Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Trudno sobie wyobrazić okrutniej szy sposób odebrania sobie życia niż zatopienie się w nich. 305 Na wielkim zimowym balu u hrabiostwa Woroncowów-Dasz-kowów Puszkin przywitał się z carem i podziękował mu za dobre rady udzielone Natalii Nikołajewnie. „Mogłeś spodziewać się po mnie czegoś innego?", spytał car, dając się naiwnie wciągnąć w pułapkę. Puszkin mu na to odpowiedział: „Nie tylko mogłem, ale co więcej, szczerze wyznam, że podejrzewałem nawet Waszą Cesarską Mość o zalecanie się do mojej żony". Mikołaj I nie wyjawił, z jakim wyrazem twarzy poeta wypowiedział te słowa, ale możemy sobie wyobrazić, jak w tamtej chwili wyglądał: musiał być pewny siebie i uśmiechać się ze zwycięskim błyskiem w jasnych oczach. Znowu nie mamy całkowitej pewności, czy do tej rozmowy doszło u Woroncowów-Daszkowów czy gdzie indziej, ale możemy zaręczyć, że tamtego wieczora w ich salonie prócz Puszkina i Natalii Nikołajewny był także d'Anthes z żoną i że kawalergard miał ochotę na dróleries \ Biorąc ze stołu owoce, powiedział głośno: „C'est pour ma legitime"2, akcentując ostatnie słowo i wywołując w ten sposób piękną zjawę swojej innej, nielegalnej towarzyszki życia. Potem długo tańczył z Natalie i w kontredansie był kilka razy jej vis-a-vis. Zdołał nawet na chwilę wdać się z nią w rozmowę, pytając, czy jest zadowolona z pedikiurzysty, którego jej poleciła Catherine. „II pretend", dodał, „que votre cor est plus beau que celui de mafemme". Jest czymś nieeleganckim rozmawiać o nogach damy, kiedy przy tym żongluje się trywialnie słowami „odcisk" (cor) i „ciało" (corps), które po francusku wymawia się identycznie: zdaniem pedikiurzysty ciało Natalie byłoby piękniejsze od ciała Catherine... Kto wie, ile razy d'Anthes posłużył się już tym ciężkim dowcipem, ile razy tą grą słów rozbawił frywolne damy w Paryżu, Berlinie, Petersburgu. Może rozśmieszył tym także Natalie. Ale nie Puszkina, który o nieszczęsnym kalamburze dowiedział Żarty. „To dla mojej ślubnej". 306 się od żony, gdyż Natalia Nikołajewna nie zmieniła się i w dalszym ciągu opowiadała mu wszystko - niemal wszystko. Czaadajew do Aleksandra Turgieniewa, Moskwa [20-25 stycznia 1837]: „Nawet jeśli jestem wariatem, mam nadzieję, że Puszkin przyjmie moje gratulacje z okazji swego zachwycającego dziecka1 (...) Proszę, niech Pan mu powtórzy, że w jego utworze urzekają mnie przede wszystkim absolutna prostota i dobry gust, tak dzisiaj rzadkie i tak trudne do osiągnięcia w tym naszym stuleciu próżnym, a przy tym porywczym, które osłania się blichtrem i ześlizguje w nikczemność, gdyż jest jak prawdziwa nierządnica w stroju balowym brnąca w błocie". Dwudziestego czwartego stycznia zastawił u Szyszkina srebro stołowe szwagierki Aleksandriny. Otrzymał dwa tysiące dwieście rubli, ale tym razem nie użył ich na zwrot długów, tylko przeznaczył na ważny zakup: na dwa pistolety. ¦ Puszkin z żoną spędzili wieczór 24 stycznia u Mieszczer-skich. Arkadij Rosset, który przybył tam trochę spóźniony, poszedł się przywitać z gospodarzem domu do jego gabinetu. Zastał go grającego w szachy z Puszkinem. Witając się ze swoim młodym przyjacielem, Puszkin spytał go: „Był już pan w salonie? I co, ten typ już się kręci przy mojej żonie?". Rosset wykrztusił: „Tak, już widziałem d'Anthesa". Puszkin zaśmiał się, bo dostrzegł jego ewidentne zakłopotanie. 1 Córka kapitana. 307 Sophie Karamzina do przyrodniego brata Andrieja, Petersburg, 27 stycznia 1837: „W niedzielę u Catherine podczas reunion causante spotkali się Puszkinowie i Heeckerenowie (którzy w dalszym ciągu grają sentymentalną komedię na użytek towarzystwa. Puszkin szczerzy zęby i chce wyglądać jak tygrys. Natalie spuszcza oczy i rumieni się, kiedy szwagier patrzy na nią namiętnie i przeciągle - rzecz staje się teraz jeszcze bardziej nieprzyzwoita niż zazwyczaj. Catherine obrzuca męża i siostrę zazdrosnym spojrzeniem, a ponieważ w tym przedstawieniu nikt nie zaniedbuje swojej roli, Alexandrine uporczywie kokietuje Puszkina, który jest w niej prawdziwie zakochany i tak, jak o żonę jest zazdrosny dla zasady, to o szwagierkę jest zazdrosny z racji uczucia do niej. Słowem, sprawa jest bardzo dziwna, a wuj Wiaziemski mówi, że zasłania sobie rękami twarz i odwraca wzrok od domu Puszkina)". Dwudziestego piątego stycznia Puszkin spotkał się z Zizi Wrewską, która przyjechała przed kilkoma dniami do Petersburga. Poznał ją dziesięć lat wcześniej w majątku Trigorskoje, w tym małym wiejskim wszechświecie kobiecym, błahym i czułym, który osładzał mu wygnanie w Michajłowskoje. Ponieważ szwagier nie dawał mu spokoju i domagał się pieniędzy, Puszkin w grudniu zaproponował matce Zizi, Praskowii Aleksandrownie Osipowej, kupno wsi Michajłowskoje: byłby szczęśliwy, gdyby poszła w ręce bliskich mu osób, a dla siebie mógłby zatrzymać stary dom rodzinny i dziesiątkę dusz. Ale Osipowa nie mogła i nie chciała zdecydować się na zakup, natomiast jej zięć, mąż Zizi, miał wielką ochotę zostać nowym właścicielem majątku. Puszkin rozmawiał więc ze spotkaną po latach przyjaciółką o Michajłowskoje i wspominał radosne dni, ale w końcu Zizi Wrewska spytała go, co znaczą te pogłoski na temat Natalii Nikołajewny i Georges'a d'Anthesa, których 308 echo dotarło aż do Trigorskoje. Poeta nie dał się prosić i od razu podzielił się z nią swoimi kłopotami, a potem jak zwykle odczuł trochę ulgi. Ale też zrozumiał, że już wszędzie, nawet na prowincji, „wciąż między nim a żoną tkwi ten trzeci", d'Anthes