Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Pracował także nad własną kondycją psychiczną. Tłumaczył sobie, że nawet jeśli nie był w stanie dać Annę dziecka, to przynajmniej dał jej opiekę i poczucie bezpieczeństwa, a to już bardzo dużo. Annę zmagała się z przekonaniem, że unieszczęśliwiła Billa, bo nie mogła urodzić mu dziecka. Nie potrafiła dać sobie rady z wyrzutami sumienia. Była kobietą bezpłodną — Tylko wtedy gdy będą potrzebować krfgoś dysponującego tak fantastycznym krzykiem jak Val — odparła Annę, uśmiechając się leciutko. Następnie przybliżyła mężowi sławny wrzask Yalerie Thayer. Ostatnio częściej bywała w dobrym nastroju. Tymczasem Faye i Ward mieli problemy z obsadzeniem głównej roli. Przeglądali stosy zdjęć, szukając idealnej kandydatki. Potrzebna im była całkiem nowa twarz, świeża, piękna i autentyczna. Wydawało się, że nie ma aktorki spełniającej ich oczekiwania. Czuli I się zniechęceni, wtedy to Ward wysunął zaskakującą kandydaturę. — Val — Faye westchnęła z powątpiewaniem. — To chyba nie jest dobry pomysł. Za nic na świecie nie chciałaby posądzeń o protekcjonalizm. Jej dzieci nigdy nie grały w filmach Faye. Trzymała się tej zasady przez dwadzieścia lat pracy zawodowej, teraz musiałaby ją złamać. Poza tym Val miała trudny charakter i niezwykle rzadko przyjmowała uwagi matki. Trudno było też powiedzieć coś o jej grze, jako że nie miała na swym koncie żadnej znaczącej roli. — Nie wiem, Ward. — Słuchaj, wzięliśmy pod uwagę wszystkie aktorki z Los Angeles i nikt nam nie pasuje. Gdzie mamy szukać W Nowym Jorku, w Europie, na Księżycu — A jeśli Val się nie sprawdzi — To ją wylejesz. — Wyleję moje własne dziecko — Faye była zdumiona rozumowaniem męża. — Sądzę, że nie będzie to konieczne — rzekł Ward z przekonaniem. — Ta rola może zmienić całe życie Val, my potrzebujemy jej, a ona szansy. — Zachowujesz się, jakbyś był jej agentem — powiedziała Faye, uśmiechając się wyrozumiale. — Cóż, sądzę jednak, że Val się nie nadaje do tej roli. — Dlaczego jesteś taka uparta — Ward wziął z biurka zdjęcie oprawione w ramkę i podał Faye. — Spójrz tylko, Val wygląda dokładnie tak, jak wyobrażamy sobie bohaterkę. — W porządku, poddaję się. Faye uznała swój dalszy opór za bezcelowy. Ward był absolutnie pewien, że dokonała dobrego wyboru. Yalerie spełniała warunki, ale Faye niepokoiła myśl o współpracy z córką. Obawiała się jej wybuchowości. Czuła, że nie będzie łatwo. Ale przekonanie, że może ułatwić swemu dziecku karierę, było również kuszące. — Jesteś cudowna, wiesz — rzekł Ward, podchodząc do żony. — Obyś tylko mógł to samo powiedzieć o Val po zakończeniu zdjęć — odpowiedziała Faye z nieco udawaną rezerwą. „Ł, Rozdział czterdziesty zy możesz powtórzyć jeszcze raz — krzyknęła Val do r słuchawki. • Telefon zadzwonił, kiedy siedziała w domu, malując sobie paznokcie i zastanawiając się, czy ma gdzieś pójść na kolację. W lodówce, jak zwykle, nie było nic _ do jedzenia. Dziewczyny namawiały ją na kawałek kurczaka w barze, ale Val nie chciało się wychodzić z domu. Miała zły dzień, zdenerwował ją aktualny