Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
W sali znajdowało się dwadzieścia wysoko postawionych osobistości, które spoglądały na nią zza dużego mahoniowego stołu. Na pagonach generałów i mankietach admirałów było więcej gwiazdek i pasków, niżby mogła zliczyć. W pomieszczeniu czuło się atmosferę niezgody, widoczne to było także w zachowaniu obecnych. Nikt się nie uśmiechał, wszyscy patrzyli przed siebie twardym, nieprzeniknionym wzrokiem. Na Voortrekkerze Voortrekkerem wstrząsnął krótki, gwałtowny wybuch, który przeszył cały kadłub. Nieprzyjemne wibracje sprawiły, że van Gelder poczuł, jakby setki igieł wbijało mu się w ciało. – Głośna eksplozja – zawołał szef sonaru. – Namiar dwa siedem zero. – A więc zachód. – Odległość osiemdziesiąt tysięcy metrów. – Czterdzieści mil morskich. – Rozpoznane jako aliancka nuklearna bomba głębinowa o sile dwudziestu kiloton! – O, więc rzucają i duże – cmoknął z uznaniem ter Horst. – Tyle że nie mają pojęcia, gdzie jesteśmy. Musieliby mieć dużo szczęścia, aby w ogóle trafić gdzieś w pobliżu. – Kapitanie – odezwał się van Gelder – to musi być wrogi samolot, który nas szuka i zaatakował jeden z wabiów. – Pierwszy wykonywał skrupulatnie swoją pracę, przedstawiając ter Horstowi taktyczną ocenę sytuacji. -Tak, tak. Samoloty z Reagana. Spokojnie, Gunther. Nie zanurzymy się teraz. Potrzebny jest nam ten obraz. Polecenie, by van Gelder się uspokoił, wzmogło jedynie napięcie w centrali – młodsi marynarze poruszyli się nerwowo. – Tak jest, kapitanie – odparł van Gelder. – Mają do przeszukania wielki ocean, a nasz maszt antenowy jest zamaskowany. – Powiedział to raczej dla informacji załogi, nadając głosowi możliwie nonszalancki ton. Jeśliby sam w to uwierzył, może również i im udzieliłby się podobny nastrój. „Wiedziałem, że ter Horst jest agresywny, ale ta sytuacja to igranie z losem”. Pentagon Zanim drugi slajd Jeffreya pojawił się na ekranie, generałowie i admirałowie znowu zaczęli się kłócić – jakby jego i Ilse w ogóle tam nie było. Kłócili się o nalot rakietowy na Nowy Jork i brak dostaw dla słabych, ale ważnych pozycji w Afryce Środkowej. Kłócili się o cały przebieg wojny. Armia lądowa, marynarka i lotnictwo obrzucały się wzajemnie oskarżeniami i kontroskarżeniami. Marines i straż przybrzeżna też brały udział w tej scysji. Zrobiło się tak nieprzyjemnie, że wiceszef operacji morskich zmuszony był zarządzić piętnastominutową przerwę. Jego adiutant podszedł do Jeffreya i Ilse. – Państwo tego nie słyszeli. Po przerwie kontynuujecie, jakby się nic nie stało. Zrozumiano? Ilse skinęła głową. – Tak jest, panie kapitanie – odarł Jeffrey. Ilse spytała, gdzie jest damska toaleta. Jeffrey postanowił pójść kawałek dalej. Nie chciał stać przy pisuarze obok któregoś z uczestników tej zwariowanej, trudnej konferencji. Znalazł toaletę w korytarzu, który wydawał się cichy i spokojny. Wszedł do środka i doznał szoku największego chyba w swoim życiu. W eleganckim garniturze stał tam, oddając mocz, jego własny ojciec. 