Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Ewakuacja powinna się rozpocząć tuż przed pierwszym prawdziwym najazdem, ale nie wcześniej. I tak nikt nie wyjechałby aż do ostatniej chwili. Do tego między innymi zaprojektowano system szos międzystanowych – należało go wykorzystać. Ludzie musieli zabrać ze sobą całą żywność i wszystkie zwierzęta hodowlane. Supermarkety zaopatrywały się na bieżąco, więc Posleeni mieli zdobyć w nich co najwyżej dwu-, trzydniowe racje żywnościowe. Reszta była w produkcji, bądź też zalegała w magazynach różnych agencji rolnych i sieci sklepów spożywczych. Sztab generała zajmował się między innymi sporządzeniem listy wszystkich takich magazynów i uwzględnieniem ich w planie obrony wybrzeża. Wszystko, czego nie dało się wykorzystać, miało być skonfiskowane lub zniszczone przed lądowaniem. Generał zamierzał zrobić wszystko, żeby Posleeni nie znaleźli po wylądowaniu ani grama żywności. Centra miast były zupełnie inną sprawą. Plan przewidywał, że staną się one pułapkami ogniowymi, grobowcami Posleenów. Takie rozwiązanie sprawdziło się dobrze u generała Housemana na Diess i Jack zamierzał zastosować je w Ameryce. Oznaczało to jednocześnie, że polem walki staną się równiny, tak jak domagała się tego opinia publiczna. Miasta należało więc ewakuować. Wokół nich, na przedmieściach, planowano rozmieszczenie baz ogniowych i wniesienie pierścieni umocnień. Domy towarowe i wieżowce miały zamienić się w bastiony, mogące wspierać bazy ogniowe. Całe miasto stałoby się w ten sposób gigantyczną ośmiornicą zniszczenia, oplatającą swymi mackami atakujących Posleenów. Niektóre z głównych bulwarów, zwłaszcza te, które zapewniały dobre pole widzenia zewnętrznym fortecom, miały zachować przepustowość, jednak z możliwością zamknięcia ich w razie potrzeby. Takie zabójcze pola sprawdziły się na Diess i mogły zadziałać ponownie. Posleeni stłoczyliby się na nich, myśląc, że atakują, zamiast tego jednak dostając się pod ogień wszystkiego, co miasto miało w swoich arsenałach. Zbudowanie fortec rozwiązywało też problemy logistyczne. Można było zaopatrzyć je w zapasy wystarczające na pięcioletnie oblężenie, gdyby zacząć budować silosy i magazyny już teraz. W przypadku ewakuacji miały zostać zniszczone wcześniej podłożonymi ładunkami. Gdyby zaś oblężenie miało potrwać dłużej, niż pięć lat, równie dobrze można było sobie od razu poderżnąć gardło i mieć problem z głowy. Jack wiedział, że miasta na równinach nadbrzeżnych w końcu padną, jeśli Flota nie zjawi się na czas. Ale osłabienie sił Posleenów pomogłoby Ameryce w drugiej fazie wojny. Przewidywała ona wycofanie się w góry, gdyby utrzymanie jakiegoś miasta lub regionu stało się niemożliwe. Wojska ewakuowałyby się wcześniej zabezpieczonymi trasami ucieczki i w tych właśnie okolicznościach pancerze wspomagane miały się przydać najbardziej. Zewnętrzne fortece miały być – w miarę możliwości – rozmieszczone najgęściej od strony najbliższej trasy ewakuacji. Gdyby obrona miasta stała się niemożliwa, ocaleli obrońcy mieli opuścić pozycje, zebrać się w ustalonych wcześniej punktach i wycofać do najbliższego schronienia. Przy jednoczesnym wsparciu bastionów i baz ogniowych poza miastem uciekinierzy mieli szansę przebić się przez otaczające siły Posleenów i ewakuować. Sprawę pościgu zostawiono jednostkom pancerzy wspomaganych. W niektórych przypadkach w ewakuacji mogłaby pomóc marynarka wojenna. Dotyczyło to szczególnie miast Florydy. W tym celu flota uruchamiała nie używane już od dawna okręty. Spodziewano się, że po jakimś czasie większość miast i tak padnie. Ale przynajmniej atakujący Posleeni mieli połamać sobie na nich zęby, odciążając obrońców gór. Do chwili osiągnięcia gotowości bojowej przez Flotę głównym celem wojny było wyczerpanie wroga. W pierwszej wersji plan górski zakładał całkowite wycofanie się w góry i oddanie miast Posleenom, co pozostawiłoby ogromne siły wroga praktycznie bez strat, a wszystkie zasoby miast do ich dyspozycji. W razie ataku na przełęcze Posleeni dysponowaliby świeżymi, gotowymi do walki siłami. Teraz miało być inaczej. Szturmujący góry obcy mieli być wyczerpani po długich oblężeniach i walkach o każdy metr kwadratowy miast. W razie potrzeby istniała możliwość urządzania wycieczek przeciw oblegającym. Jack zamierzał jednak