że Tabitha niemal rozpłynęła się w mokrą plamę u jego stóp. To ja przywiodłem tę czarownicę pomiędzy nas. - Cichy, wyrażający rozpacz głos Colina rozdarł pełną napięcia ciszę, jak stalowe ostrze rozcina aksamit, - Więc spalenie jej to mój obowiązek. Część trzecia W ekstazie Nic nie jest prostsze od okłamywania samego siebie. Człowiek uważa za prawdą to, w co wierzy. Demostenes 17 Ciebie to pewnie będzie bolało bardziej niż mnie. - Tabitha odgarnęła z oczu grzywkę związanymi w przegubach rękami, mozolnie wspinając się na wzniesienie w ślad za Colinem. -Kiedyś powiedziałam to ojcu, który miał zamiar mnie zbić za to, że włamałam się do jego rachunku bankowego i zrobiłam elektroniczny transfer na rzecz Greenpeace. Śmiał się tak bardzo, że zapomniał mnie ukarać. Twarz Colina nie zdradzała najmniejszych oznak rozbawienia. Była równie skamieniała i stanowcza jak w chwili, kiedy zdradziła swój straszliwy sekret. Tabitha westchnęła. Nie wiedziała, na jak długo uda jej się powstrzymać strumień nerwowej paplaniny. Przez całe niemal popołudnie wspinali się na zbocze góry i Colin nie odezwał się do niej w tym czasie ani słowem
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Kiedy wyczerpał cały zapas kamieni, ponownie wyszedł na plażę, by zebrać nowe, zginając się w pasie, chwytając je lewą ręką, od czasu do czasu dysząc z wysiłku, ale cały...
- Cień nadziei pojawił się na krótką chwilę w biurze komendy policji przy Avenue Foch 1, kiedy jeden z pobliskich mieszkańców przyszedł tam, w kilka dni po napadzie, z...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Kiedy jednak z biegiem lat stan rzeczy się coraz bardziej (ustalał, żywioły miejskie zaczynały stawać w coraz wyraźniejszej opozycji do senatu i prezesa Wodzickiego...
- Ale to prawda, że pani d'Ai- 171 glemont ma szczęście oglądać córkę kiedy się ubiera lub przv obiedzie, o ile przypadkowo droga Moina je obiad ze swą droga matką...
- Kiedy poranne słońce zaświeciło przez żaluzje i go obudziło, czuł się tak wymęczony, jakby wlókł się kilometrami przez zmrożony i bezlitosny teren...
- Nie wiadomo skąd do Boskiego dotarło wsparcie; zajęty nowymi wojownikami Folko nie widział, kiedy i jak udało się garbusowi przeciąć grube drzewce broni Henny, ale ten wcale...
- Do przyjęcia zachodnioeuropejskiego systemu konstytucyjnego i parlamentarnego Turcja jeszcze nie dojrzała, toteż kiedy konstytucja nie spełniła swego zadania...
- Lidka |aliBa si prawie z pBaczem, |e nie chc jej za ojca" przyj do komsomoBu i nie ma prawa uczszcza po szkole na gry i zabawy sportowe, ale za dwa lata kiedy wróci papieDka", wszystko si odmieni