Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Chcę, by głowę Paktyesa mi dostarczono. Tabliczki nr 340–342 „E” List Kambudżiji do Kurasza W drodze mój list ciebie. Ojcze, zastanie, choć najchętniej sam miast listu na spotkanie z tobą bym podążył, tak bardzo widzieć cię pragnę, ale muszę tu jeszcze pozostać i na to, co zamierzam, zezwolenie twoje mieć jaknajrychlej. Po odejściu twoim Paktyes zostawioną część skarbu Krezusa trwonić zaczął, a nawet, potajemnie greckich i lidyjskich najemników zbierać. Na koniec Tabalusza i Krezusa w Sardes obiegł i nie wiem, czy już twierdzy nie zdo- był. Chcę surowe rozkazy, jeśli pozwolisz – wydać. Winnych ukarać! Drugą wiadomość mam milszą znacznie. Oto kiedy z armią do Lidii wzdłuż Gutium5 ciągnąłeś, Ojcze, wrażenie mu- siało to uczynić wielkie w Suzie6. Dowódca wojsk babilońskich, którego Gubaru zowią, chce, jeśli mu satrapię damy – twierdzę w Suzie poddać i z wojskiem na naszą stronę przejść. My- ślę, że i z obawy to uczynić chce, bo wie już, że z armią – zwycięski wracasz i tego właśnie się lęka. Jeśli pozwolisz, wypróbuję go. Niech przed przyjściem armii – Suzę podda i całe Gutium złupi. Jeśli zadanie to wykona, Nabonida rozwścieczy, ale ten niewiele zrobić mógł będzie, bo nawet do Babilonu nie przybył, jest w Temie. Mówiłem ci, Ojcze, kiedyśmy przed twoim wyjazdem w Agamatanie7 się spotkali, że Nabonid pałac w pustyni zbudować kazał. Dziś wiem, że w pięć lat po objęciu przez ciebie królestwa Anszanu, na miasto w pustym na- padł, które Amoryci8 Te–ma–a nazywają. Ich kawi zginął w walce, a Nabonid tam właśnie lubi przebywać, choć tym razem. na dobre mu to pewno nie wyjdzie. Nabonid cały rok mi- niony w pustyni przebywał i dalej tam jest. Syna swego Belszarusura9 w Babilonie zostawił, ten zaś nawet za wiele o przejściu wojsk naszych ojcu nie mówił, wiem to od Gubaru właśnie. Czekam na decyzje twoje w obu nagłych sprawach. Tabliczka nr 341 „E” List Kurasza do Kambudżiji W sprawie Greka uczyń, a rychło, wszystko, co za słuszne uznasz. Przypominam ci też, że Tabalusz, na twoją prośbę – satrapą został. W nagłą chęć przejścia Gubaru na naszą stronę aż nie chce mi się wierzyć! W Babilonie– trzeba by rozpuścić wieści o rozpoczętym przez moją armię zwycięskim powrocie. Jeśli Nabu–Naid armii szybko zbierać nie rozpocznie, a Gubaru naprawdę Gutium podda, Nabu–Naidowi pozostaną już tylko mury Babilonu. Można by spróbować z marszu na tę twierdzę ruszyć, i choć armii obiecałem odpoczynek, to okazja taka może się już niepowtórzyć! Tabliczka nr 392 „A” List Kambudżiji do Gubaru 15 Wiem, żeś ani przez Nabonida, ani Belszarusura ceniony właściwie nie był. Złota ci nie proponuję, a czemu złotego „skrzydlatego lwa” ci wysyłam – posłaniec powie. Wiedz zatem, żem o tobie z Kuraszem – królem Anszanu, Medii, Asyrii i Lidii – królem krain – listy pisał. Ojciec mój,. nim miesiąc minie, u granic Gutium stanie z armią. Liczę. że na to nie czekając, nie tylko Gutium do nas przyłączysz, ale i do Akadu wkroczysz i twierdzę Uruku zdobę- dziesz. Wdzięczny być potrafię. Możesz przy mnie być nie tylko satrapą Babilonii całej. O zdarzeniach – powiadamiaj. Ufam ci! Tabliczki nr 393–394 „E” List Kambudżiji do Kurasza Mimo że blisko już jesteś10, Ojcze, chcę, byś wiedziała że Gubaru złota nie wziął, rzekł, że twoje słowo dla niego jest ważniejsze. Od dni kilku nie tylko Gutium całe z twierdzą w Suzie, ale i twierdza Uruku do nas należy. Nabu–Naid, na pole nie wychodząc, już klęski ponosi, bo nie tylko Aszur i Harran, tak przez niego umiłowany, stracił. ale i Gutium wraz z wcale dobrą armią i wodzem doświadczonym. Belszarusur niczego dla obrony przed nami granic nie przedsięwziął, a Nabu–Naid dalej jest w Temie. Myślę, że nie o wszystkim wie, choć przez pustynię często wielbłądy wędrują11. Belszarusur takie daniny nałożył, że wiele ziemi uprawiać przestano i jak dalej deszcze tam będą padały, to już jesienią albo zimą – głód w Babilonii zapanować może. Do Lidii wysłałem Mazarusza–Meda. Jeśli ze sprawą Greka12 poradzi sobie bez pomocy niczyjej, zechcę, by Tabalusza w Sardes zastąpił. Co z nim zrobić, nie wiem. Myślę, że mi poradzisz, kiedy w Agamatanie będziesz. Tabliczki nr 126–129 „A” List Mazarusza do Kambudżiji Kiedy z Tars ruszyłem, ledwie lato się zaczynało, a tu już na zimę idzie. Posłańców, o pa- nie mój – wysłuchałem, alem ich nie wracał, bo sam chciałem sprawę zdać po jej zakończe- niu. Zbuntowanych pod Sardes pobiłem, Greków nie oszczędziłem, ani jednego. Lidyjczyków rozbroiłem, a tych, co broń po domach mieli i oddać jej nie pozwalali – wyciąć nakazałem. Grek – zdrajca – do Kyme uciekł, którego dobywać nie chciałem, by wojny z greckimi mia- stami nie zaczynać jeszcze. Do wyroczni w Didymarch Kymejczycy poselstwo wysłali. Dro- go zapłaciłem, ale Apollon nakazał wydać błagalnika w nasze ręce. Jeden z Kymejczyków, z przepowiedni nic nie robiąc, Greka skrywał, a potem na okręcie na wyspę, co ją Lesbos zowią – wywiózł. Panie mój, ani okrętów nie miałem, anim kupować nie chciał, bo drogie bardzo, a i załogi w większej części greckie musiałbym wystawiać, a tego obawiałem się znowu. Tak więc Miletańczyków z Lesbos opłaciłem i Grek byłby moim, ale go na wyspę Chios prze- wieźli. Panie, ukarz, jeślim przewinił, ale ta pogoń już mi się wydała zabawą Greków ze mną i obiecałem tym z wyspy małe miasto na lidyjskim brzegu. Wtedy Greka mi przywiedli! Chciałem go żywego odesłać do ciebie, ale nowych ucieczek próbował