Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

— Zabili mojego Imbe — i nie pozwolili mi nawet pożegnać go przed śmiercią. — To okrutne i bezlitosne! — Bali się, że jeśli pozwoliliby mu na jakiekolwiek ustępstwo, to w jakiś sposób udałoby mu się uciec w ostatnim momencie. — To musiało... być... okrutne dla ciebie. — Uważano, że ja także powinnam być wtrącona do więzienia — ciągnęła księżniczka cicho — a gdyby to się stało, wiedziałam, że nawet jeśli nie byłabym publicznie potępiona, umarłabym. — I książę uratował cię? — spytała Forella tak, jakby znała już odpowiedź. — Tak, Jano zjawił się, gdy byłam zdesperowana i wywiózł mnie z Węgier, zanim ktokolwiek zrozumiał, co się dzieje i przywiózł mnie do Anglii — westchnęła zanim powiedziała dalej. — Zawsze istniała szansa, że rząd Węgier zażąda mojej repatriacji, więc przywiózł mnie tu, bym żyła w ciszy z nadzieją, że nikt się o mnie nie dowie, nie znajdą mnie i wkrótce zapomną o moim istnieniu. Myślę, że tak się też stało. — To jest najbardziej fascynująca i ekscytująca opowieść, jaką kiedykolwiek słyszałam — zawołała Forella — i podziwiam cię za twoją odwagę. — Nie chcę być podziwiana. Cieszę się, że mogłam uszczęśliwić najbardziej kontrowersyjnego człowieka w moim kraju. To wszystko — odpowiedziała księżniczka prosto, a po chwili dodała. —Teraz chcę tylko umrzeć, żebym mogła być znów z nim. — Co na pewno się stanie — krzyknęła Forella. — Tata zawsze był pewien, że gdy umrze, spotka się z moją mamą. — Jeśli kocha się kogoś tak bardzo, nie ma możliwości, by go stracić — odpowiedziała księżniczka cicho i dodała: — Mojemu drogiemu Janosowi też życzę, żeby odnalazł swoją miłość. — Myślałam, że jest żonaty — powiedziała Forella. — Tak, jest — odpowiedziała księżniczka. — Zaaranżowano ten ślub, gdy Janos był jeszcze bardzo młody i niestety nie przyniósł mu szczęścia. Forella wyczuła, że księżniczka nie bardzo ma ochotę na rozwijanie tego tematu, więc powiedziała taktownie: — To nie w porządku, że ktoś tak przystojny i tak dobry nie jest szczęśliwy. Jestem pewna, że gdzieś musi być kobieta która czeka na niego, tak jak twój mąż czekał na ciebie, i da mu to wszystko, na co książę zasługuje. — O to modlę się każdego ranka i każdej nocy — odpowiedziała księżniczka. — Zawsze, kiedy o nim myślę. Kładąc się tego wieczora spać Forella przyłapała się na tym, że myśli o księciu i była zdumiona, gdy odkryła, że jest on zupełnie inny niż przewidywała. Ponieważ był otoczony przez ludzi z towarzystwa takich jak wuj, ciotka, hrabia czy lady Esme i wszystkich innych gości, których poznała w zamku, myślała, że chociaż był dla niej miły, odpowiada mu jednak styl życia, z którego śmiał się jej ojciec. — Kto chce jechać do Pałacu Buckingham? — spytał raz jej mamę. — Chcę tam pojechać tylko raz — odpowiedziała — i przekonać się, czy jest rzeczywiście tak wielki i wspaniały, jak sobie zawsze wyobrażałam. — Zobaczycie wielu wystrojonych głupków — odparł ojciec — czekających na uśmiech króla, czy klepanie po ramieniu, tak jak lwy morskie czekają na rybę. Mama śmiała się. — Jesteś złośliwy, kochanie. — Bo to prawda — odparł — mężczyźni i kobiety, którzy wydawałoby się mają trochę rozumu w głowie czołgaliby się do bieguna, byle tylko otrzymać królewską łaskę, lub jeszcze lepiej kawałek metalu, który nazywają medalem, by powiesić go sobie na piersi. — Nie mów tak przy Forelli — protestowała matka. — Dlaczego nie? — spytał ojciec. —- Kiedy przyjdzie jej czas by mogła zostać przedstawiona Jej Wysokości Królowej, sama zadecyduje czy jest to najwspanialsza rzecz, jaka jej się przytrafiła, czy nie wolałaby raczej ścigać się ze mną jadąc wzdłuż plaży na koniu, któremu przydałoby się trochę ruchu. Jej matka śmiała się mówiąc: — Obie będziemy się z tobą ścigać! Potem nie było już więcej rozmów o Pałacu Buckingham, ale kpiny jej ojca pozostały w pamięci Forelli i przyjechała do Anglii uprzedzona do życia towarzyskiego, które miała wieść z wujem i ciotką. To co wydarzyło się później, gdy hrabia Sherburn wszedł przez pomyłkę do jej sypialni, potwierdziło to przekonanie, że jej ojciec miał rację. Wszystko co miało coś wspólnego z towarzystwem było nieprzyjemne i raczej przerażające. To co usłyszała o księciu sprawiło, że zrewidowała swoją opinię o nim. „To dlatego, że jest Węgrem — powiedziała do siebie. Rozumie co czuję i o czym myślę, tak jak żaden Anglik nie potrafiłby". Następnego dnia zdarzyło się coś, co sprawiło, że znów pomyślała jak zupełnie inny był książę. Zerwała w ogrodzie kilka pięknych pachnących żółtych róż dla księżniczki i niosła je, mając zamiar wejść do saloniku, gdy nagle usłyszała czyjąś rozmowę. Nie wiedziała, kto to mógł być i czy można przeszkodzić. Potem usłyszała mężczyznę mówiącego po francusku. — Proszę się nie martwić księżniczko, dobrze, że pani mnie zawołała, ale to nic groźnego