Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Tak dzieje się ze wszystkimi materialnymi obiektami, które nie mają dusz. Nie znamy bowiem z doświadczenia percepcyjnego bytów - jakichkolwiek - które nie wydawałyby się same z siebie dążyć do miejsc ich naturalnego spoczynku. A co dzieje się z tymi materialnymi obiektami, które, jak zwierzęta i ludzie, mają dusze? Otóż one również sprawiają wrażenie bytów zmierzających do naturalnych miejsc ich spoczynku, do kryjówek i domów, a ostatecznie do stanu śmierci. Bo czy to nie ona stanowi kres ich dążeń? Ciało ludzkie z pewnością zmierza do osiągnięcia stanu śmierci, podczas gdy dusza dąży do czegoś innego, do pojednania z Bogiem i do uzyskania spokoju wewnętrz- nego, jaki może jej zapewnić tylko Bóg. To jest jej największe i najsilniejsze pragnienie, nawet jeśli czasami, jak tłumaczy to Dante w szesnastej pieśni Purgatońo, dusza nie chce postępować właściwie. "To, co ukochałem, jest moim ciężarem" - wyznał święty Augustyn. Nie zrozumie się tej myśli bez znajomości arystotelesowej koncepcji świata, która czyni ją wręcz oczywistą. Otóż dało ludzkie ciąży ku ziemi, gdyż z niej pochodzi. Dominuje w nim żywioł Ziemi. Natomiast dusza zdąża do znajdującego się ponad ziemią miejsca swego spoczynku. Tam istnieje obiekt jej miłości. Ciężar dała podąga człowieka w dół, natomiast ciężar duszy, która jest lżejsza od Powietrza i od Ognia, umożliwia jej wzlot ku górze. Tam osiąga ona swoje naturalne miejsce przeznaczenia, podczas gdy dla ciała tym miejscem jest grób. W świecie pod Księżycem rzeczy pozostają zatem w stanie spoczynku lub pod- legają dwóm rodzajom ruchu. Pierwszy jest naturalny, gdyż stanowi skutek "de- STWORZENIE METODY NAUKOWEJ 247 żaru" dała, które zawsze zmierza do właściwego mu miejsca przeznaczenia (właściwego, czyli przynależnego właśnie jemu). Drugi ruch jest nienaturalny lub wymuszony, jak nazwał go Arystoteles, gdyż stanowi skutek użycia siły. Zajmijmy się teraz zjawiskiem ruchu w świecie ponad Księżycem. Oczy- wiście ruch także tam występuje! Słońce się porusza, tak samo jak planety i gwiazdy stałe, okrążające, zgodnie z poglądem Arystotelesa, Ziemię w ciągu doby. Ale o jaki rodzaj ruchu tam chodzi? To było trudne pytanie, ponieważ w świecie pod Księżycem ruch odbywa się po liniach prostych, chyba że jakiś obiekt zostanie gwałtownie wytrącony ze swego toru. Natomiast Słońce, planety i gwiazdy najwyraźniej poruszają się po okręgach. Nasuwało się więc pytanie, czy są w ten ruch wprawiane siłą. Arystoteles orzekł, co uznali chrześcijańscy kontynuatorzy jego myśli, że nie można przyjąć takiego założenia, gdyż ciała niebieskie są doskonałe, a konieczność ich "popychania" przeczy zasadzie doskonałości. Ich ruch po kole musiał zatem zostać uznany za naturalny. Arystoteles łatwo go wyjaśnił za pomocą założenia, że ruch Kwintesencji to ruch jednostajny po kole, czym różni się on od ruchu obiektów znajdujących się w świecie pod Księżycem, tak jak one różnią się od ciał niebieskich. I natychmiast wszystko stało się zrozumiałe. Ciała niebieskie czy raczej sfery, na których się one znajdują, poruszają się ruchem kolistym, gdyż taka jest ich natura. Dostrzegamy to gołym okiem na niebie. Oczywiście powstały