Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Wyrazem tego jest pragnienie wojny, do którego nikt się nie przyznaje, ale które wszyscy żywią w tajemnicy. Wojna przyjdzie - i dobrze, że przyjdzie, choć mieć będzie inne skutki, niż spodziewają się ci, co do niej prą. Naphta pogardzał mieszczańskim państwem, dbającym tylko o bezpieczeństwo. Miał okazję mówić o nim, gdy jesienią podczas przechadzki w Uzdrowisku deszcz zaczął padać, a wszyscy przechodnie otworzyli jak na komendę parasole. Było to dlań symbolem tchórzostwa i ordynarnej zniewieściałości, które są owocem cywilizacji. Atawistycznie wprawdzie, lecz orzeźwiająco działają wypadki i przestrogi takie, jak zatonięcie parowca "Titanic". Ale potem wszystko kończy się na krzyku o zwiększenie bezpieczeństwa komunikacji. I w ogóle zawsze najwyższe oburzenie, ilekroć coś zagraża "bezpieczeństwu". Jest to godne pożałowania i swym humanitarnym niedołęstwem doskonale harmonizuje z drapieżną żarłocznością i podłością ekonomicznego pola walki, jakim jest państwo burżuazyjne. Wojna! Wojna! Godzi się na nią, a powszechne jej pragnienie wydaje mu się czymś stosunkowo godnym szacunku. Ilekroć jednak Settembrini wprowadzał do rozmowy wyraz "sprawiedliwość" i zalecał tę szczytną zasadę jako środek zapobiegawczy przeciw katastrofom polityki wewnętrznej i międzynarodowej, okazywało się, że Naphta, który przed chwilą tak wysoko ducha cenił, iż uważał go za zbyt doskonały, aby mógł i miał ucieleśnić się w materii tu na ziemi, usiłował teraz nawet ten duchowy pierwiastek poniżyć i podać w wątpliwość. Sprawiedliwość! Czyż pojęcie to zasługiwało na uwielbienie? Czyż było pojęciem boskim? pojęciem najwyższej kategorii? Niesprawiedliwy jest i Bóg, i natura, mają swych faworytów, nierówno rozdając łaski, jednych w niebezpieczny sposób wyróżniają, a innym gotują łatwy, pospolity los. A człowiek obdarzony wolą? Dla niego sprawiedliwość jest obezwładniającą słabością, największym zwątpieniem - z drugiej strony fanfarą, dającą hasło do nie budzących obawy czynów. A skoro tę "sprawiedliwość" człowiek musi wciąż korygować przez tamtą "sprawiedliwość", aby nie wykoleić się z drogi etyki - to gdzież jest wartość bezwzględna i radykalizm tego pojęcia? Zresztą jest się "sprawiedliwym" z jednego punktu widzenia albo z drugiego. Wszystko inne jest liberalizmem, któremu nikt nie da się dzisiaj wziąć na lep. Sprawiedliwość jest oczywiście tylko wyrazem, pustą łupiną mieszczańskiej retoryki, a do działania potrzebna jest przede wszystkim świadomość, którą sprawiedliwość ma się na myśli: tę, która każdemu oddaje, co mu się należy, czy też tę, która wszystkich chce równo obdzielić. Wzięliśmy z niezliczonej ilości pierwszy z brzegu przykład tego, jak Naphta usiłował zburzyć wszystko, co oparte na rozsądku. Gorzej jeszcze było, gdy rozmowa schodziła na wiedzę - w którą nie wierzył. Mówił, że w nią nie wierzy, bo wiara lub niewiara w tej dziedzinie zależy jedynie od woli człowieka. Wiedza jest wiarą, taką samą jak każda inna wiara, a tylko gorszą i głupszą; sam termin "wiedza" jest wyrazem najgłupszego realizmu, który nie wstydzi się brać i podawać za dobrą monetę wątpliwych odbić przedmiotów w umyśle ludzkim. W ten sposób powstaje najbardziej bezmyślny i beznadziejny ze wszystkich dogmatyzmów, jakimi kiedykolwiek obdarzono ludzkość. Czy pojęcie świata zmysłowego, który istnieje sam przez się, nie stanowi najśmieszniejszej sprzeczności wewnętrznej? A tymczasem dogmatyczne przyrodoznawstwo współczesne opiera się jedynie i wyłącznie na metafizycznym założeniu, że formy poznania, właściwe