Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. ...I ptak, co na swobodzie żył, a umarł w klatce. -------------------------------------------------------------------------------- Ojczyzna Kraj cały zaległ serce. Dalekie stało się olbrzymiem i bliskiem, kraj cały zaległ serce lasem i wrzosowiskiem, jodłami, co do góry korzeniami w mokradle kruchym się walą, torfami, które całymi latami na głębokość nieznaną się palą. Kraj zaległ serce, z serca patrzy w oczy, zieleni się, płynie Dźwiną, Dryssą i Indrą, piaszczy się i obłoczy, z jezior wychyla tysiąc dusz, rybackimi oplatał sieciami, aż się sypią szczupaki i liny, i płotki... I pyta: "Czy jesteś z nami?" Do złota, do złota samego w sercu przez pustynię się przedziera i pyta: "Kogo rodzić zamyślasz - kwiecie czy bohatera?" Liście brusznicowe, łąki bahunowe, dyrwany cząbrem porosłe, brzózki do lat nie dorosłe. Drogi polne nieustępliwe, poziomeczki od piasku siwe; małe dziewczęta - Genowefy, Matyldy, Grasyldy, Weroniki, Judyty, pojące szurpate krowy z wiadra u studni rozbitej... Harmoniki dźwięki niezrozumiałe, po powietrzu latające, długie sznury burłaków u rzeki i flisy, flisy skrzypiące. Łąki bahunowe pod sosnami, dudki nieporadne nad pastwiskami, jesteście w duszy zamiast tej, co godziny na momenta liczy - zamiast miłosnej słodyczy! Zamiast radosnego oddania dokoła są mgły i w mgłach wilkołaków stąpania. Nie ust całowanie, ale jak wzbiera pod lodem rzeka - nadsłuchiwanie. Nie serca o serce gwałtowne uderzenie, ale od sosen w księżycu światła i cienie. Nie dorosłe do lat uczucia - jak pień zbyt wiotki, rozbite paciorki szczęścia, nie diament twardy, promienny... Słodki dźwięk słów obcych wszystkim jak imiona - Genowefa, Monika, Weronika... ...I nieporadna, niezrozumiała, nieustępliwa odwaga - jak ciągła komarów nad pomocnym jeziorem muzyka. -------------------------------------------------------------------------------- Grające skrzydło Skrzydło mego anioła, zwieszone nad tobą jak drzewo płaczące, odzywa się muzyką, kiedy je potrącę. A gdy zasypiasz i milczenia wzywasz, zrazu kryje się pozorem ciemności, aby później purpurowym i złotym rozbłysnąć kolorem. -------------------------------------------------------------------------------- Zjawisko Przychodziła cichusieńka, biała, długo obok nas milcząca stała: ręce miała złożone, sukienkę z muślinu, we włosach wianuszek jaśminu, wstążkę błękitną u szyi związaną w kokardę, fałdy - sztywne, równe, twarde... Potem zaczęła jaśnieć jak świeca i topnieć jak ona, a kiedyś na nią spojrzał - znikła jak zgaszona. -------------------------------------------------------------------------------- Powrót Jak taką wielką miłość nagle z śnieżycy wprowadzić do domu! ...Nieład, pantofle na dywanie, porozrzucane książki, wstążki, rzeczy małe i znikome... Jak się z nią witać?!... Obok ziewa ktoś. Pachnie mocno cudzym kalafiorem... Co mówić? O co pytać?... "Gdzie byłeś?... Każdego na cię tutaj czekano wieczoru... ...Z myślą o tobie zaczynano dzień... Serce spływało krwią, a oczy-łzami... ...Prócz ciebie - nie było nic, nic pod gwiazdami! Gdzie przepadałeś? Gdyś bawił z dala, ktoś zebrał twe żniwa i nie powrócą!... Patrz, włosy twe - siwe..." -------------------------------------------------------------------------------- Caritas Bóg jest miłosierny, aniołowie są miłosierni, Matka Boska ma płaszcz niebieski i nigdy nie bywa w czerni, świeci Młodziankowie chodzą z wianuszkami na głowie, a gwiazdy im krągłe u stopek kwitną jak jaskry w rowie. Bóg jest miłosierny... Niech serce serca nie krwawi, Anioły Stróże zejdą i wszystko się nagle naprawi: będą ręce na włosach leżały, będą zmięte róże ożywały, będziesz miał jasne włosy, jak kiedy byłeś mały... -------------------------------------------------------------------------------- Jesień Wypatrzyliśmy oczy za jaskółką odlatującą. Latem stało po drogach tak upalne, tak upalne gorąco, od księżyca nad dachem było aż do głębi serca srebrzyście!... Teraz serce rozsypane po drogach leży jak liście... jak liście... -------------------------------------------------------------------------------- Miłość Była podobna do śmierci - w smaku słodka, żelazna w dotknięciu, mówiła słowa wolniutkie w półśnie, w drapieżnym ziewnięciu; była podobna do głębi przybrzeżnej w wartkim potoku, miała oczy ciemnym mułem nabiegłe, miała włosy z wonnego mroku. Trzymała mię związaną za ręce, trzymała mię przykutą za barki, zgasiła wszystkie myśli półszeptem jak struchlałe pod czaszką ogarki i złożyła mi głowę - ciężką jak ołowiu głaz - na kolanie, przysięgając, że nie pójdzie przenigdy, że od kolan już moich nie wstanie