też inne doktryny objaśniające ruch dał niebieskich, włącznie z tą, że to aniołowie kierują krążeniem planet, bez wysiłku przesuwając je po wyznaczonych okręgach. Ta doktryna zyskała sobie szeroką akceptację we wczesnym średniowieczu. Gdy jednak po 1000 roku ponownie odkryto fizykę Arystotelesa, jej założenie o naturalności okrężnego ruchu dał niebieskich - gdyż taki ruch jest charakterystyczny dla Kwintesencji, substancji, z jakiej są utworzone - przyjęto jako lepsze od wspomnianej doktryny. Albowiem dzięki temu założeniu świat wydawał się bardziej sensowny. Jak sądzono, lepiej odpowiadało ono rzeczywistości. A ponadto dla nowych wyznawców arystotelesowej fizyki było piękniejsze, doskonalsze i bliższe zamysłowi Boga niż doktryna powołująca się na anioły. Toteż rychło stało się dogmatem. Podważanie go było równoznaczne z kwestionowaniem zamysłu Boga. Zakwestionowanie fizyki Arystotelesa Sprzeciw Galileusza wobec doktryny ruchu Arystotelesa to najsławniejsze wydarzenie w historii nauki, ale był on już któryś z rzędu, gdyż doktrynę tę 248 Historia wiedzy zaczęto kwestionować co najmniej dwieście lat wcześniej. Zacznijmy zatem od odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do tego sprzeciwu. Otóż doktryna ruchu Arystotelesa tłumaczyła w sposób możliwy wówczas do przyjęcia naturalne spadanie przedmiotów na ziemię czy staczanie się ich po pochyłości - ruch piłki wyrzuconej z wieży lub rzeki płynącej do morza - ale o wiele mniej zadowalało proponowane przez nią wyjaśnienie tego rodzaju ruchu, który myśliciel nazwał wymuszonym. Chodzi tu zwłaszcza o ruch ciała wyrzuconego z katapulty czy wystrzelonego z armaty. Nieufność wobec do- ktryny Arystotelesa najwcześniej wywołała znajomość tego ruchu dzięki wynalezieniu katapulty. Obecnie samo zrozumienie dawnego sporu może nastręczać niektórym pewne trudności, gdyż dysponujemy całkowicie rożnym od arystotelesowego wyjaśnie- niem zjawiska ruchu. Jeśli jednak pamiętać, że według greckiego myśliciela zasada bezwładności dał wiąże się z prawem ich spoczynku, to łatwiej dostrzec, w czym tkwił problem. Przypomnijmy, że zdaniem Arystotelesa żadne ciało się nie porusza, dopóki nie zostanie wprawione w ruch za pomocą siły lub dopóki nie zacznie podlegać ruchowi naturalnemu, jak w przypadku obiektu spadającego, który ciąży ku centrum Ziemi czy jak w przypadku jednostajnego przesuwania się ciała niebieskiego po okręgu. Tymczasem podsk wyrzucony z katapulty nie podlega takiemu naturalnemu ruchowi. W sposób oczywisty zostaje on przez urządzenie popchnięty, co rodzi pytanie, dlaczego po wyrzuceniu z katapulty nadal się porusza, skoro już dłużej nie jest popychany; dlaczego od razu nie spada pionowym ruchem na ziemię? Arystotelicy starali się to wyjaśnić, ale ich odpowiedzi nie były przekonywające. Rozsądna teoria bezwładności ciał załamy- wała się w przypadku ich wymuszonego ruchu. Arystotelicy na przykład twierdzili, że powietrze przed podskiem zostaje poruszone i krąży wokół niego, a zwłaszcza za nim, by zapełnić spowodowaną przez ruch tego pocisku próżnię, gdyż "natura nie znosi próżni". I to poruszone powietrze, dążące do zapełnienia próżni, popycha podsk. Zresztą udzielano nawet bardziej fantastycznych wyjaśnień