Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Nie użyję tutaj zwrotu: „czyta się jak powieść”, nie tylko dlatego, że to zwrot oklepany, i nie dlatego, że od niejakiego czasu, gdyby wejrzeć w rzecz ściśle, nie przystaje do sytuacji – niejedną powieść czyta się nie „jak powieść”, ale jak książkę telefoniczną, to jest – ze znudzeniem, nieuważnie i nie wiadomo po co. Ostatnie lata czyta się jak kronikę właśnie, czyli rodzaj literatury faktu, wobec której zachowujemy niezależność sądu, swobodę wyciągania wniosków, która niczego nam nie narzuca, prócz podniety do zastanawiania się nad f a k t a m i. 12 „Wiekiem klęski” nazwał Stanisław Pigoń ostatnie lata autora Dziadów w przejmującym szkicu pod tym tytułem. Kiedy Mickiewicz pisał liryki lozańskie, określenie wieku męskiego jako wieku klęski mogłoby być raczej przepowiednią niż stwierdzeniem stanu rzeczy; jeszcze, teoretycznie przynajmniej, los mógł się odwrócić. Ostatnie sześciolecie jakby w klamry ujmują dwie katastrofy żołnierskich przedsięwzięć poety: na pierwszych kartach kroniki czytamy wieści o niedobitkach legionu włoskiego, którzy w nędzy i poniżeniu umierają z chorób i głodu, tłukąc gdzieś w Grecji kamienie przy szosie; na ostatnich – widzimy zbliżającą się nieuchronnie klęskę nadziei, związanych z formowaniem jednostek polskich w Turcji. Powszednie życie Mickiewicza toczy się z dnia na dzień biedne i szare. Udręczający nieład w domu, dotkliwe kłopoty finansowe, uciążliwe przeprowadzki i żadnych szans na to, że coś się odmieni, że od jutra albo od nowego roku, albo za dwa lata będzie lepiej. Można by sądzić, że gorycz emigracyjnej poniewierki łagodziła u Mickiewicza świadomość wielkich dokonań poetyckich i uznanie, cześć, czołobitność zgoła rodaków. Cóż, kiedy owa cześć wcale taka powszechna nie była, jak jesteśmy dziś skłonni sądzić. Oto co czytamy w raporcie policji francuskiej: „Powtarzają, że poeta Adam Mickiewicz ma, za wstawieniem się księżnej Matyldy, być mianowanym na posadę konserwatora Biblioteki Arsenału. Pogłoska ta sprawiła złe wrażenie na emigrantach, którzy uważają Mickiewicza za agenta rosyjskiego, który zawsze rozwijał propagandę na rzecz Rosji przeciw Francji”. Bzdura wylęgła w chorej wyobraźni jakiegoś nieszczęsnego zawistnika? Oczywiście. Ale jakżeż chore, jakżeż nieszczęsne musiało być środowisko, które wiadomość o otrzymaniu przez największego poetę narodowego nędznej posadki podniecała do wymyślania i kolportowania tak podłych oszczerstw. Zresztą tytuł poety narodowego też kwestionowano. Nie tylko Goszczyński, który po maniacku wręcz odsądzał od tego tytułu większość polskich twórców, ale i licho wie przez kogo inspirowani Francuzi. „Revue des Deux Mondes” głosi, iż Mickiewicz nie rozumie ludu, narodowi pozostał obcy, a „uformowany przez wzory germańskie, łacinnik z wykształcenia, [...] wyraża tendencje bardziej kosmopolityczne niż narodowe”. Pisał to następca Mickiewicza na katedrze w College de France, Cyprian Robert. Z jego mądrościami polemizował „Przegląd Poznański”, bardzo ładnie, tylko zważmy: ilu ludzi czytało wówczas prowincjonalne czasopismo polskie, a ilu „Revue de Deux Mondes”? Nie można się więc dziwić, że Mickiewicz dość cierpko zareagował na słowa rodaka (skierowane do syna) o nim jako o największym poecie: „Wielki poeta, wielki poeta. Gdybym był byle szambelanem, kłanialibyście się mi dwa razy tak nisko”. Julian Klaczko, wielbiciel Mickiewicza, napisał (też w piśmie poznańskim, w „Gońcu Polskim”), że „Wallenrod doskonalej przeczuł naszą przyszłość, a Dziady i Tadeusz w większej pełni objęły myśl narodową niż wszystkie nasze mesjanistyczne spekulacje i filozoficzne formuły; wiersz Do Matki Polki był lepszą pedagogiką od Chowanny