Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Umieścicie trzy strzały w ruchomym kółku Wodzów Białej Muszli. Za Błękitną Łąką rozciąga się długa dolina. Pobiegniecie nią aż do Bramy Słońca, gdzie traficie dwiema strzałami w kółko. Następnie musicie odnaleźć swoją maskę, która będzie miała wasz znak. Potem wrócicie na boisko, złożycie maskę u stóp Quetzalcoatla i strzelicie jedną strzałą w kółko. Jeśli ktoś nie złoży maski na boisku, zostanie wychłostany i przez dziesięć lat będzie niewolnikiem. Sędziowie ogłoszą wyniki. Ich werdykt jest ostateczny. Nie wolno stawiać żadnych pytań, taka jest zasada. Jeśli są wśród was tacy, którzy nie chcą biec, niech powiedzą to teraz. Zabierze im się pałeczki. Jeśli będziecie z tym czekać do jutra, dostaniecie pięć batów i wrócicie do domu. Nie można niczego powtarzać. Taka jest zasada. Uczyliście się zapamiętywania. Jesteście wielkimi łucznikami i łuczniczkami. Pragnieniem wszystkich wodzów jest, abyście znaleźli zrozumienie w tym końcowym biegu. Powiedziałem. Tylko jeden mężczyzna zgłosił się i zrezygnował z biegu. Nazajutrz rano zgłosiło się jeszcze sześciu innych. Wychłostano ich i odesłano do domu. Rozmawiałam później z nimi — zdenerwowali się i zapomnieli instrukcji. Miałam teraz numer czterdzieści sześć, nieco lepszy. Zaczęła się gra. Gdy wywoływano imiona, gracze występowali jeden za drugim. Czekałam. Wszyscy czekali. Pierwszy mężczyzna był ślamazarny i ciągle chybiał. Następna była kobieta, której szło jeszcze gorzej. Trzy osoby jednocześnie usiłowały trafić strzałami do obręczy. Nagle rozległ się dźwięk rogu. — Przerwać grę! — zawołał wódz. — To hańba! Wskazał na dwóch mężczyzn usiłujących trafić w środek obręczy. Zaczęli biec, ale zaraz ich zatrzymano i zdyskwalifikowano. Róg zabrzmiał znowu. Trzy kolejne osoby zostały wyeliminowane. Zaczęłam się zastanawiać, jak sędziowie mogą prowadzić tak dokładne obliczenia. Każda strzała była inaczej pomalowana i miała pióra w różnych kolorach. Oko łucznika szkoli się w śledzeniu lotu strzały, koloru, odległości do celu itp. Nie wiedzieliśmy, że sędziowie to także łucznicy i łuczniczki przechodzące swój egzamin. Kiedy w końcu przyszła moja kolej, na placu strzelało dwanaście osób. Stanęłam w kolejce. Sporo chybiałam, musiałam wystrzelić szesnaście strzał, żeby trafić te siedem razy. Ile sił w nogach pobiegłam do Sowich Wodzów. Gdy tam dotarłam, byłam tak zdyszana, że nie mogłam wyciągnąć łuku. Musiałam usiąść i zebrać siły. Tym razem wypuściłam piętnaście strzał, żeby trafić sześć razy. Pognałam do następnego etapu, przy Kamiennym Wodzu. Wystrzeliłam osiem strzał, żeby trafić pięcioma. W każdej strzelnicy dawano nam nowe strzały. Następnym punktem byli Orli Wodzowie. Zrobiłam jak poprzednio, by zebrać siły. Raz nawet przystanęłam, żeby napić się wody. Zobaczyłam kuśtykającego mężczyznę, brata. Nadepnął na kaktus i miał kolce w stopie. Kazałam mu usiąść i pomogłam mu je powyciągać. Kiedy to robiłam, mijali nas kolejni zawodnicy. Pospiesznie wyjęłam wszystkie igły z jego stopy i razem ruszyliśmy w dalszą drogę. Zraniony mężczyzna był szybki i po chwili wysunął się daleko w przód. Zabrał mi tylko czas. Do Orlich Wodzów było dalej, niż się spodziewałam. Po drodze mijałam wiele osób. Gdy dotarłam na miejsce, mocno się skoncentrowałam. Strzeliłam zaledwie cztery razy, zawsze celnie. Do Wodzów Białej Muszli było jeszcze dalej. Nim tam dotarłam, słońce stało wysoko na niebie. Byłam zmęczona i spragniona. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak mocno byłam zmęczona; zasypiałam na stojąco. Świat wokół mnie zamienił się w feerię kolorów i dźwięków. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Światło lało się z migotliwego okręgu tuż przede mną. Kiedy spojrzałam w to światło, zobaczyłam, że była to wojowniczka niosąca złotą tarczę i włócznię. — Kim jesteś? — spytałam. — Jestem tą, która karmi — odparła. Była piękna, a jej intensywny zapach unosił się w powietrzu, miała taką promienną twarz, że zaczęłam się bać. — Jesteś boginią, czy człowiekiem jak ja? — Jestem tą, która idzie z tobą i wskazuje ci drogę — odpowiedziała. — Dzięki mnie możesz przejść inicjację. Dzięki mnie możesz zakosztować zwycięstwa
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Pocztą pantoflową dotarła widocznie wieść o zabawie na Pyszną, gdzie biwakowali naukowcy, bo koło jedenastej pojawiło się stamtąd dwóch panów asystentów...
- Dzień był skwarny okrutnie, lecz z dala, od północy i od zachodu, gromadziły się chmury żelaznego koloru na niebie jak gdyby w porozrywanych kawałach i stamtąd cokolwiek...
- — Sądząc z doniesień, jakie stamtąd nadchodzą, można spodziewać się i tego...
- Wpatrywała się w miejsce, w którym stał, a potem pobiegła korytarzem...
- Pozostawił malarza w „bawialni" i czym prędzej pobiegł na poszukiwanie Adasia...
- Najpierw na Plutona, a stamtąd gwiezdnym liniowcem na Penelopę...
- Pobiegłem po schodach za Lindą, aby pokazać jej ten teatralny rekwizyt...
- Chyba że… DiPalma pobiegł do drzwi sklepiku...
- Wnętrze było przepiękne: ściany z błękitnego i różowego marmuru; sklepienie, którego trzy kopuły ozdabiały jaskrawe malowidła serafinów; bogate freski; cudownie...
- Kontakt naszego ciała z dodatnio naładowanymi cząstkami aerozoli powodował będzie zawsze mniejsze lub większe "odelektronowanie organizmu, a kiedy powierzchniowa rezerwa...