Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Co... och! - Po jej minie poznał, że nagle zrozumiała. - To was jest więcej? 662 - Czy Hagrid was wyhodował, tak jak testrale? - za pytał żywo Dean. Firenzo powoli odwrócił głowę, by spojrzeć na Deana, który natychmiast pojął, że musiał powiedzieć coś obraźliwego. — Nie chciałem... nie miałem na myśli... przepraszam... - wybąkał cichym głosem. — Centaury nie są ani sługami, ani zabawkami ludzi - powiedział spokojnie Firenzo. Zapadło milczenie, a potem Parvati znowu podniosła rękę. — Proszę pana... a dlaczego inne centaury pana wygnały? — Ponieważ zgodziłem się pracować dla profesora Dum- bledore'a. Uważają to za zdradę naszego gatunku. Harry przypomniał sobie, jak prawie cztery lata temu centaur Zakała zrugał Firenza za to, że ten pozwolił Harry'emu jechać na swoim grzbiecie, i nazwał go "zwykłym mułem". Może to właśnie Zakała kopnął Firenza w pierś? - Zacznijmy - rzekł Firenzo. Machnął swoim kremowozłotym ogonem, podniósł rękę ku liściastemu baldachimowi nad głowami, opuścił ją powoli i nagle w klasie pociemniało, tak że teraz siedzieli na leśnej polanie o zmierzchu, a na suficie pojawiły się gwiazdy. Wszystkich zatkało, rozległy się "ochy", a Ronowi wyrwało się głośne "O kurczę!" - Połóżcie się na plecach - powiedział spokojnie Firenzo - i obserwujcie niebo. Tam są zapisane, dla tych, którzy potrafią widzieć, losy naszych ras. Harry wyciągnął się wygodnie na plecach i spojrzał w sufit. Mrugnęła stamtąd do niego migocąca czerwona gwiazda. - Wiem, że na astronomii poznaliście już nazwy planet i ich księżyców - rozległ się spokojny głos Firenza - i że potraficie wykreślić ich ruchy po niebie. Centaury od wieków zgłębiają tajemnice tych ruchów. Doszliśmy do wniosku, że na niebie zapisana jest przyszłość... 663 - Profesor Trelawney przerabiała już z nami astrologię! — powiedziała z przejęciem Parvati, podnosząc rękę, a po nieważ leżała na plecach, ręka sterczała nad nią w powietrzu. — Mars powoduje wypadki, pożary i inne klęski, a kiedy jest w takiej odległości kątowej od Saturna, jak teraz - nakreśliła właściwy kąt w powietrzu - to oznacza, że trze ba się obchodzić szczególnie ostrożnie z ogniem i gorącymi rzeczami... - To są ludzkie niedorzeczności - przerwał jej spokoj nie Firenzo. Ręka Parvati opadła bezwładnie. — Błahe zranienia, drobne ludzkie wypadki - powie dział Firenzo, a pokryta mchem podłoga zadudniła głucho pod jego kopytami - dla wszechświata nie mają większego znaczenia niż bezładny ruch mrówek, a ruchy planet nie mają na nie żadnego wpływu. — Ale profesor Trelawney... - zaczęła Parvati urażo nym tonem. — ...jest człowiekiem - przerwał jej Firenzo. - I dla tego zaślepiają ją i krępują ograniczenia właściwe waszemu ga tunkowi. Harry odwrócił lekko głowę, by spojrzeć na Parvati. Miała bardzo obrażoną minę, podobnie jak niektórzy wokół niej. - Sybilla Trelawney może i jest jasnowidzącą, tego nie wiem - ciągnął Firenzo, a Harry znowu usłyszał świst jego ogona - ale marnuje czas na te nonsensy, które lu dzie, schlebiając sobie, nazywają szumnie przepowiadaniem przyszłości. Ja jednak jestem tutaj po to, żeby wam objaśnić mądrość centaurów, która jest bezosobowa i bezstronna. Ob serwujemy niebiosa, aby wykryć wielkie przypływy zła, wiel kie zmiany, które niekiedy są tam zapisane. Nabranie pew ności co do charakteru owych zmian może zająć nawet dziesięć lat. 664 Wskazał na czerwoną gwiazdę tuż nad Harrym. - W minionym dziesięcioleciu wiele wskazywało na to, że społeczność czarodziejów żyje w krótkim okresie spokoju między dwiema wojnami. Wojowniczy Mars świeci teraz jasno nad nami, co zapowiada rychły koniec owego spokoju. Jak szybko znowu wybuchnie wojna, centaury mogą wy wróżyć, paląc pewne zioła i liście, obserwując dymy i płomienie... Była to najbardziej niezwykła lekcja, jaką Harry kiedykolwiek przeżył