Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
.. Pani Nanette Streicher opowiada o materialnych brakach Beethovena w tych czasach. Zmeskall patrzy na nie z bliska. Przyjaciele starają się pomagać, lecz sami walczą z ciężarami wojennych czasów. Pożyczył mu kiedyś pięćdziesiąt dukatów mechanik, wynalazca i kombinator M~alzel; skonstruował nawet tubę słuchową, która miała służyć Beethovenowi. Stosunki z M~alzlem stają się nieco bliższe. Jest to człowiek wiecznie ruchliwy, spryciarz pełen pomysłów, codziennie przychodzący z nowymi planami. Zbudował metronom, wynalazł szereg aparatów muzycznych, które grają automatycznie, głośno i wesoło. Bardzo się podoba w sferach mieszczańskich, na wystawach i kiermaszach, taki pstry trębacz drewniany, który po nakręceniu korby trąbi marsza bez wielkich fałszów. Zachwyt jawny budzi natomiast niemała maszyna, imitująca pełną kapelę wojskową; nazywa się panharmonikon. Jaki piękny sposób popularyzowania muzyki - któż by przeczył? Przychodzi więc pan M~alzel z pomysłem: - Napisze mi pan "kawałek" specjalnie na mój panharmonikon, hę? Pan to przecież potrafi. Tak raz dwa. Tylko łatwo i zrozumiale. Żeby się podobało. Bez żadnych ekstrawagancji. Przecież i Cherubini dla mnie pisał. Jakaś szumna uwertura, jakiś marsz z wplecionymi melodyjkami - i już. Pokusa jest znaczna. Można by raz coś zarobić bez krwawego wysiłku, a potem na długo mieć spokój do rzeczy ważnych. Od roku prawie nic się porządnego nie napisało. M~alzel obiecuje duży zysk. M~alzel ma głowę na karku; już wykoncypował wielki projekt: - Pojedziemy do Anglii! Ja i pan. Z panharmonikonem i wałkiem nutowym z pańskiej kompozycji. Wszystkie koszty biorę na siebie, wrócimy sławni i bogaci. Pamięta pan? Haydn pojechał do Anglii, jak go tam przyjmowali! Ho, ho, ja wiem, co to Anglia, to nie Wiedeń... Właśnie nadeszła wieść o wielkim zwycięstwie Wellingtona pod Vittorią, gdzie armia francuska pobita została na głowę. Wiedeń w jasny dzień czerwcowy zagrzmiał okrzykiem triumfu. Zmora sczezła. Ulica rozkwitła radością chorągwi, kwiatów i łzawego wniebowzięcia. Szał i krzyk. M~alzel wskazał Beethovenowi palcem ten entuzjazm, w kącikach oczu kryjąc skośny uśmiech geszefciarski. W krótkim czasie zrobiona była kompozycja na panharmonikon. Wspaniała sensacja dla Wiednia, dla Londynu! Ale nie dość tego. Trzeba to przedtem przerobić na wielką, największą orkiestrę - i podać z wrzaskiem reklamy. Ludzie oszaleją. No i Beethoven przerabia na wielką orkiestrę. Nie dość. Trąba reklamy musi być natężona do pięciu "f". Wszystkich sławnych artystów wiedeńskich zaprosi się do współudziału w koncercie. Więc Meyerbeer, Spohr, Romberg, Dragonetti, Hummel, Schuppanzigh, Mayseder... Dochód z pierwszych dwu koncertów - tak się ogłosi wielkimi literami - pójdzie na rzecz rannych z bitwy pod Hanau. M~alzel objawia się jako geniusz administracji, reklamy i krzątaniny. W grudniu już zapowiedziany wielki koncert. Spekulacja udała się. Pieniądze na podróż do Anglii będą! Salieri dyryguje muzyką za sceną, Dragonetti gra na kontrabasie, Moscheles uderza w czynele, Meyerbeer i Hummel walą w kotły. Całością kieruje Beethoven. Tłumy publiczności zbiegły się aby wysłuchać takiego programu: 1. Zupełnie nowa "Symfonia VII w A_dur", Beethovena, 2. Dwa marsze grane przez M~alzelowskiego trębacza mechanicznego, jeden Duszka, drugi Pleyela, 3. "Zwycięstwo Wellingtona" (pierwszy rozdział: "Bitwa", drugi rozdział: "Symfonia zwycięstwa"). "VII Symfonia" podoba się, owszem. "Allegretto" wywołuje żywe oklaski, publiczność żąda powtórzenia. Jest tam nawet garstka takich, którzy prawie nieprzytomni są z zachwytu po wysłuchaniu całości. Ogólniej podoba się trębacz automatyczny, grający marsze. Ale i maszyna trębacka i "ciężka symfonia" bledną wobec oczekiwania ostatniego numeru. Prócz orkiestry na scenie umieszczono za sceną dwie orkiestry wojskowe, po jednej stronie "francuską", po drugiej "angielską". Istne manewry. Jedna strona zaczyna. Trąbki, bębny. Zbliżają się. Wychyla się z tego hymn "Rule Britannia". Aha, to Anglicy! Ale przeciwnik nie śpi. Też bębni i trąbi. Na hymn angielski odpowiada marszem "Marlborough s'en va_t_en guerre". To Francuzi. Zaczyna się bitwa
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nikt z nas nie opuści drugiego nawet w najcięższej potrzebie, nikt nie przejdzie do nieprzyjacielskiego obozu, nikt nie będzie knował zamieszania, niezgód; czynił...
- - Nic dziwnego, że mumie egipskie mają taki piękny połysk - mamrotał mi do ucha Higgs - nic dziwnego! Moje piszczele będą się teraz w sam raz nadawały do polerowania butów...
- Światło, wpadające przez dwa małe okienka i dodatkowo wpuszczone teraz przez uchylone drzwi, nie rozjaśniało półmroku, jaki tu panował na skutek unoszących się w...
- Dzieci tych czasów (a właśnie są teraz) nie będą miały nikogo, by zarządzał ich dobrami i przechował w spiżarniach pożywienie, i będą nękane na targu kupna i sprzedaży...
- Jeżeli zaś górę weźmie rząd „frontu ludowego", nie może ulegać wątpliwości, iż w Hiszpanii dokonany będzie przewrót komunistyczny i że powstanie Hiszpańska Republika Rad,...
- Miała zdrowie, miała pod dostatkiem pieniędzy i miała jeszcze Ashleya, chociaż widywała go teraz coraz rzadziej...
- Nie ma już w recenzjach tej cierpkości, ukrytej goryczy, której dawniej można się było doszukać, teraz wyczuwa się, obok zrozumienia (ono było zawsze), także pewną...
- Będziesz błogosławiony w mieście, błogosławiony na polu...
- Nawet teraz korzystała tylko z krótkiego urlopu, jakiego udzielił jej dowódca Eskadry Łobuzów do czasu, aż senatorowie Nowej Republiki przestaną żywić niechęć do rycerzy Jedi...
- Och, potrafię sobie wyobrazić, jaką masz teraz minę! Nie przejmuj się, nie zamierzam się poddać! W gruncie rzeczy, mogę Ci udzielić innej odpowiedzi na pytanie, jakie zawsze...