Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Większość żołnierzy od- wróciła się od Czarnieckiego, mimo że dwór wziął go w obronę i w licznych pismach ulotnych przypominał jego wielkie zasługi dla kra- ju, podkreślał jego wierność i uczciwość, legalizm działania na rzecz reform. Mimo waśni i konfliktów wewnętrznych wojna z Moskwą toczyła się nadal, choć ze znacznie mniejszym już rozmachem. W paździer- niku 1661 r. Jan Kazimierz ruszył z wojskiem na Litwę, gdzie konfe- deraci litewscy pod przewodem swego marszałka, Kazimierza Żerom- skiego, bronili się przed nową potężną armią Chowańskiego. W dniu 18 października stoczyli z nią niepomyślną bitwę pod Kuszlika- mi koło Połocka i zostali zapędzeni do obozu. Rosjanie osaczyli go szczelnie, bombardowali ogiem artylerii i czekali na rychłą kapitula- cję. Na szczęście 2 listopada nadszedł ze swą dywizją Czarniecki, który szybko doszedł do porozumienia z Żeromskim. Obaj dowódcy postanowili zaatakować Rosjan przed świtem 4 listopada. Chowański, zaskoczony nocną akcją Polaków, dał się sprowoko- wać do bitwy i rankiem wyprowadził w pole oddziały. Siły obu stron były równe (po 20 000 żołnierzy), przewaga jakościowa - jak wia- domo - była jednak po stronie polsko-litewskiej. Gdy więc na po- czątku walki jazda litewska starła się z armią moskiewską, Czarnie- 478 cki ze swą dywizją obszedł skrycie pozycje przeciwnika i niespodzie- wanie uderzył z flanki. To rozstrzygnęło przebieg bitwy. W obawie przed całkowitym otoczeniem Rosjanie uszli do obozu. Wówczas ru- szyła na obóz piechota, która zdobyła i zasypała wały. W ślad za nią wdarła się do obozu jazda. Jej zmasowane uderzenie zmiotło do re- szty wojska rosyjskie. Pogoń za nimi trwała aż do bram Połocka. Bi- twa pod Kuszlikami, nie opracowana dotychczas w polskiej historio- grafii, była jednym z największych zwycięstw w karierze Czarniec- kiego. Według wiarygodnych źródeł i opracowań rosyjskich, z po- gromu uratowało się zaledwie około 1000 żołnierzy Chowańskiego. Zwycięzcy zdobyli cały obóz, 9 dział, wzięli mnóstwo jeńców33. Na- stępstwem zwycięstwa pod Kuszlikami było odzyskanie Wilna przez Polaków (2 grudnia). Nowa fala konfliktów wewnętrznych w Rzeczypospolitej spowo- dowała przerwanie dalszych działań. Rosja również przeżywała bun- ty ludności i nie była zdolna do prowadzenia wojny, dlatego na sty- ku obu wrogich sobie stron na długo zapanował spokój. W styczniu 1662 r. Czarniecki zorganizował w wojsku prodworski Związek Pobożny. Ponieważ obejmował on tylko niewielką część armii, dwór zdecydował się na przeprowadzenie elekcji vivente rege siłą, głównie przy pomocy obcych wojsk: Francuzów, Szwedów, Ko- zaków ukraińskich i Tatarów. Czarniecki sprzeciwił się takiemu roz- wiązaniu sprawy i odmówił przyjęcia komendy nad międzynarodową armią. Nie chciał dopuścić do wojny domowej, żądał łagodnego traktowania opozycji. Ale opozycja nadal go opluwała, domagała się odebrania mu dóbr tykocińskich, usunięcia z dowództwa, wyeg- zekwowania odeń wszystkich pieniędzy przeznaczonych na wojsko i wydatkowanych na prywatne potrzeby. Dwór bronił jego imienia w nowych pismach i pamfletach, często zwykłych panegirykach. Zgorzkniały, zniechęcony, sterany wojnami i życiem obozowym wo- jewoda zamierzał ustąpić z dowództwa i odsunąć się od życia publi- cznego. Król