Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Wtedy Jonatan opowiedział mi o Karmaniace, kraju położonym wysoko wśród szczytów Prastarych Gór, da- leko za Rzeką Prastarych Rzek, gdzie rządził Tengil, okru- tny jak wąż. Wystraszyłem się jeszcze bardziej, ale nie chciałem tego okazać. — Dlaczego nie siedzi w tych swoich Prastarych Gó- rach? — spytałem. — Dlaczego musi przychodzić do Nangijali i przeszkadzać? — Wiesz — odpowiedział Jonatan — ten, kto potrafiłby to wyjaśnić, znałby odpowiedź na wiele pytań. Nie wiem, dlaczego Tengil musi niszczyć wszystko, co istnieje. Tak po prostu jest. Żałuje ludziom życia, jakie mają w dolinach. No i potrzebuje niewolników. Znowu zamilkł i przypatrywał się swoim dłoniom. Coś jednak mruknął, a ja dosłyszałem: — Ten potwór ma też Katlę! Katla! Nie wiem dlaczego, ale to zabrzmiało dla mnie jeszcze wstrętniej niż wszystko inne, co przedtem powie- dział, więc zapytałem: 50 — Kto to jest? Jonatan pokiwał głową. — Nie, Sucharku, wiem, że już się boisz. O Katli nie chcę mówić, bobyś nie spał dziś w nocy. Zamiast o Katli opowiedział mi, jak to jest z Sofią. — Ona kieruje naszą potajemną walką z Tengilem. Walczymy przeciwko niemu, rozumiesz, żeby pomóc Do- linie Dzikich Róż. Ale musimy to robić po cichu. — Dlaczego właśnie Sofia? — zapytałem. — Bo jest silna i potrafi takie rzeczy. I dlatego, że nic a nic się nie boi. — Ty też się nie boisz, Jonatanie, prawda? Zastanawiał się chwilę, a potem powiedział: — Nie, ja też się nie boję. Ach, co ja bym dał, żebym był równie odważny jak Sofia i Jonatan. A tymczasem byłem tak przerażony, że ledwo mogłem się pozbierać. — Czy wszyscy to wiedzą, o Sofii i o jej gołębiach, to, że przenoszą przez góry tajne wiadomości? — Tylko ci, na których możemy z całą pewnością li- czyć — odpowiedział Jonatan. — Ale jest wśród nich j e- d e n zdrajca i to wystarczy. Znów mu oczy pociemniały i dodał ponuro: — Violanta, jak ją wczoraj zastrzelono, niosła tajne po- słanie od Sofii. Jeżeli dostało się ono do rąk Tengila, ozna- cza to śmierć dla wielu mieszkańców Doliny Dzikich Róż. Było dla mnie czymś okropnym, że ktoś mógł poważyć się zastrzelić w locie białą niewinną gołębicę, nawet jeżeli przenosiła tajną wiadomość. Wtem przypomniało mi się to, co mieliśmy w naszym 51 kredensie. Spytałem Jonatana, dlaczego trzymamy tajne wiadomości w kredensie, czy to nie jest niebezpieczne? — Owszem, jest niebezpieczne — odpowiedział. — Chociaż jeszcze niebezpieczniej byłoby je trzymać u Sofii. Wywiadowcy Tengila, gdyby przyszli do Doliny Wiśni, szukaliby przede wszystkim u niej, a nie u jej ogrodnika. Na szczęście, mówił dalej, nikt prócz Sofii nie wie, kim on naprawdę jest. Że nie tylko jest jej ogrodnikiem, ale i najbliższym współpracownikiem w walce z Tengilem. — Sofia sama tak postanowiła — mówił. — Nie chciała, żeby ktokolwiek tu w Dolinie Wiśni o tym wiedział, i dla- tego ty też musisz przysiąc, że będziesz milczał aż do dnia, kiedy Sofia sama o tym powie. Przysiągłem, że raczej umrę, niż zdradzę cokolwiek z tego, co usłyszałem. Zjedliśmy śniadanie u Sofii, a potem ruszyliśmy do domu. Ale nie tylko my byliśmy tego ranka na konnej przejaż- dżce, był też jeszcze ktoś inny. Ktoś, kogo spotkaliśmy na ścieżce zaraz po opuszczeniu Zagrody Tulipanów. To był ten z rudą brodą, jak go zwali? Chyba Hubert. — Aha, wracacie od Sofii — odezwał się Hubert. — Coście tam robili? — Plewiliśmy w jej ogrodzie — Jonatan pokazał mu ubrudzone ziemią palce. — A ty pewnie polujesz? — spy- tał, bo Hubert trzymał łuk na kulbace. — Tak. Chcę sobie upolować kilka dzikich królików. Przypomniały mi się nasze małe króliki u nas w zagrodzie i ucieszyłem się, kiedy Hubert odjechał i nie musiałem go więcej oglądać. — Co o nim myślisz? — spytałem. 52 Jonatan zastanowił się. — To najlepszy łucznik w całej Dolinie Wiśni. Więcej nic nie powiedział. Ścisnął konia piętami i pojęci: liśmy dalej. Jonatan miał z sobą wiadomość, którą przyniosła Pal ma, trzymał ją w małym, skórzanym woreczku pod koszi i jak tylko przyjechaliśmy do domu, włożył papierek < skrytki w kredensie. Ale najpierw dał mi przeczytać i co na nim było napisane. A było tak: Orwar został wczoraj złapany. Siedzi uwięziony w Gr cie KatH. Ktoś w Dolinie Wiśni musiał zdradzić jego kryjói kę. Macie u siebie zdrajcę, dowiedzcie się, kto to jest. — Dowiedzieć się, kto to jest! — westchnął Jonatan. - Chciałbym się dowiedzieć! Na papierku było jeszcze coś więcej napisane, tylk że w jakimś tajemniczym języku, którego nie rozumiałen Jonatan uznał, że nie potrzebuję tego wiedzieć, że dotycz to czegoś, co Sofia musi zbadać. Pokazał mi za to, jak się otwiera skrytkę. Kazał mi otwo rzyć ją i zamknąć kilka razy. Potem sam ją zamknął, prze kręcił klucz w kredensie i włożył go z powrotem do mo zdzierżą. Cały dzień rozmyślałem o tym, czego się dowiedziałem a w nocy źle spałem. Śnił mi się Tengil i zabite gołębie i więzień w Grocie Katli, i zacząłem tak krzyczeć prze; sen, że aż się sam od tego obudziłem