Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
W wypadku kiedy dramat ma za materię ja- kiś wycinek realnie istniejącej rzeczywistości, zespół narzędzi wyrazu teatralnego jest ograniczony i musi być bardzo starannie ustrukturalizowany. Natomiast w moralitecie także i sposoby teatralnego wyrażania były zupełnie posłuszne autorowi dramatu mógł je sobie dowolnie kreować. Twórczość polegała tu na pomysłowości, a nie na zmaganiu się z oporem określonego zasobu środków ekspresji. Jest o wiele wygodniej i prościej przedstawić Wenus wypowiadającą jedną kwestię, lub Pokusę pokazującą ,,charakter Saligija", niż w kilku dialogach Dobrochowskiego, Wójtowicza, Szczęsnego sumować obraz postępowania Pangracza, niemoralnie żyjącego (jak to opracował Ciekliński w Potrójnym z Plauta). Wolno było autorowi moralitetu wprowadzić dowolną ilość postaci umownych, abstrakcyjnych, uogólnionych. Moralitet ustalił listę powtarzających się postaci, zwłaszcza takich, które miały już określone atrybuty, znaki, przy pomocy których widownia mogła je rozpoznawać, a więc takie, jak Wiara, Miłość, Nadzieja, Bachus, Amor. Nowe lub mniej znane, trzeba było wprowadzać na scenę, obmyśleć akt prezentacji-identyfikacji. Nie darmo moralitet wywodził się z wieków średnich, z okresu rozpowszechnienia dramatu liturgicznego. W tamtym rodzaju stosowano wypróbowany system podwójnego znaczenia znaków teatralnych. Moralitet zbierał na scenie same znaki znaków- aktor niosący w ręku serce z wyobrażonym nad nim płomieniem oznaczał tylko miłość, Wenus tylko użycie i rozkosz. Wprawdzie autor moralitetu musiał także swoje abstrakcje sprowadzić pod jakiś jeden dach, nakazać im jakieś działania, ale te były wyraźnie drugorzędne i wtórne. Szkicuje się dla Hecastusa dom, lokuje w nim Epicurię jako żonę, w sąsiedztwie umieszcza przyjaciół Daemones. Makroakt spowiedzi Kupca przed Plebanem i kuracji z błędów katolicyzmu odbywa się w izbie sypialnej. Choroba i testament moralny Ojca połączyły w pewną dramatyczną całość rozmowy Justyna i Konstancji w Koinedyji Bielskiego. Oczywiście, zetknięcie świata abstrakcji ze światem w sposób rzeczywisty uporządkowanym daje pewne nowe treści, które nazwać można metaforycznymi. Nie każdy autor umie takimi metaforami dramat naprawdę wzbogacić. Mogą one być i naprawdę poetyczne, mogą budzić u widza zadziwienie. Rej umiał je pomnożyć, poszerzyć, nawet pokomplikować, ale przede wszystkim skonstruować z nich całe pasmo sytuacji komicznych, nawet karykaturalnych. Złożyły się one w Kupcu na dzieło o wyjątkowej sile agitacyjnej i polemicznej. Takie jednokierunkowo adresowane dzieło publicystyczne nie powtórzyło się ani w jego twórczości, ani u innych pisarzy. Zamkniemy te uwagi przypomnieniem dialogu eucharystycznego Dialogus de ligno vitae - Viator wystawionego 22 czerwca 1609 roku przez jezuickie kolegium kaliskie w kościele. Życie ludzkie jest wiecznym na świecie pielgrzymowaniem, dlatego bohaterem jest Viator (wędrownik). Wspomagany przez Anioła Stróża zamierza wspomóc się Chlebem Żywota. A Drzewo Żywota stoi na scenie, lecz Świat, Diabeł i Ciało odwodzą swoimi intrygami człowieka od Eucharystii. Diabeł próbuje nawet rogiem podważyć owo Drzewo, potem zamyka do niego drogę wałem cierni. Jednak bohater sztuki dociera do swego celu; Viator podejmuje ostatnią decyzję: Niech mi już Ciało dalej nie urąga moje, Świata z Czartem daj zetrzeć, Jezu, w imię Twoje. Hic transit spinas (Teraz przechodzi przez ciernie) Jezu, w Tobie i mury żelazne przebiję, Trudności złamię, wojska mocarzów rozbiję, (w. 707 - 710) Przyglądano się więc sztuce, w której ani jeden element nie miał bezpośredniego połączenia z obrazami życia w jego ziemskim, fizycznym znaczeniu. Prolog sam podał definicję gatunkową sztuki - ma ona pokazać zacność Eucharystii, której cześć "allegoryja aktu pokaże naszego". Elementy moralitetów z połowy XVI wieku zostały tutaj jednak podporządkowane zupełnie odmiennej dyscyplinie artystycznej i filozoficznej. Zob. też s. 431 - 432. Diesthemius Petrus (Peter von Diest), tłum. z holenderskiego na łacinę Christianus Sterck (Ischyrius), Homulus Petri Diesthemi comoedia in primis lepida et pia..., Kraków, druk. Unglera 1540; toż samo, Kraków, wdowa Un-glerowa luty 1541; to samo Kraków, druk. H. Wietara 1541 (niewielkie różnice między wydaniami); przekł. polski, zaginiony: Comedia Humuli (!), przed 12 IV 1549; nowożytny przekl. E. Jelonek i J. Krókowski, w: J. Le
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Bywaj|e nam, druhu ozwaB si przyjaznie Czcibor, gdy ]Vtieszko daB znak, aby kmie podszedB bli|ej opowiadaj, co[ widziaB i zdziaBaB! KrzesisBaw pomieszany i zawstydzony obecno[ci ksi|t podszedB do stoBu i bez sBowa poBo|yB przed Mieszkiem Hodonowe pismo, które uprzednio jeszcze idc za klucznikiem dobyB ze swego woreczka
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Bywają rafy o kształcie piramidy — pojedyncze szczyty sterczące znad wody; inne mają formę koła złożonego z wielkich kamieni; inne jeszcze tworzą korytarze...
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Tego motylstwa, uroku i uroków jej wietrznego życia i tego, że nie pocałowałam się jeszcze nigdy poza jedynym razem - ze studentem tak nieśmiałym, tak chorobliwie...
- Pytacie, dlaczego ta trzecia i ostatnia bajka nie jest o moim trzecim dziecku, o OleDce? No a jak|e mo|e by o niej? Przecie| ona, biedactwo, nie ma jeszcze ani jednego zba
- Do przyjęcia zachodnioeuropejskiego systemu konstytucyjnego i parlamentarnego Turcja jeszcze nie dojrzała, toteż kiedy konstytucja nie spełniła swego zadania...
- Czy kiedyś jeszcze je zobaczę? Na placu mogło się pomieścić milion ludzi, którzy dzięki specjalnym urządzeniom optycznym i akustycznym mogli doskonale widzieć i słyszeć...