nie chciał jednak nawet o tym słyszeć. Przez kilka miesięcy trwało w kraju napięcie, a obie strony stały w pogotowiu bojowym. Na szczęście rozsądek górował jeszcze nad zacietrzewieniem i do wybuchu wojny domowej nie doszło. Straciw- szy nadzieję na obcą pomoc, dwór oficjalnie musiał wyrzec się programu elekcji vivente rege. Po długich targach, 3 lipca 1663 r. podpisano układ, na mocy którego wojska obu konfederacji (zarów- 479 no Związku Święconego jak i Pobożnego), w zamian za wypłatę 5 min zł zaległego żołdu, zgodziły się powrócić pod komendę dowód- ców królewskich i zostały rozwiązane. Czarniecki pojednał się z wojskiem, ale wzajemna nieufność jeszcze się utrzymywała. Gdy mimo wszystko Jan Kazimierz i Ludwika Maria w dalszym ciągu skrycie zabiegali o elekcję kandydata francuskiego i w związku z tym prowadzili tajne rozmowy we Lwowie, nowy bunt w wojsku za- wisł w powietrzu. Dawni konfederaci zaczęli masowo opuszczać chorągwie, a gdy Czarniecki usiłował temu zapobiec i opasał strażą obóz pod Skwarzawą koło Żółkwi, wojsko zażądało usunięcia go z dowództwa i przekazania komendy Lubomirskiemu. Wkrótce nie opłacona nadal część oddziałów jawnie zbuntowała się, co widząc Czarniecki kazał strzelać do żołnierzy. Ci z kolei otworzyli ogień do niego, zmuszając go do ucieczki. Dopiero wezwana na pomoc jazda zdołała przywrócić porządek i uśmierzyć bunt. Stopniowa pacyfikacja w kraju i w wojsku umożliwiła podjęcie je- szcze jednej wyprawy na Rosję. Jan Kazimierz postawił przed nią niezwykle trudne zadanie. Armia polska miała pójść na Zadnieprze, przywrócić panowanie Rzeczypospolitej na całej Ukrainie, podejść do Moskwy i zmusić rząd carski do zawarcia pokoju, przywracające- go granice państwa sprzed 1654 r. Siły zmobilizowane na wyprawę były poważne. Składały się z 25 000 żołnierzy, podzielonych na dy- wizje Potockiego, Czarnieckiego i chorążego wielkiego koronnego, Jana Sobieskiego. Wsparli je Kozacy zaporoscy oraz Orda Krymska. W połowie stycznia pod Siewskiem miały dołączyć do Polaków woj- ska litewskie. Zamierzano rozgromić przeciwnika w walnej bitwie i doprowadzić do zawarcia pokoju. Plany polskie zostały zniweczone przez Rosjan, którzy po boles- nych doświadczeniach klęsk pod Połonką, Czereją, Cudnowem i Kuszlikami zrozumieli, że w walnej bitwie z armią Rzeczypospolitej nie mają żadnych szans. Przyjęli zatem taktyką biernej obrony posz- czególnych miejscowości na Zadnieprzu i Siewierszczyźnie, do któ- rych ściągnęli wojsko, rzesze ludności oraz wielkie zapasy żywności i amunicji. Dowództwo polskie stanęło więc przed poważnym dyle- matem: czy maszerować szybko w głąb terytorium przeciwnika, omijając napotkane po drodze miasta, czy też zdobywać je po kolei? W rezultacie wybrano wariant pośredni: raz maszerowano naprzód, 480 innym razem oblegano twierdze. Wynik takich kombinowanych działań okazał się niepomyślny. Początek wyprawy (wrzesień 1663 r.) był dość udany i cała Ukra- ina Prawobrzeżna dostała się w polskie ręce. Ale za Dnieprem za- częły się trudności. Dowodzący Rosjanami kniaź Iwan Brzuchowiec- ki skutecznie prowadził "wojnę szarpaną"; wszystkie napotkane po drodze miejscowości stawiały silny opór, mrozy, brak żywości i do- brych kwater dawały się wojsku srodze we znaki. Zaczęta we wrześ- niu wyprawa utknęła ostatecznie w styczniu 1664 r