Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Aczkolwiek kardynał sekretarz stanu Pacelli jeszcze w dniu objęcia władzy przez Hitlera był zdania, że ,jest to bardziej brzemienne w złe skutki niż zwycięstwo socjalistycznej lewicy"2*, to jednak wnet zmieniły się nastroje w Watykanie. Niechęć wobec ruchu hitlerowskiego była zresztą uwarunkowana raczej jego tendencjami neopogańskimi, antyklerykalnymi niż jego antydemokratyzmem. Katolicki kanclerz z ramienia partii Centrum Heinrich Bruning zauważył już w 1931 r., że w oczach „watykańskiej biurokracji autorytarna forma państwa wydaje się najbardziej stabilna i najpewniejsza". Kiedy Bruning, sam czciciel Mussoliniego i skryty monarchista, zjawił się 8 sierpnia 1931 r. w Watykanie, Pacelli uznał, że „powinien mu życzyc ułożenia się z nazistami" - oczywiście nie z sympatii dla nich (co Bruning zaraz usły && w rozmowie z Piusem XI), lecz dlatego, że Watykan spodziewał się „poskromić" w te sposób ruch hitlerowski, a przede wszystkim uzyskać parlamentarną większość dl* konkordatu z Rzeszą*. Kurii rzymskiej przyświecał wzór Traktatów Laterański<* z Mussolinim. Antykomunizm Hitlera: złudne nadzieje, fatalne następstwa. 1933-1939 131 AchiUe Ratti (1857-1939) jako papież Pius XI - pontyfikat przypadai na lata 1922-1939). Podsekretarz stanu monsignore Domenico Tarami (1888-1961) w swej pracowni watykańskiej. Fotografia z lat 2 wojny światowej. Teraz, w 1933 r., Hitler wymachiwał sztachetą konkordatu oraz rekomendował siebie jako gwaranta przeciw „bolszewizmowi", wrzucanemu przez „Osservatore Romano" prostodusznie do jednego worka z wszelkim innym kacerstwem. „Protestantyzm, schizma, laicyzm i bolszewizm są w gruncie rzeczy tym samym (sono in sostanza sinonimi)" - pisał watykański organ w komentarzu do obrad konsystorza 3 marca 1933 r4'. Wobec zgromadzonego kolegium kardynalskiego papież gwał-wnie zaatakował „misjonarzy antychrysta", którym narody cywilizacji chrześcijańskiej muszą się przeciwstawić. Tego samego dnia ambasador niemiecki przy Watyka-ue, von Bergen, wysłał depesze do Berlina. Są jeszcze inni, którzy poświadczają, że Pius XI w wystąpieniu z 13 marca chciał rzeczywistości skomplementować antykomunizm Hitlera. Pięć dni wcześniej, 8 mar- papież oświadczył ambasadorowi francuskiemu, Charles-Rouxówi, że Hitler jest ^ynyrn szefem rządu, który nie tylko podziela jego [papieża] zdanie o bolszewizmie, '• wielką odwagą i jednoznacznie wypowiada mu walkę"5'. A 9 marca Pius XI toczył polskiego ambasadora, Skrzyńskiego, oświadczając: ••że widzi, iż będzie zmuszony zrewidować swoje zapatrywania na Hitlera, niezupełnie zmienić, ale znacznie zmodyfikować, S d y ż musi przyznać, że Hitler jest jedynym 132 Tajna dyplomacja Watykanu szefem rządu na świecie, który ostatnio tak m ó w ii o bolszewizmie, jak mówi papie ż". Ojciec Św. twierdzi, że mówienie w ten sposób jest dowodem osobistego męstwa, które pochodzić może tylko ze źródła głębokiego przekonania, nie cofającego się przed. szlachetną ofiarą własnego życia. Powtórzył, że to Mu zmienia obraz, który sobie uprzednio o Hitlerze wytworzył, gdyż widzi, że Hitler podziela jego zdanie, iż bolszewizm nie jest jedną z trudności lub jednym z nieprzyjaciół, „mais que c'est l'ennemi"... (patrz faksymile - str. 133). „Wróg", a więc - szatan. Po francusku - tak jak papież powiedział - zapisał to sformułowanie polski ambasador w raporcie, który 11 marca 1933 r. jako „Ściśle tajne »' do rąk własnych Pana Ministra" wysłał do Warszawy (oryginał: archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Warszawa). Jeżeli tak się chciało rzeczy traktować, to cóż było bliższe niż wspólny front odporu? Sekretarz do Spraw Nadzwyczajnych w Sekretariacie Stanu, kardynał Pizzardo, usiłował w lutym 1933 r. dwukrotnie wytłumaczyć polskiemu ambasadorowi przy Stolicy Apostolskiej, że Piłsudski, Mussolini i Hitler mogliby - mimo różnic - współpracować „na tej samej linii tamowania komunizmu"6* Nieufni Polacy wahali się, Piłsudski zaledwie w lipcu 1932 r. ubezpieczył się układem o nieagresji z Moskwą przed niemiłymi skutkami współpracy niemie-cko-sowieckiej (umożliwiło to, na przykład, zwolnienie we wrześniu 1939 r. z sowieckiego więzienia skazanego w 1928 r. prałata Skalskiego). Piłsudski był antykomuni-stą, lecz nie był ideologiem. Jako polityk myślał przede wszystkim o wspólnych polsko-francuskich posunięciach prewencyjnych przeciw Niemcom, w których teraz, w roku 1933, rządził najbardziej nieprzejednany przeciwnik wersalskiego ładu pokojowego. Z drugiej strony nie uszło uwadze Piłsudskiego, że „Austriak" Hitler w swej książce Mein Kampfiako tereny pozyskania „przestrzeni życiowej" wymieniał zawsze tylko Rosję, nigdy Polskę. Od maja 1933 faktycznie zaznaczyło się pewne zbliżenie Hitlera do Polski, które doprowadziło w końcu w styczniu 1934 r. do - mającej niedługi żywot - umowy o nieagresji i porozumieniu. Piłsudski traktował to trzeźwo; Hitler wyczekiwał jeszcze, czy Polska nadawać się będzie -jak Włochy - na satelitę czy raczej na ofiarę jego polityki ekspansji7'. Związek Sowiecki, w którym Watykan dostrzegł główne niebezpieczeństwo, pozostawał w rzeczywistości na uboczu - osłabiony przez własne nadmierne wysiłki. Dopiero sześć lat później Hitler wprowadził g° do gry - najpierw przez zawarcie z nim paktu, następnie przez napaść. Zimny makiawelizm Hitlera przejrzany został w Watykanie - jak zresztą prawie wszędzie - dopiero późno lub jedynie częściowo. Co prawda i tutaj istniały pewne chłodne, aczkolwiek błędne kalkulacje. Za cenę konkordatu, w którym Hitler wyszedł katolickim życzeniom pozornie tak daleko naprzeciw, na co przed nim nie odważyłby się żaden uczciwy kanclerz Rzeszy, papież zrezygnował z partii Centrum, politycznej ojczyzny niemieckiego katolicyzmu. Pośpiech, z jakim osobiście wdrażał likwidację przewodniczący Centrum, prałat Kaas8*, można wyjaśnić jego całkowicie słusznym rozeznaniem, że Hitler tak czy owa* zlikwiduje Centrum. Przez samorozwiązanie partii chciano przynajmniej coś jeszcz* wytargować. Kaas i jego przyjaciel, Pacelli, pocieszali się przy tym nadzieją, że „nazisci Hitlera: złudne nadzieje, fatalne następstwa