Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Swymi dłońmi u końca macek, podobnymi do rękawicy z jednym palcem, otworzyła sakiewkę, wyciągnęła dużą, składaną mapę i rozłożyła ją na, podłodze. Pozostali zebrali się dookoła, a Torshind przemówił: — Przede wszystkim zaprojektowaliśmy aparaty oddechowe tak, aby działały zarówno w sześciokątach półtechnologicznych, jak i w wysokotechnologicznych. To świetnie, lecz nawet pełny zapas tlenu nie pozwoli wam przebyć nietechnologicznego sześciokąta. Wystarczyłoby go wam na jakieś osiem godzin. Oznacza to, że trzeba omijać takie sześciokąty. — Wskazał szklaną macką mapę. — Możecie sami zobaczyć, że dzielą nas od Bozog zaledwie cztery sześciokąty, a trzy od Uchjin. Najkrótsza droga stąd, omijając nietechnologiczne sześciokąty, prowadziłaby przez Masjenada do Poorgl, a potem przez Nichlaplod do Bozog. Jednakże Poorglowie nie chcą współpracować. Odmówili zezwolenia na przejście i zagrozili atakiem, jeśli spróbujemy. Jako że jest to sześciokąt wysokotechnologiczny, prawie niemożliwe, abyśmy uniknęli spotkania z nimi na dystansie, jaki musimy pokonać. Jednym słowem trzeba wybrać drogę okrężną. — Macki przesunęły się na północny zachód. — Masjenadanie są łagodni i chętni do pomocy. Naszej narody nie są w całym tego słowa znaczeniu przyjaciółmi, lecz jako że niewiele mamy kontaktów, nie jesteśmy też wrogami. Pewne minerały są u nich w cenie jako dobra luksusowe, a moi pobratymcy mogą je im dostarczyć, dzięki współpracy z Yaxami. Nawiasem mówiąc, Yaxy wsparły nas przy układach z Oyakotami, którzy bez tego nigdy nie pomogliby nikomu z Yugash. Pugeeshowie stanowią niewiadomą. Będziemy tam musieli poruszać się na palcach, zdani wyłącznie na własne siły. Mieszkańcy Wohafa pomogą nam, bo są zaprzyjaźnieni z Bozogami, również ci z Uborsk, zrobią, co w ich mocy, choć niewiele nam to pomoże. Tak więc, to powinna być całkiem łatwa podróż. — Zbyt prosto to wygląda — niespokojnie odezwał się Julin. — Nie mogę się oprzeć myśli, że w tej talii ukryto jokera. — Odległość jest wielka — przyznała Wooley — i niektóre odcinki nie będą łatwe, ale to jest najlepsza trasa. — A co z drugą wyprawą? — nie ustępował byk z Dasheen, pod wpływem pesymizmu narastającego na widok tego, ile trzeba przebyć. — Ortega ma własnych sojuszników pośród Yugashy — odparł Torshind. — Nie możemy im tutaj w niczym przeszkodzić. Jednak będą spóźnieni przynajmniej o jeden dzień i równie dobrze mogą wybrać inną trasę. Jeśli nie, będziemy musieli przewidzieć dla nich niespodziankę. Domyślili się, o co mu chodzi. W całkowicie nieznanym terenie, chronione jedynie przez skafandry, żyjące tylko z zabranych zapasów, obydwie grupy były niezwykle narażone na szwank. Gdyby jednej z nich udało się czymś zaskoczyć drugą, zmuszonym do obrony mogłoby sprawić to poważny kłopot. Skafandry były wytrzymałe, to prawda, ale nawet w półtechnologicznym sześciokącie pocisk, czy nawet strzała, dałaby im radę. Mavra zapamiętała tę informację na przyszłość. W tej chwili była bezradna, lecz gdyby jej się udało dotrzeć do statku, nie czułaby się związana więzami lojalności z żadną ze stron. Wolałaby, aby jej znajomi, Renard i Vistaru, nie zostali zabici, lecz gdzież oni podziewali się przez ostatnie dwadzieścia cztery lata? Czy czuli się za nią odpowiedzialni w takim samym stopniu, jak ona za nich? Tymczasem jej ocalenie całkowicie zależeć będzie od ludzi zebranych tutaj, zaś instynkt! samozachowawczy był dla niej zawsze najważniejszy. Yugash, a potem Masjenada Niewielkie figurki przemierzały niesamowitą okolicę, w której krajobrazie dominowały szaroczarne, ponure skały. Szły, omijając poszarpane formy, podobnie jak mrówki w kamieniołomach. W grupie było ich siedmioro: dwie żaby z Makiem w sztywnych białych skafandrach, niewielki Agitarianin w przezroczystym kostiumie dopasowującym się do ciała, Lata, ubrana w skafander zaprojektowany w jej kraju, dwoje dużych centaurów z Dillian, mężczyzna i kobieta, którzy ciężko obładowani, z pakunkami na grzbietach, ciągnęli wóz z zapasami, i krystaliczny krab, którym powoził tajemniczy Ghiskind. — O ile nas wyprzedzili na starcie? — zapytał