Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Wszystkie te zmiany pociągnęły jednak za sobą głębsze, ważniejsze i dalej sięgające poprawki. Są to poprawki zmierzające do zatuszowania, złagodzenia, bądź usunięcia zdań zbyt natarczywie wolterowskich. Nie chciał Trembecki w całej rozciągłości utrzymać chamskiej, wulgarnej postawy Fierenfata, gdy powida on, że nic go tak nie cieszy, jak to, że duszą małżeństwa jest pieniądz. Toteż usunął zupełnie te zdania, w których zyskuje ona szczególnie silny wyraz i zdania te zastąpił cytowanym już opisem weselnych przygotowań. Wielką również zmianę zauważymy, porównując jedną z wypowiedzi Jasmina i Hołotkiewicza. Na widok chłopów, kopiących motykami ziemię, Jasmin powiada: Idź między nich, naśladuj ich, pracuj! A Hołotkiewicz: Zaciągnim się między nie; to motyką rycie Może nam dać i żywność, i grzbietu okrycie. W ten sposób w polskim przekładzie moralność staje się wyrachowaniem. Nie chciał także Trembecki doprowadzić do końca kompromitacji Bizarskiego, który w oryginale wykrzykuje w chwili zapamiętania i mimowolnej szczerości, że gdy o honor idzie, nie słucha rozumu, a w tłumaczeniu: Bo gdzie idzie o honor, żartów ze mną nie ma! Nie bez znaczenia jest i również opuszczenie dialogu, kiedy to Lise twierdzi, że trzeba słuchać rozumu ( des raisons valent mieux), a Marthe odpiera, że lepiej nie ( Point de raisons, c’est le plus sur). Wreszcie końcowe wezwanie Euphemona: Rendons graces aux cieux („Dziękujmy niebiosom”), Trembecki woli wzmocnić: „A my dziękować Panu pójdziemy nad Pany”. Jak widzimy, udało się Trembeckiemu przy pomocy niewielkich poprawek dokonać również i ideologicznej adaptacji mieszczańskich bohaterów Woltera, zamienionych w przekładzie na polskich szlachciców. Satyra na mieszczańską wulgarną zachłanność została nieco stuszowana, kpiny z mieszczańskiego honoru złagodzone, potępienie nieróbstwa i wezwanie do pracy usunięte. Przerabiając Wolterowskie dzieło na polską komedię, zamieniając francuskich mieszczan na polskich szlachciców, francuskie miasta na polskie grody i porty, starał się Trembecki o nadanie tej komedii właściwej szaty stylistycznej. Najpierw więc unika, jak może, klasycystycznej retoryki i w brutalny konkret przemienia wytworne ogólniki. Jednak w partiach rzewnych tłumaczenie jest na ogół znacznie wierniejsze i śladów unikania retoryki nie ma. Za to w całej przerobionej komedii panuje żywy, barwny polski język, codzienna mowa szlachty i mieszczaństwa, z jego pospolitymi wyrażeniami, powiedzonkami, przekleństwami i idiomami. Celuje w nich zwłaszcza Bizarski. Ale i Elżusi zdarza się raz wykrzyknąć: „Ech! Już mi to małżeństwo kością w gardle stoi!” Na samym wstępie porywczy Bizarski powiada, że musi: ”Buzować pana zięcia, gdy chce pod nos dmuchać”. Dobrodusznemu Klimuntowi oświadcza: „...każdy wie dokładnie, że ja mam oleju od ciebie nawet więcej”, a potem przerywa mu w pół słowa krótkim: „Baj sobie, bo ci widno!” Dalej zaś obiecuje groźnie: „Te głowy do pozłoty wybesztam, wyłaję! „Nauczę ja te baby gwizdać po kościele!” Wreszcie klnąc Sieciecha wrzeszczy: I ty także pustakiem chcesz być, daj go katu! Nie mówię jeszcze twemu świszczypałce bratu, Ale ty[...] ty![...]. 36 Fidelska opiewając miłość żołnierską powiada że wojak: „który pije, przeklina, czasem żonę grzmotnie”, lepszy jest od Sieciecha, a Podstolina zachęca do podstępu Walerego i radzi: „Świeć mu bakę otwarcie!” Wreszcie i sam Sieciech powiada o Walerym, że : „On to był trzecie oczko”, Hołotkiewicz zaś chwali się, „że wytrzymał śledztwo jak ów stary wywijacz, co psu oczy przedał”. Miarą stylistycznego o kunsztu Trembeckiego są również pointy, które tłumacz polski wprowadza czasem tam, gdzie ich nie ma w oryginale. Na przykład pointa uroczystej zgody na małżeństwo: Czyńcie co rozkazuję, a jak się pojmiecie, Życzę wam, kochajcie się, jeżeli możecie. Wspomnieć jeszcze należy o dwu innych rodzajach zmian, jakie Trembecki wprowadza do polskiego tekstu. Pierwszy to drobne skróty nazbyt przez Woltera rozwleczonych dialogów