Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Przecież ty w ogóle nie znasz Pani Norris - powiedział jej w końcu Roń. - Szczerze mówiąc, wcale nam jej nie brakuje, wręcz przeciwnie. - Wargi Ginny zaczęły drżeć niebezpiecznie. - Takie rzeczy rzadko się zdarzają w Hogwarcie, naprawdę - zapewnił ją. - Zobaczysz, szybko złapią kretyna, który to zrobił i wywalą go ze szkoły. Mam tylko nadzieję, że przedtem zdąży spetryfikować Filcha. Ja tylko żartuję... - dodał szybko, widząc, że Ginny blednie. Incydent miał również wpływ na Hermionę. Zwykle spędzała wiele czasu na czytaniu, ale teraz nie robiła nic innego. Harry i Roń nie mogli też z niej wydusić, czego szuka w książkach, a wyszło to na jaw dopiero w środę. Snape zatrzymał Harry'ego po lekcji eliksirów, każąc mu oskrobać pulpity ławek z otwornic. Po pospiesznie zjedzonym lunchu Harry pobiegł na górę, by spotkać się z Ronem w bibliotece. Idąc korytarzem, zobaczył zbliżającego się ku niemu Justyna FinchFletchleya, owego Puchona, którego poznał na lekcji zielarstwa. Harry już otworzył usta, by powiedzieć mu cześć, gdy Justyn spojrzał na niego, odwrócił się gwałtownie i pobiegł w przeciwną stronę. Harry znalazł Rona w głębi biblioteki, gdzie mozolił się nad pracą domową z historii magii. Profesor Binns zadał im napisanie długiego (na trzy stopy) wypracowania na temat średniowiecznych stowarzyszeń czarodziejów europejskich. - Nie do wiary, wciąż brakuje mi osiem cali... - westchnął Roń, puszczając pergamin, który natychmiast zwinął się w rulon - a Hermiona ma już cztery stopy i siedem cali, a przecież pisze takimi drobnymi literami. - Gdzie ona jest? - zapytał Harry, biorąc taśmę mierniczą i rozwijając własny zwój. - A gdzieś tam - odpowiedział Roń, wskazując na rzędy półek. - Szuka kolejnej książki. Chyba zamierza przeczytać wszystko, co jest w bibliotece, przed Bożym Narodzeniem. Harry powiedział mu o Justynie FinchFletchleyu, który uciekł na jego widok. - Po co się nim przejmujesz, przecież to kretyn - mruknął Roń, powracając do wypracowania i pisząc coraz większymi literami. - Zresztą... Lockhart spalił cię tak, że trudno się dziwić... Pomiędzy dwoma rzędami półek pojawiła się Hermiona. Wyglądała na rozdrażnioną i w końcu gotową do rozmowy z nimi. - Wszystkie egzemplarze Historii Hogwartu zostały wypożyczone - powiedziała, siadając obok Harry'ego i Rona. - Jest dwutygodniowa lista oczekujących. Wściekła jestem na siebie, że zostawiłam swój egzemplarz w domu, bo jak wsadziłam do kufra wszystkie dzieła Lockharta, już się nie zmieścił. - A po co ci ta Historia? - A po co tyle osób chce ją wypożyczyć? Żeby przeczytać legendę o Komnacie Tajemnic. - Legendę o Komnacie Tajemnic? O czym to jest? - zapytał szybko Harry. - Ano jest taka legenda. Nie pamiętam - odpowiedziała Hermiona, przygryzając wargi. - I w żadnej innej książce nie mogę jej znaleźć. - Hermiono, daj mi przeczytać swoje wypracowanie - powiedział z rozpaczą Roń, patrząc na zegarek. - Nie, nie dam ci - odrzekła Hermiona, nagle poważniejąc. - Miałeś dziesięć dni, żeby je napisać. - Brakuje mi tylko dwóch cali, nie wygłupiaj się... Zabrzmiał dzwonek. Roń i Hermiona zerwali się, by pobiec na historię magii, kłócąc się po drodze. Historia magii była najnudniejszym przedmiotem w tegorocznym rozkładzie zajęć. Profesor Binns, który jej nauczał, był jedynym duchem wśród profesorów, a najciekawszym momentem podczas jego lekcji był sposób, w jaki pojawiał się w klasie: nagle wyłaniał się z tablicy. Był stary i pomarszczony; powszechnie sądzono, że w ogóle do niego nie dotarło, iż umarł. Pewnego dnia znaleziono jego martwe ciało w fotelu przed kominkiem w pokoju nauczycielskim, ale jego zwyczaje i rozkład dnia wcale się od tego czasu nie zmieniły. Dzisiaj lekcja była nudna jak zawsze. Profesor Binns otworzył swoje notatki i zaczął czytać głosem monotonnym jak stary odkurzacz, aż prawie wszyscy wpadli w głębokie otępienie, od czasu do czasu otrząsając się z niego na krótko, by zapisać jakieś nazwisko lub datę, i zasypiając ponownie. Mówił tak z pół godziny, kiedy zdarzyło się coś, co do tej pory na jego lekcji jeszcze nigdy nie miało miejsca. Hermiona podniosła rękę. Profesor Jiinns przerwał śmiertelnie nudny wykład na temat Międzynarodowej Konferencji Magów z 1289 roku i spojrzał na nią zdumiony. - Panna... ee...? - Granger, panie profesorze. Ciekawa jestem, czy mógłby pan nam coś opowiedzieć o Komnacie Tajemnic - wypaliła Hermiona wyraźnie i dość spokojnie