Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Ponieważ jednak nikt nie zamierzał przejmować się detalami, wszyscy poszyli sobie takie mundury, jakie pamiętali. I wszyscy (może z wyjątkiem Harknessa) z ulgą je włożyli. I nie było to tylko znalezienie się na powrót w świecie, który rozumieli — przede wszystkim była to widoczna oznaka zmiany statusu, jaką wywalczyli sobie pod rozkazami Honor. Dowód, że przestali być bezsilną gromadą zesłańców, a stali się zdolną do wspólnego, skutecznego działania formacją zbrojną. Honor, idąc za radą McKeona, nie włożyła munduru komodora Royal Manticoran Navy, lecz ozdobiony pięcioma gwiazdkami niebiesko-granatowy uniform pełnego admirała Marynarki Graysona. Co prawda Ramirezowi mowę odebrało, gdy ją pierwszy raz zobaczył, ale tylko dlatego, że zapomniał, co usłyszał od towarzyszy Honor jeszcze w obozie Inferno. W ramach walki z nudą wraz z innymi jeńcami miał wówczas okazję poznać cały przebieg kariery Honor Harrington w obu flotach. Niemota nie trwała długo, a gdy mu przeszło, pochwalił decyzję. Oficerów flagowych Sojuszu mogło w niewoli być paru, ale pełen admirał raczej nie powinien się trafić. Honor uważała to za swego rodzaju nadużycie, choć jej stopień był jak najbardziej legalny i miała wszelkie prawa do munduru. Dopóki nie spotkała kontradmirała Stylesa osobiście. Po niespełna pięciu minutach rozmowy doszła do wniosku, że Ludowa Marynarka zrobiła Sojuszowi naprawdę dużą przysługę, biorąc go do niewoli i zsyłając do Piekła już na samym początku wojny. Tu nie był w stanie zaszkodzić ani Królewskiej Marynarce, ani jej sprzymierzeńcom. W przekonaniu tym umacniała się, im częściej miała nieprzyjemność z nim rozmawiać. Co prawda nie miała pojęcia, czym się zasłużył, że zamiast siedzieć w normalnym obozie jenieckim, wylądował na planecie więziennej, ale podejrzewała, że niczym. Najprawdopodobniej był ozdobą kolekcji jenieckiej Urzędu Bezpieczeństwa jako najwyższy rangą oficer Royal Manticoran Navy, jakiego udało się wziąć do niewoli w ciągu całej tej trwającej jak dotąd prawie siedem lat wojny. A siedział tu prawie cały ten czas, gdyż dostał się do niewoli w jednym z próbnych ataków otwierających zmagania jeszcze przed właściwym jej rozpoczęciem. To, w jaki sposób został jeńcem, także mówiło wiele o jego kompetencjach. Dowodził siłami stacjonującymi w systemie Yalta. I cała jego eskadra została zniszczona, gdyż atak Ludowej Marynarki zaskoczył ją siedzącą na orbicie z wyłączonymi napędami. Podjął co prawda rozpaczliwą próbę obrony, ale nie było to nic godnego uwagi. On oczywiście widział to wszystko w zupełnie innym świetle. Był naturalnie pechową ofiarą perfidnej zdrady, czyli zdradzieckiego ataku w czasie pokoju bez formalnego wypowiedzenia wojny. To, że władze Ludowej Republiki Haven w ciągu pięćdziesięciu lat podbojów nigdy nie uprzedzały ofiar wypowiedzeniem wojny, jakoś umknęło jego uwagi. Ze swych błędów nie wyciągnął też naturalnie żadnego wniosku — był do tego psychicznie niezdolny. Był też niezwykle przekonany o własnej wartości, arogancki, uparty i głupi. A to były jedynie najbardziej rzucające się w oczy wady. — Mam dość tolerowania pańskiej niesubordynacji, admirale Styles — oświadczyła, gdyż on nie ośmielił się przerwać ciszy. — Ja dowodzę siłami w tym systemie planetarnym, nie pan. I będzie pan łaskaw pamiętać o tym cały czas, podobnie jak i o tym, by zawsze zwracać się ze stosowną uprzejmością tak do mnie, jak i do wszystkich, którzy dobrowolnie wstąpili pod moje rozkazy. Jeżeli nie, to daję panu słowo, że wróci pan do lasu i zgnije tam. Czy to jasne i zrozumiałe, admirale Styles? Spojrzał na nią wściekle i kiwnął głową. — Nie usłyszałam odpowiedzi! — warknęła Honor, czując narastającą złość. — Tak — zgrzytnął i zaczerwienił się pod jej lodowatym spojrzeniem, ale dodał: — Ma’am. — To dobrze — oznajmiła już tylko zimno. Doskonale wiedziała, że nie zrezygnował. A to, że dostał się do niewoli tak szybko, jedynie wzmacniało jego upór i przekonanie, że ma rację. Siedział tu tak długo, że nie wiedział ani o jej postępowaniu w czasie bitwy o Hancock, ani o pojedynku z Youngiem, więc nie brał jej poważnie. Wiedziała, że próbowano mu to wyjaśnić, ale nie uwierzył. Dodatkowo Marynarka Graysona pozostawała dla niego czymś rodem z operetki, flotą systemową o przeroście ambicji nad możliwościami. Uznał Honor za zwykłą komodor RMN cierpiącą na ciężki przypadek manii wielkości. Jakoś nie wydawał się w ogóle wierzyć w to, by Czwarta Bitwa o Yeltsin czy nawet bitwa o Hancock kiedykolwiek się wydarzyły, a używanie przez nią tytułu admirała uznał jeśli nie za czyste kłamstwo, to za wybieg umożliwiający jej utrzymanie dowództwa