Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Spotkany Balwierz daje im czarną maść na porost brody i zalecenia, które wywołują bijatykę - komizm wyłożył się zdemaskowaniem dziadów, opowieścią o drodze do Kiszkowa, a zwłaszcza ruchem i gestami. Z początkiem XVII wieku pojawiły się na scenie jezuickiej intermedia o doskonałym dramatycznym opracowaniu, najlepsze z półtorej setki wszystkich polskich sztuczek tego gatunku. Nie niosły pouczeń, nie agitowały - były czystą zabawą, swobodnie traktowały świat przedstawiony i konwencje teatralne. Oto Morus, należący do zbójeckiej ekipy, doznał przedziwnego wypadku: Gdyśmy rano do łasa czarnego wchodzili, Abyśmy o dwu nogach zwierzęta łowili, Stąpię na pień dębowy, alim się przemienił W dąb wysoki i wszystek zaraz-em się zmienił. (Int. Dąb w. 3 - 6) Jego towarzysze przedyskutują z nim problem, w co warto go zamienić przy pomocy piły i dłuta, i w efekcie wyciosują z dębowego pnia człowieka. Autor pomógł sobie jakimś starym tekstem otrzęsin żakowskich lub czeladniczych: Morus Ej, więc człowieka ze mnie uczyń lecz dobrego, A dla mniejszego kosztu, wzrostu niewielkiego. D amon Bądź chłopięciem. Morus O-o, nie, toż musiałbych do szkoły Chodzić, a wolałbych paść świnie albo woły. Uczyń ze mnie Mazura. Będę kołacz jadał, Będę się bił i będę zawsze wdzięcznie gadał. D a m o n Dobrze. Morus Lecz gardło, proszę, niech przestronnie będzie, Że mi w nim nadziewana kloska nie zasiędzie. [...] D am on Podaj dłutko to zaostrzone, ; Będą tu wnet ręce toczone [...] Więc topora zażyć musiemy, Wnetże chłopa tu wystawiemy. Wyciosujmyż co prędzej nogi, Będziesz to chłop nader chędogi. Dorabiajmyż, już-ci gotowy. Podaj co wskok on mózg do głowy, (w. 98 -135) Przypadek przywróconego do człowieczej postaci Morusa ma obszerniejsze uzasadnienie: B elius Hej-że, cny towarzyszu, hej, tożeśmy szkodę Dzisiaj wielką podjęli przez dziwną przygodę. Owo nas zgoła obu było zczarowano, Mnie w olszę, tego w brzozę czary obrócono. Morus O, jam-ci też był dębem, lecz snycerz cnotliwy Sprawił swoim misterstwem, żem oto chłop żywy. [...] (w. 144 -149) Intermedium kończy się zapowiedzią biesiady lub posiłku, a znalazło się w sztuce, w której przedstawiony jest proceder zbójecki. Z innej sztuki granej w kolegium poznańskim, De vita aulica (Życie dworskiego sługi) wybieramy intermedium Szumi-łebski, Moczygębski głowy szuka. Otwiera je świetny monolog młodego dworaka: Szumiłebski Hej, u błazna-ć. I gdzieżeś tak prędko zginęła? Patrz, dyjable. Płaci się, tam na dół zboczęła. Ej nie ma-ż. Ej, niestotyż... Oto macie dziwy. Słyszcie, panownie bracia. Jako kto cnotliwy Powiedzcie mi, nie znalazł tu kto mojej głowy? [...] Owożem już nos nalazł. Sucho się nie odrze. Musi tu być i głowa blisko gdzie w tej stronie. Bo to mój nos właściwy. Musi być i skronie. Właściwy to mój nos. Hajże! Owdzie ucho leży. Hej ucho, moje ucho! I głowa przybieży. Hej głowo.-Moja głowo! Ożywaj się głowo. Owo masz już nos własny i ucho gotowo. - Nie ma-ż przecie. Nie widzę, u oia.ćua<, o±^ >.-,_, Alboć już do samego biesa zaleciała? Nadchodzącemu Moczygębskiemu wyjaśnił zupełnie realistyczną motywację swojego stanu: Pan niedawno ni z czego zadawszy mi winę, Kazał mi się wykręcić jąwszy za czuprynę. A w tem z wielkiego krętu głowa się urwała A pan je tu gdzieś rzucił i tu poleciała. A mnie bieda bez głowy. Moczygębski próbuje w różny sposób przekonać towarzysza, że ma głowę, bezskutecznie. Dopiero odbicie pokazane w lusterku uspokaja Szumiłebskiego. Ale tylko na chwilę-teraz płacząc prosi, aby mu oddał głowę, którą schował do kieszeni. Moczygębski zgania ze sceny narzekającego dalej na swoje kalectwo Szumiłebskiego. Pisarz uczynił czynnikiem komediotwórczym wyobcowanie persony dramatu z praw rządzących normalnym życiem innych ludzi, wydobył z jednego maniakalnego przekonania Szumiłebskiego śmieszne konsekwencje; publiczność widzi, że Szumiłebski ma głowę i rozumie, na czym polega żart. Mamy więc do czynienia z grą dwóch świadomości, częstą w komediach. Autor zaoszczędził sobie czasu i energii na układanie intrygi. Pozbawił Szumiłebskiego kontroli nad rzeczywistością materialną w jednym tylko punkcie, a to już wystarczyło do spowodowania komediowej ,,supremacji świadomości" widowni nad dworakiem na scenie. Taka technika dramatyczna jest o wiele szlachetniejsza od farsowej, której podstawą jest starcie person dramatu z oporem przedmiotów lub mechanizmów świata materialnego
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Drugim czynnikiem, sprzyjajcym transfor- 40 Timothy Garton Ash w eseju Niech |yje Rutbenia! opisuje spotkanie z zakarpackimi dziaBaczami, d|cymi do oderwania si od Ukrainy w imi Bczno[ci z Zachodem, co kontrastuje z mizeri otaczajcego ich [wiata, wszechwBadz mafii i powszechno[ci korupcji
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Spotkał was zaszczyt rozpalenia w nim uświęconego ognia! Albowiem zaufała właśnie wam! Dobądźcie oręża i gotujcie się do czynu, bo nadszedł czas, by Miecz Świętej Ziemi...
- Zauważył ją tylko w przelocie, potem biegł dalej i spotkał jakąś starszą kobietę w okularach, ona chyba mieszkała gdzieś tu w pobliżu, bo niosła piwo w dzbanku...
- Wręcz przeciwnie — w każdej z ośmiu kategorii, w jakich możemy spotkać autentyczne historie SF, większość z nich zdecydowanie nie spełnia warunków, jakie zawarłem w...
- Drwal patrzał, patrzał, i szedł radosny za panią swoją, a kto go spotkał, pozdrawiał i pokazywał go innym...
- - Człowieka niedowiarka - ciągnął staruszek w skupieniu - teraz może bym się zląkł; tylko że, przyjacielu Aleksandrze Siemionowiczu, nigdy jeszcze nie spotkałem...
- Nazajutrz wysłał w góry umyślnego do jednego z ukrywających się komendantów Maschadowa, by za jego pośrednictwem prezydent wyznaczył termin i miejsce spotkania oraz...
- W przedmeczu pojedynku Węgrów z Włochami, zakończonego ciężką klęską Madziarów (aż 0:5 w spotkaniu o „prawdziwy" PES), nasza ekipa uległa gospodarzom w Budapeszcie...
- Jeśli mamy spotkać się z nimi wieczorem u lady Kirkland, lepiej, żeby nikt nie widział nas razem i nie snuł podejrzeń...