Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Czy ty nie masz innych zmartwień, Antoni?. - zdziwiła się żona.. - Ostatecznie jest tyle ciekawych miejsc na świecie, których nasi pasażerowie nie widzieli i nigdy nie zobaczą, mogą więc żyć i bez widoku Gibraltaru. - Ależ zrozum, my na statku jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gdy mamy na trawersie twierdzę, mostek pełen jest zawsze pasażerów, którzy wydzierają sobie lornetki i zarzucają nas pytaniami. - Jeśli do tego tęsknisz, to już się nie martw. Właśnie idzie pan Karski. Kapitan krążył zamyślony po saloniku. List siostry pełen gorzkich, ale. - musiał to bezstronnie przyznać. - słusznych wyrzutów, wprowadził zamęt w jego myśli. Wspomnienia, które w wirze codziennych spraw odsuwał od siebie stanowczo i konsekwentnie, opadły go ze wzmożoną siłą Jak taśma filmu przesunęły się przed jego oczami straszne dni powstania warszawskiego, dni wypełnione hukiem bomb, łunami pożarów, widokiem krwi i zniszczenia, dni waLki na śmierć i życie. Pobyt w obozie. - koszmar zimna, głodu i straszliwego niepokoju o los najbliższych. Powrót do Warszawy. - ruiny i zgliszcza, kupa gruzów na miejscu, gdzie stał jego dom. Wreszcie spotkanie z Nowakową, która podała mu opatuloną w jakieś chusty Elżunię, malutką córeczkę. A na pytanie. "Gdzie reszta?". - bezradnie rozłożyła ręce. Kapitan przetarł czoło ręką i ciężko westchnął. Pytanie "Gdzie reszta?" pozostało na zawsze bez odpowiedzi. Teraz Elżunia jest już prawie dorosłą kobietą, która płacze gorzkimi łzami z powodu zawiedzionej miłości. A on nie może znaleźć słów, aby ją pocieszyć. Nie zna właściwie tej swojej dorosłej córki. Nic nie wie o jej troskach i radościach. Nie rozumie jej, tak jak prawdopodobnie, ona nie rozumie jego. - Tylko Zuzanna może mi w tym pomóc. Ona wie o Elżuni znacznie więcej niż ja. Ona potrafi ją pocieszyć i pogadać jak kobieta z kobietą. - Mruczał półgłosem, wyciągając rękę w stronę dzwonka Nie zdążył jednak zadzwonić ma stewarda. - Proszę. - powiedział głośno w odpowiedzi na pukanie Drzwi otworzyły się i na progu saloniku stanęły dwie okazałe sylwetki. - Czy można na chwilę?. - zapytał Nowak.. - Chcieliśmy z Zuzią pogadać z tobą trochę, jeśli nie przeszkadzamy. - Ależ nie przeszkadzacie w niczym!. - wykrzyknął kapitan.. - Wprost przeciwnie. - zamilkł trochę speszony i uderzył się dłonią w usta.. - Niech to diabli wezmą! -roześmiał się.. - Już się nauczyłem tego głupiego powiedzonka od naszego eleganta. Tylko w tym wypadku użyłem go z sensem. A więc "wprost przeciwnie", to znaczy nie tylko nie przeszkadzacie mi, ale bardzo chciałem was widzieć. Siadajcie! Napijemy się kawy, pogadamy trochę ciągnął, krzątając się po kabinie.. - Bo wiesz, Zuziu. Ciężko mi. Elżunia. - Wiem. Rozumiem. - skinęła głową Nowakowa. - Elżunia przeżywa trudne chwile. - Rzeczywiście. - westchnął ochmistrz.. - I wiecie, aż nie do wiary, że ona jest już taka dorosła, że wie, co to miłość, że musi przeżywać takie rozczarowania. - WŁaśnie!. - Kapitan patrzył przed siebie głęboko zamyślony.. - Najgorzej, że ja nic o tym chłopcu nie wiem Strasznie mi trudno zająć jakieś stanowisko w tej sprawie Żałować tego, co się stało?. Czy cieszyć się?.. - Spojrzał pytająco na panią Zuzannę. - Ja tam nie żałuję. - sapnęła ochmistrzowa, poprawiając się energicznie na foteliku. - Nygus?. - spytał krótko kapitan. - Nie. Tego o nim nie można powiedzieć. - zaprzeczył trochę niechętnie.. - Ale chyba sami rozumiecie, że córkę marynarza, wychowaną wśród marynarskich rodzin, powinno się wydać za mąż za marynarza, a nie za jakiegoś kudłatego smarkacza,. - Ależ skąd?. - wykrzyknął z przerażeniem kapitan. - Czy ty, Zuziu, za mało jeszcze widziałaś tragedii w rodzinach marynarzy, żeby życzyć Elżuni czegoś podobnego? Czy sama jesteś zadowolona ze swego losu? Czy nie marzysz, żeby Antoni zszedł ze statku i nareszcie był razem z tobą? Nowakowa nie odpowiedziała. Siedziała ze spuszczoną głową. - Oho. - mruknął ochmistrz. - widzę, że moja żona chce uszczęśliwić Elżbietę według własnej recepty. I w dodatku zdaje się, że wbrew woli dziewczyny. - Antoś - pani Zuzanna spojrzała na męża z wyrzutem. Nie patrz na mnie, jakbym ci zrobił krzywdę, i nie rób obrażonej miny, bo nie masz racji. - zaperzył się mąż. A w ogóle co to znaczy "powinno się wydać za mąż"? Dziewczyna sama wybiera męża i nikt nie ma prawa wydawać jej. To nie dziewiętnasty wiek!. - Ty się zaraz tak złościsz, jakby się stało nie wiadomo co!. - Bo się stało! Bo jesteś niesprawiedliwa. Chcesz narzucić dziewczynie swoją wolę