Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Ta propozycja nie różniła się od innych, które dziś przedsta- wiłem innym osobom, a na dwudziestu rozmówców tylko on jeden się wyłączył [dowody]. Nie sądzę, żeby mój sposób przedstawiania oferty miał coś wspólnego z faktem, że on odłożył słuchawkę. Może był czymś zajęty, a może z zasady nie słucha żadnych ofert składanych telefonicznie [alternatywy]. Tak czy inaczej, to przykre, że od- łożył słuchawkę, ale nie świadczy to źle o moich umiejętno- ściach [implikacje]. Jeśli masz jakieś ciekawe uwagi dotyczące składania ofert przez telefon, to chętnie ich wysłucham, ale trochę później, gdy będę miał przerwę [przydatność]. Koleżanka pielęgniarki: Nigdy nie możesz z niczym zdążyć. Stale wołają cię pacjenci, a lekarze bez przerwy krytykują two- ją pracę. Gdybyś była lepszą pielęgniarką, to i pacjenci, i le- karze byliby szczęśliwi i zadowoleni. Ty: To prawda. Choćbym nie wiem jak się starała, stale jest jeszcze coś do zrobienia [dowód]. Niestety, to taka praca i wcale nie znaczy to, że nie jestem dobrą pielęgniarką [implikacja]. Koleżanka (wtrącając się): To ciężka i nerwowa praca, stale w napięciu. Jesteś za słaba, żeby podołać tym obowiązkom. Ty: Uszczęśliwianie pacjentów czy lekarzy nie należy do moich obowiązków. Zresztą nie mam takiej władzy. Mogę tylko starać się, żeby pacjenci czuli się jak najlepiej, i pomagać lekarzom w ich pracy tak, jak umiem, ale to, czy są szczęśliwi, czy nie, nie zależy ode mnie [alternatywy]. Faktem jest, że praca w szpitalu jest ciężka i nerwowa. Chciałabym nauczyć się znosić to ustawiczne napięcie. Będę musiała porozmawiać z pielęgniarkami, które mają większe doświadczenie, i dowiedzieć się, jak one sobie z tym radzą. Optymistyczna organizacja 407 Teraz twoja kolej. Wygospodaruj dwadzieścia minut i usiądź na ławie oskarżonych, a twoja przyjaciółka (twój przyjaciel) niech miota pod twym adresem dokładnie takie same oskarżenia, jakimi ty sama (sam) się obrzucasz. Kwestionuj je, używając wszelkich dostępnych argumentów. Kiedy przekonasz samą (samego) siebie i przyjaciółkę (przyjaciela), że odparłeś zarzuty w sposób wiaro- godny, przejdziesz do następnego oskarżenia. Po dwudziestu mi- nutach zamieńcie się rolami. Podsumowanie ZADANIEM TEGO ROZDZIAŁU było nauczenie cię dwóch podstawo- wych umiejętności, przydatnych w każdej pracy. Przede wszystkim nauczyłeś się wsłuchiwać w swój wewnętrz- ny negatywny dialog i zapisywać przekonania, które dochodzą do głosu, gdy napotykasz na jakąś trudność czy przeszkodę. Przeko- nałeś się, że skutkiem pesymistycznego myślenia o przyczynach trudności jest zazwyczaj zniechęcenie i bierność. Gdybyś mógł zmienić te pojawiające się automatycznie wyjaśnienia przyczyn trudności, to tym samym zmieniłbyś uczucia wywoływane przez te wyjaśnienia — zamiast przygnębienia, zniechęcenia i apatii, odczuwałbyś przypływ sił i energii, miałbyś chęć do działania i optymistycznie patrzył w przyszłość. W tym właśnie celu ćwiczyłeś kwestionowanie swych pesymi- stycznych przekonań. Robiłeś to, zapisując trudności rzeczywiście pojawiające się przed tobą w pracy i wyobrażone przekonania, którymi na nie reagowałeś, skutki tych przekonań i na koniec świadczące przeciw nim argumenty. Potem, dla nabycia większej wprawy, ćwiczyłeś uzewnętrznianie głosów. To dopiero początek. Reszta zależy od ciebie. Za każdym ra- zem, gdy natrafisz na przeszkodę w pracy, wsłuchaj się uważnie w to, jak ją sobie wyjaśniasz. Kiedy wyjaśnienia będą pesymisty- czne, energicznie je kwestionuj. Podczas kwestionowania spraw- dzaj dowody, alternatywy, implikacje i przydatność poszczegól- p I H t m 408 Przemiana: od pesymizmu do optymizmu nych wyjaśnień. Jeśli będzie to konieczne, staraj się odwrócić uwa- gę od stojących przed tobą trudności i zajmij się nimi później, kiedy będziesz miał na to czas. Postaraj się, by weszło ci to w na- wyk i by ten nowy nawyk zastąpił nawyk automatycznego wyjaś- niania przyczyn trudności w sposób pesymistyczny. Rozdział piętnasty Elastyczny optymizm1 „Nadzieja" to ta rzecz z piórami — Która siedzi w duszy — I śpiewa pieśń bez słów — I nigdy nie przestaje — nigdy — Emily Dickinson Nr 254 (ok. 1861 r.) OBAWY, KTÓRE nawiedzają mnie o czwartej nad ranem, od dwóch miesięcy zmieniły się. Tak zresztą, jak i całe moje życie. Mam maleńką córkę, Larę Catrinę Seligman. Jest prześliczna. Teraz, kiedy piszę, ssie pierś matki, ale prawie co minutę prze- rywa ssanie, przygląda mi się badawczo swymi błękitnymi oczami i uśmiecha się. Uśmiechanie się to jej najnowsze osiągnięcie. Kie- dy to robi, uśmiech ogarnia jej całą buzię. Przypominam sobie małego wieloryba, którego widziałem zeszłej zimy na Hawajach. Cieszył się życiem, baraszkując radośnie w wodzie, podczas gdy jego stateczni rodzice czuwali, aby nikt mu nie zagroził. Uśmiech Lary jest zniewalający. Wraca do mnie o czwartej nad ranem. Co jej zgotuje przyszłość? Co stanie się z jej afirmacją świata? Rodzi się nowe, liczne pokolenie. „New York Times" donosi, że obecnie dwa razy więcej niż dziesięć lat temu zamężnych Amery- kanek chce mieć dzieci. To nowe pokolenie jest naszą afirmacją przyszłości. Będzie to jednak pokolenie żyjące w zagrożeniu — do znanego nam już zagrożenia wojną jądrową, zanieczyszczeniem środowiska i zagrożenia politycznego dojdzie zagrożenie psycho- logiczne i duchowe. Jednakże z zagrożeniem tym można się uporać, a niepoślednią rolę w jego zwalczaniu odegrać może wyuczony optymizm