4 Mężczyzna odwrócił się, zerknął przelotnie i po chwili spojrzał nań zdumiony po raz drugi. – To ty? – powiedział Michael Fuller do swojego syna. Jeffrey poczuł ucisk w piersiach. Ojciec zaczął myć ręce, niemal ignorując Jeffreya. „Sprawdza mnie. Rzuca mi wyzwanie”. Jeffrey doskonale wiedział, że i on, i ojciec mają silne ego, zwłaszcza wobec siebie nawzajem. – Ja... – wyjąkał, aż rzucił nagle słowa, jakie pierwsze przyszły mu do głowy. – Skąd się tu wziąłeś? Michael Fuller spojrzał na odbicie syna w lustrze. – Tylko na to cię stać? „Skąd się tu wziąłeś”? A nie: „Dobrze cię widzieć, tato”? Nie „Jak się mają siostrzenice i siostrzeńcy”? – Jeffrey miał dwie starsze siostry, obie zamężne i obdarzone potomstwem. – Przepraszam. Miałem ciężkie dwa ostatnie dni. – Ach, tak – rzekł kwaśno ojciec. – Myślę, że były ciężkie dla nas wszystkich. – Odwrócił się do Jeffreya i z wyczuwalną rezerwą podjął rozmowę. – Stacjonujesz teraz w Pentagonie? – Nie. Przyjechałem na to spotkanie spoza miasta. A ty? – Miotały nim sprzeczne emocje, gdy patrzył, jak ojciec bierze papierowe ręczniki. Jeffrey z jednej strony najchętniej uciekłby ze wstydu. Z drugiej natomiast pragnął długiej rozmowy z ojcem, by błagać go o wybaczenie, zadośćuczynić mu za ten stracony czas. Zrozumiał, że ojciec się wycofuje – spotkania z rodzicami często wywołują u dorosłych ludzi takie reakcje. Zmusił się, by zachować godność. – Pracuję teraz w DE – stwierdził Michael Fuller. – To znaczy w Departamencie Energii. Zresztą ty wiesz, co ten skrót oznacza. Wy z marynarki uwielbiacie akronimy. Jeffrey wciągnął nerwowo powietrze. – Pracuję tu, w Waszyngtonie – mówił ojciec. – Zrobili mnie zastępcą sekretarza. Oszczędność energii w kraju to moja działka. DE uczestniczy w posiedzeniach gabinetu, i tak musi być podczas wojny. – Świetnie, tato. To brzmi jak duży awans. – Jestem jednym z tuzina najważniejszych ludzi w naszym departamencie. – To pewnie musiało stać się dość szybko. – Prawdopodobnie w ciągu ostatnich ośmiu tygodni. – A tak, rzeczywiście
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Bywaj|e nam, druhu ozwaB si przyjaznie Czcibor, gdy ]Vtieszko daB znak, aby kmie podszedB bli|ej opowiadaj, co[ widziaB i zdziaBaB! KrzesisBaw pomieszany i zawstydzony obecno[ci ksi|t podszedB do stoBu i bez sBowa poBo|yB przed Mieszkiem Hodonowe pismo, które uprzednio jeszcze idc za klucznikiem dobyB ze swego woreczka
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Moglibyście pomyśleć, że były bardziej oczywiste powody: mój mąż mnie ignorował albo dzieci były nieznośne, albo moja praca była jak kierat, albo że chciałam sobie...
- Bywają rafy o kształcie piramidy — pojedyncze szczyty sterczące znad wody; inne mają formę koła złożonego z wielkich kamieni; inne jeszcze tworzą korytarze...
- A może to nie była miłość, może to było coś, co zastępuje miłość tym, którzy skapitulowali...
- Nie wiedziałam, jaki on jest i jaki będzie, i czy wróci podobny do ludzi, czy cały w obrazkach, że wstyd będzie wyjść z nim na ulicę? I ja też już byłam inna, już żyłam z...
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Tego motylstwa, uroku i uroków jej wietrznego życia i tego, że nie pocałowałam się jeszcze nigdy poza jedynym razem - ze studentem tak nieśmiałym, tak chorobliwie...