Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Nasza przeciwniczka mówiła o wojnach i o złych czynach: Ciemni Adepci delektują się taką ingerencją w cudze sprawy. Niewykluczone, że tamten był na tyle nieostrożny, iż rozpoczął w tamtym świecie coś, czego nie potrafił zakończyć. Jeżeli tak się stało, ocalenie Sulkarczyków może było jedynym zwycięstwem, które odniósł. - Chcesz przemówić za nią? - spytał kapitan. - Nie, chciałabym, żebyśmy z nią pomówili. A do tego czasu musimy mieć się na baczności. Nie uwolniła całkowicie Audy, może nie umie tego zrobić. Dzięki temu łączy je więź, która wcześniej czy później zaprowadzi nas do niej. Tylko kiedy nasze talenty zmierzą się z jej talentem, przekonamy ją, że nie może igrać z naszym światem. - Chcesz, by wróciła do swojego świata? - spytała cicho Tursla. - Jeżeli można to zrobić przed zamknięciem Bramy i jeśli ona sama tego zechce, czemu nie? Ciemność, którą tutaj obudziła, jest skoncentrowana wyłącznie w niej samej. Może w jej świecie Wieczny Mrok zrodziło nie zło, ale strach i rozpacz. Doprowadźmy więc całą sprawę do końca. Po tak gwałtownym przebudzeniu wędrowcy odpoczywali dłużej niż zwykle, zanim ruszyli w dalszą drogę. Wówczas szamanka i Czarownica zajęły się Audą. Tursla nie znała Mocy, którymi się posłużyły, każda na swój sposób. Przypuszczała jednak, że weszły do umysłu nieprzytomnej dziewczyny, zachęcając ją do dalszych poszukiwań kobiety z innego świata, która zabrała jej duszę. Pamiętając o słowach Simonda, Tursla nie usiadła obok niego, mimo że bardzo tego pragnęła. Nie mogła wyzwolić się od strachu, który w niej obudziły. Z jakim wielkim niebezpieczeństwem zetknął się w przeszłości? Czy mogłoby znowu ożyć w jego wspomnieniach? Słyszała o straszliwej wojnie Światła i Ciemności w Escore, o potyczkach granicznych z Alizonem. Tak, bardzo możliwe, że Moce znów zostaną przywołane. Jednak Simond spał spokojnie. Toranka zauważyła, że kapitan Stymir i Joul ułożyli się po bokach Odankiego. Na jego piersi leżało pióro z opończy szamanki. Przynajmniej Lattyjczyka chroni Moc jego ludu. Inquit na pewno zrobiła, co mogła. Tursla zaś czuła się pełna energii, gotowa do najdłuższego nawet marszu. Niech wreszcie znajdą tę, której szukają, Ursetę Vat Yan i stawią jej czoło. Nie wątpiła, że kierują się do lodowej Bramy. Pragnęła z całego serca, by tam dotarli. Simond dalej spał. W Odankim też nie dostrzegła żadnej zmiany. A jeśli Urseta mogła dosięgnąć tylko Sulkarczyków, ponieważ byli jej dawnymi wrogami? A że omal nie schwytała jej samej... Tursla przypuszczała, że cudzoziemska magini nie może działać za pośrednictwem mężczyzny. Potrzebuje kobiety na miejsce Audy, wybrała więc najmniej utalentowaną ze wszystkich. W tym miejscu Toranka zamknęła oczy, wyobrażając sobie taniec z czerwonawym piaskiem. Zużyła resztę cennego pyłu, jedyną broń, jaką dysponowała. Skupiła teraz uwagę na obrazie, który zbudowała w myśli. Nie zobaczyła tancerki pląsającej na torańskim piasku. Na środku czerwonozłotego kobierca spał jakiś mężczyzna; księżycowa poświata oświetlała jego twarz, którą zwrócił ku górze. Tursla zebrała się na odwagę i sięgnęła myślą. Pnącze z piasku grubości jej kciuka stanęło przy głowie śpiącego. Wirowało w miejscu, jakby zapuściło tam korzenie. W niewielkiej odległości od znoszonych butów mężczyzny uniósł się w górę taki sam piaskowy wąż i zastygł. Toranka westchnęła z ulgą i wdzięcznością. Odankiego strzeże zaczarowane pióro. Simondowi także zapewniła bezpieczeństwo na miarę swych zdolności. W jej sercu zagościły też inne uczucia - mieszanina ciekawości i wiary we własne siły. Więc jej talent wcale się nie wyczerpał, jak sądziła. Kiedy ta podróż się skończy, może zdobędzie tak wielką wiedzę, że będzie chronić ich oboje, i zapewni im szczęście do końca życia. Rozdział dwudziesty trzeci Statek spoza czasu, północ Idąc obok lattyjskiego myśliwego, Simond był zaprzątnięty własnymi myślami. Przed nimi kroczyła Tursla. Nie wątpił, że wlecze się noga za nogą z nadzieją, że mąż przyłączy się do niej. Simonda nie opuszczał strach, który przeniknął jego serce po ataku na dwóch sulkarskich wojowników. Jakiego potwora z jego własnych wspomnień może przywołać obca magini? A jemu, Simondowi, zaćmić umysł tak, że pozostanie w nim tylko żądza mordu? Starał się nie myśleć o przeszłości - o długich wyprawach zwiadowczych wzdłuż i wszerz Estcarpu, o nagłych atakach na granicy z Alizonem, o potworach, które pomagał zabić w Escore. Dlatego rozmyślnie przypomniał sobie słowa Mocy, które Śnieżynka ukryła w j ego umyśle, słowa, które po wsze czasy zamkną każdą Bramę. Niemal widział przed sobą w powietrzu rozjarzone błękitnym blaskiem symbole - i upewnił się, że zapamiętał je wszystkie. Tursla i Inquit prowadziły Audę. Śnieżynka szła kilka kroków przed nimi, a jej Klejnot świecił wystarczająco jasno, by widzieli skalne podłoże i ściany tunelu. Młoda Sulkarka miała twarz bez wyrazu. Ale zawsze, kiedy zatrzymywali się na krótki postój, wyrywała się podtrzymującym ją kobietom, które musiały sadzać ją siłą. Kankil nadal okazywała Audzie przywiązanie, wdrapując się na jej kolana, delikatnie poklepując twarz i mrucząc cicho. Na swój sposób pomagała Inquit i Śnieżynce uzdrowić nieszczęsną dziewczynę