Trentowskiego”. Arcysłuszne i nawet śmiałe, jeśli się weźmie pod uwagę kult Trentowskiego akurat w Poznaniu. Mickiewicz jednak nie czuł się zobowiązany wobec niestrudzonego krytyka. Jego rozprawę o Sonetach krymskich skwitował zdaniem: „To było dość trudno 13 napisać tyle stron o Sonetach krymskich, nie wymieniwszy ani jednej z myśli, które się na nie złożyły”. Nie czytałam tej rozprawy Kłaczki, nie wiem zatem, czy sąd Mickiewicza był słuszny. Na pewno jednak dyktowało go rozgoryczenie – na krytykę, ale chyba nie tylko. Tak jakby i na poezję w ogóle. Mickiewicz wtedy już nie wierzył w „zbawienie przez sztukę”. O książce Alfreda Dumesnila La foi nouvelle, cherchée dans 1’art de Rembrandt a Beethoven powiedział („wykrzyknął”): „Nowa wiara: w Rembrandta! Żeby ją tam wynaleźć, trzeba być opętanym przez diabła!” Rembrandt jest przecież malarzem głęboko religijnym i człowiek wierzący mógłby u niego znaleźć inspirację do rozmyślań. Okrzyk Mickiewicza można więc chyba tłumaczyć: „trzeba być opętanym przez diabła, by wierzyć w sztukę”. Poeta nie tylko był przekonany, że „trudniej jest dzień dobrze przeżyć, niż napisać księgę”. Można przypuszczać, że widział także daremność swojego pisania. Księgi narodu i pielgrzymstwa nie uczyniły ani narodu, ani emigracji bodaj o trochę lepszymi. W każdym razie sądząc według tego, co widział na własne oczy wokół siebie. Zastanawiający jest jego sąd o Konradzie Wallenrodzie: „W swoim czasie była to rzeczywiście dość ważna b r o s z u r a w s p r a w a c h b i e ż ą c y c h: dzisiaj nie przywiązuję już do niej wcale wyższej wartości”. A przecież w tej „broszurze politycznej” (jak ją nazwał kiedy indziej) są niezapomniane strofy o arce przymierza między dawnymi i nowymi laty, jest i to przejmujące trafnością zdanie: „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Śledząc tak dzień po dniu ostatnie sześciolecie życia poety, znajdziemy mnóstwo danych, by sobie odtworzyć szare, przygniatające troski powszednie i duszną, beznadziejną atmosferę otaczającą autora Dziadów. Nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie szukał – wzorem tylu innych poetów – ratunku i wyzwolenia w twórczości
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Nie ma już w recenzjach tej cierpkości, ukrytej goryczy, której dawniej można się było doszukać, teraz wyczuwa się, obok zrozumienia (ono było zawsze), także pewną...
- Obraz obyczajów epoki zyskujemy dzięki powieści Satiricon, które j autorem w czasach Nerona był przypuszczalnie senator Petroniusz, a także dzięki wierszom...
- I w sprawach dotyczących dramatu i teatru Błok formułuje myśli bliskie podejściu Leśmiana, bliskie także symbolizmowi teatralnemu w ogólności...
- Na ten sam sezon Callas poprosiła także o partię Donny Fiorilli w Turku we Włoszech w reżyserii młodego Franca Zeffirellego, który z dużym powodzeniem zadebiutował w La Scali...
- Julia, której chciało się świetnie wystąpić w stolicy, potrafiła także dowieść mężowi, iż wypadało im koniecznie sprzedać część majątku w Sandomierskiem, na którą trafił...
- C "hciałem przeżyć także i tę przygodę, ale tęsknię za podróżami, podczas których wszystko zależy wyłącznie od moich własnych sił, gdy tymczasem tutaj...
- TIUTIUN, po Łacinie Tabacum inaczej Herba Nicotiana, jest także wszędzie in usu, który potrzeba siać jak rosadę, sadzić jak kapustę, i podlewać, jak...
- I Scypion także wcale nie lekceważył tej kategorii żołnierzy, gdyż wiedział, że klęskę pod Kannami poniesiono nie z winy jakiegoś ich tchórzostwa i że nie ma w wojsku...
- Sam dobór poetyckich indywidualności zdaje się o tym świadczyć: Emily Dickinson, Marianne Moore, Elizabeth Barret Browning, także Edwin Arlington Robinson, William...