Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Otaczała ją niska drewniana balustrada, schodząca wzdłuż pomostu z wypaczonych desek na twardy, suchy piach, na którym stał magazyn. Wokół nich słychać było przytłumiony rozgardiasz miasta będącego już zdecydowanie w trakcie uspokajania się pod koniec dnia. Minsc, wzdychając ze zmęczenia, zszedł w dół rampy i spojrzał na miejsce, które pokazał opierający się o balustradę Abdel. Rudowłosy mężczyzna uśmiechnął się, pokazując przechodzące w szarość żółte zęby i powiedział – Skąd wiedziałeś? – Byłem tu wcześniej – rzekł Abdel, rozglądając się i będąc zmuszony do mrużenia oczu nawet w przyćmionym świetle. – Strzegłem kiedyś tego miejsca z mężczyzną o imieniu Kamon, którego później musiałem zabić. – Wiesz więc, gdzie jesteśmy? – spytał go Yoshimo. – Gdzie jesteśmy? – Minsc zapytał małego gryzonia, którego niósł. – W Athkatli – odpowiedział Abdel za zwierzę. – Jesteśmy w mieście Athkatla, w krainie Amn. Minsc podniósł wzrok, zachichotał i rzekł – Jesteś nagi. Spojrzał z powrotem na zwierzątko i powiedział ze śmiechem – On jest nagi, Boo. Abdel westchnął i spojrzał na swoje brudne, posiniaczone ciało. Rany po strzałach nie tylko przestały krwawić, lecz zaczęły już się zamykać i nie bolały. Popatrzył na dwa oderwane paznokcie i ujrzał, z niemałym zdumieniem, że obydwa zaczynały odrastać. Dopiero teraz Abdel czuł, że ma chwilę czasu, by pomyśleć, i zdumiewała go nagła prędkość, z jaką wydawał się być zdolny zaleczać. – Musimy znaleźć dla ciebie jakieś ubrania, mój przyjacielu, a może też jakąś pomoc – zaproponował Yoshimo. – Pomoc? – spytał z roztargnieniem Abdel, po czym skierował wzrok na miasto, które zapamiętał jako szorstkie i nie przebaczające, lecz wciąż rządzone przez prawo. – Dobry pomysł. * * * Abdel wypróbował wielu różnych ustawień dłoni, różnych sposobów chodu albo też kombinacji obydwu, by postarać się ukryć fakt, że idzie ulicą zupełnie nagi, w końcu musiał się jednak pogodzić z tym, że niezależnie od tego, gdzie kładł ręce, szedł ulicą zupełnie nagi. Ulice były dość puste i gdy posuwali się dalej, Abdel zaczął orientować się w terenie. Odwiedzał to miasto nie raz. Byli na północ od rzeki Alandor, która przecinała środek miasta, płynąc do Morza Mieczy z jakichś gór na wschodzie. Magazyn ustawiony był na szerokim obszarze, który miejscowi nazywali – z typową dla Amnu wyobraźnią – Dzielnicą Rzeczną. Większość miejskiej aktywności, nawet o tej porze dnia, koncentrowała się wokół spiętrzonego targowiska nazywanego Promenadą Waukeen. Było to za rzeką. Abdel chciał znaleźć jakieś ubranie, zanim będzie próbował tam dotrzeć. Gdy pomyślał o czasach, kiedy strzegł magazynu, przypomniał sobie miejscowy szynk niedaleko stąd na wschód, po drodze do mostu spinającego rzekę pomiędzy Dzielnicą Rzeczną na północnym brzegu i odpowiednio nazwaną Dzielnicą Mostową na południu. – Niedaleko stąd jest tawerna – powiedział Yoshimo. – Miedziane coś? – spytał Abdel. – Miedziana Mitra – odparł Kozakurczyk. – Znasz ją? – Znam tawerny – przyznał Abdel. Rozdział czwarty – Dobrze – powiedziała cicho blada kobieta, ciągnąc Jaheirę i drugą dziewczynę przez ulewną burzę. – On lubi długie włosy. Jaheira walczyła z podobnym imadłu chwytem kobiety, jednak udało jej się jedynie wyrwać sobie trochę włosów. Potykała się i jęczała z bólu, gdy szarpano jej głową, jednak odzyskała równowagę. Trudno było uwierzyć, jak ta kobieta jest w stanie ciągnąć jedną, nie mówiąc już o dwóch, za włosy przez tunel, w którym nie może się nawet wyprostować, jednak owa obca właśnie to robiła. Jaheira przy nie jednej okazji starała się ją podciąć, jednak kobieta z łatwością unikała jej stóp, nawet nie wydając się zauważać tych prób. Drugą więźniarką była ładna, młoda kobieta, nie licząca chyba nawet dwudziestu lat. Jej twarz była poplamiona kurzem i łzami, a oczy miała zapadnięte i wyczerpane. Wisiała na skraju przytomności, jakby lunatykowała. Podobnie jak w przypadku Jaheiry, dłonie drugiej porwanej były skrępowane na plecach szorstką, drapiącą liną. – Kim jesteś? – Jaheira spytała potężną kobietę po raz trzeci, odkąd odzyskała przytomność pod jej niezbyt czułą kuratelą
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- - Dowództwo siódmej floty przyjęło, że zatopiona przez nas łódź osłaniała większą jednostkę rakietową, a zatem drugi okręt eskorty powinien się znajdować gdzieś w pobliżu...
- O ich samodzielnym bycie nie znajdowała się nawet wzmianka w bazie danych, poza datą, kiedy to dany system „poprosił o przyłączenie do Ludowej Republiki”, jak to określano...
- Prawdę powiedziawszy, była to idea przeżyta; Hellada znajdowała się pod znakiem związków, które urzeczywistniały sprawę zjednoczenia na zasadach znacznie słuszniejszych...
- Po lewej stronie znajdował się kwadratowy podest z dwojgiem drzwi do wind; jedne właśnie się zamykały, a wewnątrz windy nie było nikogo...
- Przed ogniskiem znajdował się stół z prostych, nieheblowanych desek” takiż stołek i trochę naczyń kuchennych dopełniało umeblowania...
- Od tej chwili wędrowcy znajdowali coraz częściej ślady innych mutantów lub pustelników...
- Na tym ogromnym obszarze, dokładnie na wprost niego, znajdowało się obozowisko kreshów...
- Teraz, ogarnięta głęboką rozpaczą, tylko w pracy znajdowała pociechę...
- Takie kamienie znajdowały się w ośrodkach kultu bogini...
- Przy bramie znajdowała się dzielnica biedoty...