na razie zostawić tego asa w rękawie; w przeciwnym razie za trzy lata jakiś politykier zaprzepaściłby wszystko, co wywalczyli, w jednym bezsensownym geście. W górach i w głębi kontynentu sytuacja była nieco inna. W Appalachach i Górach Skalistych od dwóch lat przygotowywano nowe szlaki, a na całej ich długości aż do Wododziału Kontynentalnego budowano umocnienia. Na południowym wchodzie silne fortyfikacje rozmieszczono wzdłuż rzeki Tennessee, na terenach zarządzanych przez Zarząd Doliny Tennessee, gości, którzy znali się na dużych przedsięwzięciach. Oprócz tego na zewnętrznych stokach Pasma Błękitnego i Gór Skalistych zaczęto wznosić dwadzieścia siedem superfortec. Po ukończeniu miały kryć ogniem strategicznie rozmieszczone miasta i stworzyć parasol ochronny przeciw obcym okrętom nad całym krajem. Atakujący górskie umocnienia Posleeni na pewno posuwaliby się do przodu, ale generał wątpił, czy uda im się przebić. W głębi lądu oczekiwano małej liczby lądowań. Posleeńska metoda desantu – lądowanie dużych rojów centaurów w mniej lub bardziej przypadkowych miejscach – zmuszała ich do koncentracji na wybrzeżach. Podobnie jak tam, w głębi lądu zaczęto budowę umocnień i fortów. Jednak w przypadku środkowego zachodu fortyfikacje były większe, za to słabiej uzbrojone. Przewidywano, że tutejsze miasta nie zostaną ewakuowane i w razie ataku Posleenów cywile będą potrzebowali schronienia. System wejść do schronów opracowywały firmy na co dzień zajmujące się parkami rozrywki; jego przepustowość sięgała kilku milionów osób na kilka godzin. Fortece były słabiej uzbrojone z powodu ograniczonej liczby dostępnego wyposażenia. Jego przydział dla miast takich jak Pittsburgh, Minneapolis i Des Moines opierał się na szacunku prawdopodobieństwa ataku i możliwości otrzymania wsparcia z zewnątrz. Fortece zaprojektowano na wzór tradycyjnych zamków obronnych i wyposażono w wychodzące na wszystkie strony strzelnice. Po zamknięciu bram cywile – z których wielu włączono do lokalnych milicji – mieli zaopatrzyć się w broń z rozmieszczonych wzdłuż murów zbrojowni i zająć stanowiska strzeleckie. Było to konieczne rozwiązanie; fortece w głębi lądu obsadzono zaledwie jedną trzecią sił, którymi dysponowały wybrzeża. Poza tym ich mieszkańcy nie mogli liczyć na wsparcie jednostek pancerzy wspomaganych, którym wyznaczono inne zadania. Posleeni nie lubili mrozów tak samo, jak ludzie, do tego gorzej je znosili, dlatego wybierali głównie umiarkowane i tropikalne strefy klimatyczne. Kanada więc mogła stawić czoła najazdowi własnymi siłami; północnej granicy kraju nie uważano za problem. Słabym punktem kontynentu był Meksyk
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Nazwa pochodziła od „ryku"; przed każdą serią wybuchów słychać było sześć (?) ryków, sześć złowieszczych jak gdyby nakręceń jakiejś maszynerii, po chwili następowały wybuchy...
- A może to nie była miłość, może to było coś, co zastępuje miłość tym, którzy skapitulowali...
- Było to rozpaczliwe łkanie umęczonej duszy człowieczej i pasaż jęków rozdartego serca i cichy, rozdzierający płacz dziewczęcy i pieśń żałobna wieczystej rozłąki...
- Pierwszym celem była obrona chłopów, a drugim celem Szewczenki było dążenie do ukazania duszy chłopskiej w jej całej krasie i niewinności...
- W wiele lat później Garp miał sobie uświadomić z rozczuleniem, że to jąkanie starego było czymś w rodzaju posłania dla Tincha od ciała Tincha...
- Przez tłum ludzi i koni nie można było jak należy zajechać i ojciec mój był na to markotny, mówiąc: – Już nam, widzę, trza dojść pieszo do ganku, jakbyśmy przyjechali za służbą...
- W moim życiu nie było przesadnie dużo powodów do dumy i nie bardzo mogłam się czymś przechwalać, nie przypominając przy tym kogoś z rodziny Charlesa Man-sona1...
- Wnętrze było przepiękne: ściany z błękitnego i różowego marmuru; sklepienie, którego trzy kopuły ozdabiały jaskrawe malowidła serafinów; bogate freski; cudownie...
- 126 Na widok wielkiego wojska stojącego na lądzie zatrzymał okręt i przypuszczając, co było prawdą, że tam się i król znajduje, posłał do niego swych ludzi, którzy mieli...
- Kto by pomyślał kilka lat przedtem, że ta wspaniała Sabina i jej krewni znajdą się w jednym i tym samym wagonie bydlęcym ze mną i z moimi dziećmi? A jednak było przyjemnie...