naszej duchowej organizacji, jak przestrzeń, czas, przyczynowość, w których rozgrywają się zjawiska, posiadają byt niezależny od naszej funkcji poznawczej. Monizm ten jest najbardziej otwartym bezwstydem, jakim kiedykolwiek poczęstowano ducha. Przestrzeń, czas i przyczynowość, czyli w języku monistów: rozwój - oto podstawowy dogmat wolno myślicielsko ateistycznej pseudoreligii, za pomocą której chce się obalić Mojżeszową "Księgę Rodzajów" i rzekomo ogłupiającej bajce przeciwstawić rzekome światło wiedzy. Zupełnie tak, jak gdyby Haeckel był obecny przy stworzeniu świata. Doświadczenie! A eter - czy na pewno istnieje we wszechświecie? A istnienie atomu, tego miłego żartu na temat "najmniejszych, niepodzielnych cząstek", czy jest dowiedzione? Nauka o nieskończoności przestrzeni i czasu czy aby opiera się naprawdę na doświadczeniu? Przy odrobinie logiki dojść można zaiste do śmiesznych doświadczeń i wyników z dogmatem nieskończoności i realności przestrzeni i czasu, mianowicie: do nicości. Do przekonania, że realizm jest w gruncie rzeczy nihilizmem. Dlaczego? Z tej prostej przyczyny, że stosunek jakiejkolwiek wielkości do nieskończoności jest równy zeru. W nieskończoności nie ma wielkości, a w wieczności nie ma ani trwania, ani zmiany. W nieskończoności przestrzennej, w której każda odległość jest matematycznie równa zeru, nie mogą istnieć nawet dwa obok siebie leżące punkty, a tym bardziej ciała; i tym bardziej nie może być w niej mowy o ruchu. On, Naphta, stwierdza to, aby odeprzeć zuchwałość, z jaką materialistyczna nauka podaje jako poznanie absolutne swoje astronomiczne bzdurstwa i swą pustą gadaninę o "wszechświecie". Pożałowania godna jest ludzkość, jeśli wystarczyło pyszałkowate nagromadzenie bezwartościowych liczb, aby w niej wywołać poczucie własnej nicości i odebrać człowiekowi górne przekonanie o własnym znaczeniu
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Pułkownik Cathcart nie był w stanie ocenić, ile zyskał czy stracił na tej cholernej strzelnicy, i żałował, że nie ma przy nim pułkownika Korna, który mógłby ocenić dla niego...
- Tryumfu hetmana, który przywiódł swych jeńców: Wasyla, Dymitra oraz Iwana Szujskich, kniazia Wasyla Golicyna, patriarchę Filareta Romanowa i przekazał zdobyte sztandary...
- Motorniczy tramwajów, który ma prawo jeździć po całej Pradze, odnalazł ręką trąbkę i zatrąbił capstrzyk, tęskny capstrzyk, głos trąbki schodził po schodach aż ku rzece, aby...
- Po „Siedmiu kotach" został w redakcji tajemniczy obiekt, który przez wiele lat zagracał nasz ciasny lokal (podobno była to tablica rozdzielcza do teatralnych świateł), oraz...
- Dy Joal, który zdążał do ibrańskiej granicy sam i w wielkim pośpiechu, zebrał ich w mieście leżącym u stóp tych gór, gdzie zarabiali na marny żywot, raz eskortując...
- Chcąc sprecyzować tę niezwykłą właściwość dzieła sztuki należy zwrócićW^^ge na fakt, że człowiek posiada swój własny sposób percypowania rze^wistości, który różni go od...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...
- Na ten sam sezon Callas poprosiła także o partię Donny Fiorilli w Turku we Włoszech w reżyserii młodego Franca Zeffirellego, który z dużym powodzeniem zadebiutował w La Scali...
- Biskup Paryża wyrażał jednak przekonanie, że król, który dotąd nie przejmował się anatemą, zechce teraz pojednać się z Kościołem ze względu na rozdzielanie dóbr po albigensach...
- Jestem krawaciarką i mimo ciężkiej pracy nie mogę zarobić więcej niż pięć szylingów na tydzień, a mam na utrzymaniu biednego chorego męża, który od przeszło dziesięciu lat nie...