narzeczony. Wszyscy faceci są tacy sami, myślą tylko o łóżku. Val pozbyła się dziewictwa sześć lat temu i nie była w stanie spamiętać mężczyzn, z którymi zdarzyło jej się sypiać. — Dostałaś propozycję zdjęć próbnych w filmie Faye Thayer —• powtórzył grzecznie agent. , Val zaczęła się śmiać. — Zdajesz sobie sprawę, z kim rozmawiasz — Na pewno coś mu się pomyliło. — Nazywani się Yalerie Thayer. Chciała jeszcze dodać „ty ośle", ale powstrzymała się. W przyszłym tygodniu miała zgłosić się na zdjęcia próbne filmu o narkotykach. Oferowano jej małą rolę, ale wiązały się z nią zawsze jakieś pieniądze. Chociażby na czynsz za mieszkanie. Val grała od czterech lat. Ciągle czekała na swoje wielkie pięć minut, ale nawet przez myśl by jej nie przeszło, że to właśnie matka da jej szansę na życiowy przełom* 394 — Mówię poważnie, Val. Dostałem telefon z biura twojej matki. — Zwariowałeś — Val odstawiła buteleczkę z lakierem do paznokci — czy stroisz sobie żarty Dobra, strasznie to zabawne. A teraz powiedz mi, po co naprawdę zadzwoniłeś — Już powiedziałem. Masz się zgłosić jutro o dziewiątej rano. Agent zaczynał się denerwować. Biuro Faye Thayer nie telefonowało do niego codziennie, z reguły nie współpracował z dużymi wytwórniami. Dostarczał obsady do filmów drugiej kategorii horrorów, soft porno, przedstawień topless. Chciał wziąć scenariusz, żeby Val mogła go w nocy przeczytać, ale sekretarka powiedziała, iż nie wolno jej go udostępniać. Dodała jeszcze, że pani Thayer nie ma w biurze. Zostawiła jedynie wiadomość, aby Yalerie zgłosiła się jutro o dziewiątej. O co im, do diabła, chodziło — pomyślał wtedy zaintrygowany. Val nie posiadała się ze zdumienia. Dlaczego zadzwonili do agenta, a nie bezpośrednio do niej Zżerała ją ciekawość, więc postanowiła porozmawiać z matką. Telefon nie odpowiadał. Rodzice prawdopodobnie gdzieś wyszli, gosposia miała wolne. To smutne, że nikt nie podnosił słuchawki w miejscu dawniej pełnym ludzi. To samo pomyślała Faye, gdy wrócili do pustego domu. Reszta wieczoru zeszła Val na rozstrząsaniu rozmaitych możliwości. Jaką to niespodziankę szykowała jej matka Podekscytowana nie mogła zasnąć. Nad ranem trochę się zdrzemnęła, ale wstała już o szóstej. Umyła i wysuszyła włosy. Długo oglądała twarz, sprawdzając, czy nie pojawiła się na niej jakaś krostka. Po namyśle zdecydowała się założyć prostą, czarną sukienkę, tak na wypadek gdyby oferta była poważna. Sukienka nie była może najodpowiedniejszym strojem na tę porę dnia, lecz doskonale eksponowała jej długie nogi i pełne piersi. Jadąc do studia, Val powtarzała sobie, żeby nie okazywać przesadnego zainteresowania, nie dać tym matce satysfakcji. Zaparkowała samochód pod wytwórnią. Trzęsącą się, mimo wszystko, ręką nacisnęła klamkę. Była pól godziny spóźniona. Zbyt długo robiła sobie makijaż Sekretarka zgromiła ją wzrokiem. Faye popatrzyła znacząco na zegarek i niestosowną sukienkę córki. Ward w dru- 395 gim końcu pokoju rozmawiał z dwoma innymi mężczyznami, przeglądali jakieś fotosy. Ojciec spojrzał na Val, leciutko skinął jej głową. — Dzień dobry, Yalerie