Re-nard. — Mniej więcej o sześć godzin — odpowiedział Ghiskind. — To nie tak dużo, ale oni są mniej obładowani niż my. My mamy tylko dwa punkty z dodatkowymi zapasami, podczas gdy oni pięć. — W takim razie na pewno nas prześcigną — zauważyła zawiedziona Vistaru. — Z każdą godziną są coraz dalej. — Niekoniecznie — Ghiskind zwrócił się do niej. — Mamy w tej podróży pewną przewagę. Moi towarzysze nawiązali lepsze stosunki niż klan Torshinda, a i Ortega wykazał wielką zręczność. Myślę, że mamy spore szanse. Niebezpieczeństwo polega głównie na tym, że możemy wpaść na siebie. Musimy być przygotowani na pułapkę. Lata westchnęła. — Szkoda, że nie mogę pofrunąć. To by znacznie ułatwiło sprawę. Była za mała, aby dotrzymać im kroku, i dlatego jechała na wozie z zapasami. Dillianie, Makorix i Fali, którzy stanowili małżeństwo zgodnie ze zwyczajami swego ludu; ciągnęli ładunek bez wysiłku, nie uskarżając się. W Yugash ciążenie grawitacyjne było nieco niższe niż w Dillian, dlatego mieli lżej. Strach ich jednak ogarniał na myśl, że być może w jednym lub kilku miejscach przed nimi jest odwrotnie. — Daleko jeszcze do granicy? — Makorix zwrócił się do Yugasha. — Niedaleko — odpowiedział Ghiskind. — Tuż za następnym wzniesieniem. Renard rozejrzał się podejrzliwie. — Dobre miejsce na zasadzkę — zauważył. Antor Trelig, wodząc dookoła wielkimi, niezależnymi od siebie, kameleonimi oczami, nerwowo kiwnął głową. — W Yugash na nic się nie odważą — zapewnił ich Ghiskind. — Kult stracił na sile i do tego są z nami moi ludzie, niewidoczni, pilnują nas i organizują nasze przejście. Tamci znają naszą siłę i wiedzą, że w razie jakiejkolwiek akcji z ich strony, zostałaby zaatakowana ich główna świątynia. Nie, tutaj nie zastawią zasadzki. A w Masjenada ominiemy ich, jak myślę. Jeśli ich tam nie wyprzedzimy, to przynajmniej nie natkniemy! się na nich. Najlepszym miejscem będzie prawdopodobnie pugeesh, o którym nie mogliśmy dowiedzieć się niczego. Ale — zaczekajcie! Tam! Teraz już widać granicę! Wspięli się na grzbiet wzgórza. Pomimo że wszyscy w Świecie Studni przyzwyczajeni byli do nagłych zmian na granicach sześciokątów, widok zdumiewał bardziej niż zazwyczaj. Mroczna ponurość Yugash dobiegała do nieuchwytnej linii, by po drugiej jej stronie eksplodować światłem i barwą. Tam zaś rozświetlona ziemia jarzyła się jaskrawą żółcią, zielenią i oranżem, które sprawiały wrażenie tętniących własnym życiem. Wszędzie gdzie sięgnąć okiem bladoczerwone rośliny zdobiły falujące równiny niby egzotyczne korale
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Cień nadziei pojawił się na krótką chwilę w biurze komendy policji przy Avenue Foch 1, kiedy jeden z pobliskich mieszkańców przyszedł tam, w kilka dni po napadzie, z...
- Z tych moich sztuk mógłbym kilka wymienić - są to jakby moje rodzynki teatralne: Sen srebrny Salomei dla teatru w Opolu, Ballada łomżyńska i Hamlet, jakkolwiek z braku czasu nie...
- Kto by pomyślał kilka lat przedtem, że ta wspaniała Sabina i jej krewni znajdą się w jednym i tym samym wagonie bydlęcym ze mną i z moimi dziećmi? A jednak było przyjemnie...
- Pomimo to musimy teraz pomówić o tym, że równie irracjonalne byłoby założenie, iż anthropic principle, która wyłoniła się w tym świecie już w kilka godzin po jego...
- Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy tylko kilka pingwinów, aczkolwiek wydawało się nam, że z oddali, gdzieś głęboko w czeluściach ziemi dobiega słabe, lecz uchwytne...
- -Gdybyś kilka lat temu zapisał siędo"Solidarności", to teraz dostałbyśdobrą posadęw urzędziei nie musielibyśmy sięmartwić,że skończył się socjalizm...
- - Znam miasto lepiej niż ktokolwiek inny, bo mieszkałam tu kilka lat, poza tym chodzi także o maksymalne ograniczenie kosztów, a ja dobrze się targuję...
- Został świadkiem i w pewnym sensie ofiarą morderstwa, spędził kilka dni w szpitalu i chwilowo nie ma gdzie mieszkać...
- Minęło jednak kilka miesięcy, zanim mogłem w osobie generała Delestraint powołać dowódcę armii podziemnej...
- Czytałem kilka takich sprawozdań w starych kolonialnych periodykach, jeszcze będąc w Anglii, i okazały się one bardzo pouczające...