Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.." "Chyba że!" – poderwał się i chwycił mnie za ramiona. "Chyba że nowy ustrój zada staremu ustrojowi śmiertelny cios" – oświadczyłem. "Oto moment, w którym intuicja bezrolnego sieroty przekształca się w bojową świadomość proletariacką w sobie i dla siebie" – szepnął i usiadł przy ognisku. Był wzruszony. Zobaczyłem łzy w jego oczach. Otarł je gwałtownie wierzchem dłoni. Po chwili usłyszałem jego głos, ochrypły z emocji: "Posłuchaj, co ci powiem, młodzieńcze. Posłuchaj tego wyznania i je zapamiętaj! Niezmierzone pięknem i bogactwem są syberyjskie tajgi. Niezmierzone pięknem i bogactwem są wybrzeża Morza Kaspijskiego. Byłem tam długie lata i nie zapomnę do końca życia. W tajdze soból zwinny pieśń godową śpiewa. W morzu jesiotr srebrzy łuską toń bezkresną..." Przerwał. Zapadło milczenie. Potem ciszę rozcięły proste słowa, którymi mój wybawca opisywał projekt zadania śmiertelnego ciosu w podstawy starego ustroju. "Musimy przyjąć dwa założenia. Po pierwsze, stary ustrój skazany jest na powtarzające się konwulsje kryzysu. Po wtóre, kryzys zaczyna się zawsze w dziale produkcji środków spożycia. Dlatego wciąż słyszymy o topieniu w morzu tysięcy ton kawy, natomiast nie słyszeliśmy, póki co, o topieniu lokomotyw, choć bardzo byśmy chcieli. Z tego wynika wniosek, że śmiertelny cios powinien być wymierzony w dział produkcji środków spożycia w najsłabszym ogniwie systemu kapitalistycznego. Takim ogniwem jest ponad wszelką wątpliwość rynek dóbr luksusowych, w których pławi się anglosaska plutokracja, w szczególności zaś na tym rynku sektor sobolowych 116 futer, pożądanych przez plutokratki, oraz sektor kawioru, pożądanego przez plutokratów pożądających plutokratek i uwodzących je kawiorem i futrami. Nowy ustrój ze Związkiem Radzieckim na czele posiada niewyczerpane zasoby futer i kawioru z bieługi. Jak wspomniałem wcześniej, teraz zaś powtórzę: W tajdze soból zwinny pieśń godową śpiewa. W morzu jesiotr srebrzy łuską toń bezkresną... Odpowiadając na imperialistyczną agresję w postaci stonki, należy niezwłocznie przystąpić do zrzucania na metropolie amerykańskie pojemników z kawiorem i sobolowymi futrami. Wywołanie nagłego wzrostu podaży dóbr rzadkich, takich jak sobolowe futra i kawior, musi doprowadzić do gwałtownej obniżki cen, zachwiania równowagi i kryzysu w dziale środków spożycia, ów kryzys zaś zgodnie z istotą starego ustroju zacznie się rozprzestrzeniać z działu produkcji środków spożycia na dział produkcji środków produkcji, dzięki czemu utoną lokomotywy i już nikt nigdy nie wypije filiżanki kawy. Na przeszkodzie w realizacji tego projektu stoi brak samolotów, które mogłyby bezpiecznie i bez uzupełniania zbiorników paliwa przelecieć trasę Moskwa–New York, dokonać zrzutów i bezpiecznie powrócić do Moskwy. Dlatego też musimy zmobilizować siły w celu rozwinięcia produkcji blach niezbędnych dla budowy bombowca dalekiego zasięgu". Mój wybawca był księgowym w dyrekcji budowy huty aluminium. 5 Czy oszalał? Nie, z pewnością nie. A jeśli nawet tak, to nie był w tym osamotniony. Szczegółowy projekt bombardowania kawiorem i futrami amerykańskich metropolii spoczywa w którymś z naukowych archiwów w Moskwie. Nie podam nazwiska autora projektu, bo po co zawstydzać staruszka-profesora i martwić jego niewinne wnuki. Szanowany ekonomista. Erudyta. Umysł otwarty, kształcony w najsławniejszych uniwersytetach. I tak mu to jakoś wyszło w nieubłaganym ciągu konsekwencji. Jeśli kryzys zaczyna się w dziale produkcji środków spożycia, potem rozciąga na dział produkcji środków produkcji, a kawy wciąż brak, to trzeba dobić te bestie! Dobić bez litości! Niech utoną w bajorze ikry małosol, niech zadławią się kneblem z sobolowego futra! A mój wybawca? Gdybym miał szukać śladów szaleństwa, to może w powtarzanym przezeń co dzień rytuale racjonalności. To, co rzeczywiste, jest rozumne, i tyle. Ale co jest rzeczywiste? Po dziesięciu latach spędzonych na przymusowym wyrębie sosen i jodeł w oddalonych rejonach Syberii upewnił się, że rzeczywiste jest to, co ma siłę porządkowania. Rzeczywiste jest ostrze topora – przeciw chaosowi leśnego gąszczu. Rzeczywisty jest wykład doktryny – przeciw losowi jako sumie nieprzewidywalnych przypadków. Rzeczywiste jest to, co się zgadza – przeciw temu, co ani się nie dodaje, ani nie mnoży, ani nie dzieli. Rzeczywisty jest wschód słońca – przeciw nocy, której czerń litościwie uspokaja nasze oczy. Często szlochał przez sen. Budził się o brzasku. Kaszlał długo, boleśnie, jakby chciał z siebie wyrzucić szczątki dręczących go zmór. Skrzypiąc podwójnymi podeszwami butów z wysokimi cholewami, podchodził do pieca, na którego poręczy suszyły się nakrochmalone białe kołnierzyki. Budził mnie, bym nawlekł igłę. Zdejmował z wieszaka półwojskową kurtkę z zapinaną na haftki stójką. Przyszywał biały kołnierzyk. Dwa zapasowe wkładał do tylnej kieszeni brązowych bryczesów