Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
.. - Jeszcze nie - zmitygował go Taylor. - Nie lekceważ jej, staruszku. Meissner może jest dziś nieszkodliwy, ale niewielu spotkałem takich mi strzów jak on. A ona i on są z jednej paczki. - Wiemy dokąd się wybiera. I w przybliżeniu wiemy, kiedy tam dotrze. Wystarczy ją zwabić w nasze sidła. - Najpierw musimy je przygotować. Pamiętaj: trzeba naciągnąć sprę żynę w sidłach. Od dogasającego niedopałka Taylor zapalił sobie nowego papierosa. 78 Część 2 Rozdział 6 Londyn Czerwiec 1943 Z nowu wyły syreny. Ze swojego miejsca na stacji metra przy Picadilly Circus Clive Everett słyszał je głośno i wyraźnie, mimo wszechobecnego gwaru rozmów. Słyszał też regularny, stłumiony łoskot artylerii przeciwlotniczej, chrapliwe pokrzykiwania pracowników obrony cywilnej i wysokie, owadzie buczenie maszyn Luftwaffe - chociaż nie był pewien, czy to ostatnie nie rozlega się jedynie w jego wyobraźni. Wiedział, że hitlerowcy nasilili bombardowania w odpowiedzi na wzmożone naloty aliantów; Anglicy, Francuzi i Amerykanie zamierzali rozmiękczyć Niemców przed nieuniknionym desantem. Anglia była dla Niemców jak kwaśne winogrona z ezopowej bajki. Clive dziękował w duchu wrogowi za spadające na Londyn bomby: przez ostatnie dwa lata poznał na dworcach metra więcej kobiet niż wcześniej przez dziesięć lat. Większość młodych mężczyzn wyekspediowano za granicę, przez co ci nieco starsi (tacy jak on) znaleźli się w uprzywilejowanej, godnej pozazdroszczenia sytuacji. Właśnie obserwował młodą kobietę, przykucniętą na ziemi na wyciągnięcie ręki od niego. W przelotnych błyskach światła czyjejś latarki odbijających się w jej oczach zauważył, że dziewczyna lada moment się rozpłacze. Pod sukienką rysowały się jej pełne piersi. Miała około trzydziestu lat, dobrą figurę, niebrzydką twarz. A najlepsze było to, że wyglądała na śmiertelnie przerażoną. Przysunął się bliżej. Gdzieś z lewej strony ktoś zapłakał, ale Clive nie zwracał na to uwagi. Oparł dłoń na udzie dziewczyny i szepnął: Q 1 6 — Gry szpiegów °1 - Wszystko będzie dobrze, kotku. Hitler się mści za kwaśne winogrona. Pociągnęła nosem i podniosła wzrok. - Kwaśne winogrona? - Tak to widzę. Wujcio Adolf się wścieka, bo wojna go dopadła, więc próbuje się odgryźć. - Właśnie, psiakrew! - zawtórował mu jakiś głos za plecami. - Kwaśne winogrona- powtórzył ktoś inny. - Nic więcej, prawda? Właśnie tak: kwaśne winogrona. Słowa „kwaśne winogrona" obiegły stłoczonych ludzi. Zawsze tak się działo, kiedy spadały bomby: wszyscy się bali, kulili ze strachu i szukali pocieszenia, gdzie tylko się dało. Czasem zaczynali śpiewać, czasem obracali w ustach przypadkową frazę. Clive poczuł się przez moment dumny, że tym razem podchwycili - i to jak szybko! - jego słowa, ale zaraz o tym zapomniał. Wolał skupić się na młodej kobiecie, którą miał przed sobą. Doszedł właśnie do wniosku, że jest nie tyle ładna, co po prostu piękna. Miała krótkie, ciemne włosy, wyraziste kości policzkowe, urocze, zielonoszare oczy. - Tak się boję - powiedziała. - Ćśś, skarbie, wszystko będzie dobrze. Chodź, Clive cię przytuli. Chodź, nie bój się. Wtuliła się w jego ramiona; czuł, jak drży pod cienką warstwą bawełny. Przycisnął ją mocno do siebie. - Mój dom... - Znów pociągnęła nosem. - Co się stało, maleńka? - Nie ma go. Mojego domu już nie ma. Byłam na targu, kiedy usłysza łam syreny. Prawie zdążyłam wrócić, ale zobaczyłam, jak spada bomba... Widziałam ją... Jeszcze chwila i byłabym w środku... - Ćśś, maleńka. Wszystko będzie dobrze. - Ale m-m-mój dom... - Nie bój się. Rano wszystko będzie wyglądało inaczej. Uwierz Cli- ve'owi. - Ale... - Łkanie nie pozwoliło jej dokończyć zdania. Przełknęła, chrząknęła i zaczęła jeszcze raz: - Ale gdzie ja... dziś... będę spała? Clive się uśmiechnął. - Nie martw się, skarbie. U mnie jest mnóstwo miejsca. Clive Everett mieszkał w Highgate, nieopodal skrzyżowania kilku ulic zwanego Pond Sąuare
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Szukał jednej twarzy, tylko jednej twarzy...
- Bywaj|e nam, druhu ozwaB si przyjaznie Czcibor, gdy ]Vtieszko daB znak, aby kmie podszedB bli|ej opowiadaj, co[ widziaB i zdziaBaB! KrzesisBaw pomieszany i zawstydzony obecno[ci ksi|t podszedB do stoBu i bez sBowa poBo|yB przed Mieszkiem Hodonowe pismo, które uprzednio jeszcze idc za klucznikiem dobyB ze swego woreczka
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Tylko dwie szuflady zamknięte były na klucz: dolna szuflada komody oraz szufladka po prawej stronie biurka...
- Powoli wracali do stajni, w której trzymano tylko konie Calhenny’ego, a później Morris szedł do swojego wielkiego domu, a Beau do swojej chaty, gdzie czekała na niego...
- Nawet teraz korzystała tylko z krótkiego urlopu, jakiego udzielił jej dowódca Eskadry Łobuzów do czasu, aż senatorowie Nowej Republiki przestaną żywić niechęć do rycerzy Jedi...
- "Wierzymy mocno - głosiła odezwa - że nie tylko nie ma sprzeczności między nauką i wiarą, ale obie uzupełniają się wzajemnie w ścisłym współdziałaniu, bo wiara odpowiada nam na te...
- Czy nie za dużo zasługi i autorytetu przyznajemy poetom lub pisarzom, kompozytorom lub malarzom, za to tylko, że posiadają dar, którego nie posiadają inni? Z grubsza mówiąc...