Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Sztuka i pierwszeŃ drukarnie Żywe kontakty utrzymywane z miastami w Niemczech przez mieszczan niemieckiego pochodzenia przyczyniły się do powstania pewnej ilości dzieł sztuki w stylu podobnym do tego, jaki w tym czasie dominował w południowych Niemczech. Veit Stoss (zwany także Witem Stwoszem), rzeźbiarz z Norymbergi, który spędził trzydzieści sześć lat w Polsce, w r. 1489 ukończył swój sławny ołtarz z polichromowanego drewna dla kościoła Najświętszej Marii Panny w Krakowie. Wielkie bogactwo szczegółu, zaczerpniętego z życia miast w Polsce, przydaje realizmu temu dziełu, które słusznie słynie z żywego portretowania typów ludzkich, zaobserwowanych w całej rozmaitości strojów, zajęć i społecznych zachowań. Wykorzystując wynalazek druku przypisywany Gutenbergowi, krakowscy mieszczanie zaczęli inwestować pieniądze w drukarnie. Jednakże pierwsze drukowane w Krakowie książki nie były w języku polskim. Służyły celom religijnym, były więc albo po łacinie, albo w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. Ponieważ Kraków był siedzibą dworu królewskiego, w skład którego wchodziło wielu panów z Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie panował obrządek wschodni, istniała potrzeba książek odpowiednich dla tego wyznania. Jednakże jedna z takich ksiąg w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, wydana w r. 1491, nosiła nadruk w języku rodzimym, ruskim. Ten wschodniosłowiański dialekt, zwany też starobiałoruskim albo staroukraińskim, jest dość trudny do zaklasyfikowania w kategoriach współczesnych języków wschodniosłowiańskich. Używany w piśmie zamiast litewskiego, niezrozumiałego dla słowiańskich poddanych Wielkiego Księstwa Litewskiego, był tam stosowany przez wiek piętnasty i szesnasty jako oficjalny język w kodeksach prawniczych i w dyplomacji. Literatura łacińskaŃ - proza Jan DługoszŃ (1415-1480Ď) Jan Długosz uważany jest za najważniejszego polskiego pisarza historycznego aż do końca osiemnastego wieku. Jego kronika podaje szczegółowe opisy wydarzeń zarówno współczesnych mu, jak i dawniejszych. Kariera Długosza, dosyć typowa dla wykształconego duchownego, przygotowała go dobrze do tego zadania. Ojciec jego, rycerz, odznaczył się w bitwie pod Grunwaldem; wuj zaś, pełniący służbę kapelana wojsk, odprawiał mszę świętą przed bitwą. Ponieważ rodzina nie była zamożna, a posiadała sporo dzieci, Jan Długosz został przeznaczony do nauki, innymi słowy do stanu duchownego. Studiował sztuki wyzwolone na uniwersytecie w Krakowie, ale zamiast kontynuować naukę na wydziale teologicznym, znudzony scholastyką, wstąpił na dwór biskupa krakowskiego i wkrótce stał się jego prawą ręką. Biskup Zbigniew Oleśnicki miał silną osobowość i prowadził swoją własną politykę tak w sprawach wewnętrznych, jak i zagranicznych; w rezultacie współzawodniczył z dworem królewskim. W pewnych okresach poczynał sobie jak rzeczywisty władca kraju. To jego polityka doprowadziła do odrzucenia prób sprzymierzenia się z husyckimi Czechami. Aktywny w polityce zagranicznej biskup bronił pozycji Watykanu i wyższego duchowieństwa w tejże polityce, w której kluczową sprawą była obrona zachodniego świata chrześcijańskiego przed Turkami. Przypomnijmy, że były to czasy, kiedy to miano ujrzeć zdobycie Konstantynopola przez Turków i koniec Bizancjum w r. 1453. Wysiłki biskupa zmierzały ku zawarciu przymierza z Węgrami dla wspólnej walki przeciwko Turkom. Zaangażowanie biskupa Oleśnickiego w wielką dyplomację wymagało od jego przedstawicieli wielu podróży zagranicznych i na tym polu Jan Długosz wykazał się talentem. Odbył trzy podróże do Italii, gdzie między innymi udało mu się uzyskać dla swego protektora kapelusz kardynalski. W Italii zapoznał się z kulturą renesansu, jednakże w rzeczywistości pozostał człowiekiem średniowiecznym, choć łacinę swoją wzorował na Cyceronie, a za swój ideał w historiografii obrał Tytusa Liwiusza. Aktywny udział w polityce i dyplomacji oraz umysłowość uczonego przygotowały go do napisania dzieła życia, Annales seu Cronicae Regni Poloniae. Długosz rozumiał znaczenie swego przedsięwzięcia. Był on jak na swoje czasy wyjątkiem, wiedział bowiem, jak korzystać ze źródeł w krytyczny sposób czerpał dane z roczników i kronik. Co więcej, nie ograniczył się do Polski. Zdawał sobie sprawę, że zrozumienie wzajemnych zależności wymaga znajomości historii sąsiednich krajów; dlatego korzystał z kronik czeskich i niemieckich. Aby móc czytać te ostatnie, opanował języki. Nauczył się również cyrylicy, by mieć dostęp do wschodniosłowiańskich latopisów. Chociaż usiłował pozostać bezstronny, jego obiektywizm jest wątpliwy. Ale to właśnie argumenty w obronie pewnych tez przydają jego pracy barwności. Dzieło to jest nie tylko opisem, ale stanowi również historyczną interpretację i polemikę z przeciwnikami. Jak się można było spodziewać, ton nadaje mu polityka mecenasa, Oleśnickiego. Długosz, wierny syn Kościoła rzymskokatolickiego, przekonany był, że Opatrzność tylko wtedy będzie łaskawie spoglądać na Polskę, jeśli uzna się ona za sługę Watykanu, władza świecka bowiem powinna być podporządkowana we wszystkim władzy duchownej. W zabójstwie św. Stanisława dopatrywał się zbrodni, która została ukarana wygaśnięciem dynastii piastowskiej i następnie wstąpieniem na tron obcej dynastii. Jagiellonom zarzucał większe troszczenie się o dobro Litwy niż Polski. W swych Annales Długosz dał upust pewnym animozjom. Pogardzał Czechami, gdyż w większości byli heretykami, i oskarżał ich o serwilizm względem cesarzy niemieckich w przeszłości. Klęskę zakonu krzyżackiego uważał po prostu za karę za jego zbrodnie, okrucieństwa i pychę. Szydził z Litwinów, których nazywał półpoganami, oczywiście był wrogo nastawiony do wschodnich schizmatyków. Zgodnie ż polityką Oleśnickiego misję Polski widział w przymierzu z Węgrami i wspólnej z nimi walce przeciwko niewiernym. Niemniej, pomimo takiej tendencyjności, dzieła jego nie można nazwać panegirycznym