Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Orientował się jednak, że niezbędna będzie zapewne demonstracja siły, by skłonić Genuę do wyrzeczenia się Ascencion. Dlatego też postanowił włączyć do tego przedsięwzięcia piratów należących do Bractwa, jeśli wyrażą na to gotowość. Uznał za całkiem realne przekształcenie swej dotychczasowej flotylli w pierwszą królewską flotę Ascencion. Nie widział w tym projekcie nic zabawnego, choć Allegra omal nie pękła ze śmiechu. Lazar odparł ostro, że wśród Bractwa nie brak doświadczonych kapitanów, budowniczych statków, nieustraszonych i zdyscyplinowanych marynarzy. Wierzył, że jeśli przyłączą się do niego i poprzysięgną sobie zerwać z dawnym przestępczym rzemiosłem, ich wyspa będzie się mogła niebawem poszczycić taką flotą, jakich mało na świecie. Wziąwszy pod uwagę doskonały budulec z górskich lasów Ascencion - dodał -będzie można stworzyć również podwaliny przynoszącego wielkie dochody przemysłu stoczniowego. Wieczorem, gdy wpłynęli na Morze Karaibskie, Allegra zastała młodego króla na balkonie; wpatrywał się w spienione fale. Nie spojrzał na nią, kiedy podeszła do balustrady. Dawno wyzbyła się strachu przed upadkiem. Już się stało...! Z wyrazu twarzy Lazara zorientowała się, że coś go trapi. Stanęła więc za nim i zaczęła pieszczotliwie, kojąco masować szerokie plecy; bardzo pragnęła spędzić chmurę z jego czoła. 247 - Jadłeś już? - szepnęła. Mruknął coś niewyraźnie. Przez chwilę oboje milczeli. Allegra przeciągnęła dłonią po ramieniu Lazara i oparła się o niego. Westchnęła, przypominając sobie, jak kilka tygodni temu planował, że spędzą we dwoje resztę życia w wiejskim zaciszu. Czasami żałowała, nawet bardzo, że nie odrzuciła wówczas swych ambitnych planów i nie odpowiedziała mu „tak!" Pogładziła spoczywającą na balustradzie rękę Lazara. Ich palce splotły się. Kocham cię, pomyślała. - Tak bardzo cię kocham! - ... A jeśli oni dojdą do wniosku, że to oszustwo? - spytał. - Jeżeli się nie zjawią? - Dawni doradcy twego ojca? - Uśmiechnęła się do niego z oczami pełnymi dumy. - Zjawią się na pewno. - Przypłyną aż do Indii Zachodnich? Nie jestem wcale taki pewny. Generał Enzo przybędzie, w to nie wątpię - powiedział i skinął głową. -Ten stary niedźwiedź nie zlęknie się niczego! Ale Pasąuale jest mi jeszcze bardziej potrzebny. - Zjawią się wszyscy - zapewniła go Allegra. Lazar przez chwilę wpatrywał się w fale, pogrążony w myślach. Kiedy jednak odwrócił się do kochanki, w jego oczach płonął ogień, który tak dobrze znała. - Może byśmy na chwilę zapomnieli o pracy? - szepnął i kładąc ręce po obu stronach Allegry, przycisnął ją do balustrady. Pochylił głowę i ucałował dziewczynę zachłannie, ujął jej dłoń i gładząc ją, przycisnął do siebie z niemą prośbą. Cóż, królewskie życzenie było rozkazem! Allegra nabrała już wprawy w rozpinaniu guzików, ale i tak nie zdążyli dotrzeć do łóżka. Lazar zadarł spódnicę Allegry i wziął ją na podłodze. Oboje byli niemal całkiem ubrani. Domagała się z jękiem dalszych pieszczot, gdy Lazar odsunął się nieco, usiłując odzyskać panowanie nad sobą. Podnieciła go do szaleństwa dotykiem swych ust i rąk. Owinął sobie jej włosy wokół ręki i poddał się znów namiętności, unosząc Allegrę ze sobą na szczyty rozkoszy, posiadając ją z zapamiętaniem dzikiego zwierzęcia, spółkującego ze swą samicą. Urwany oddech Lazara brzmiał szorstko w uszach Allegry, gdy pytał natarczywie: - Powiedz, kogo tak pragniesz, cherie? Powtarzała jego imię raz po raz, bez tchu, ignorując uczucie poniżenia, kryjące się w jej sercu pod lawiną rozkoszy. 248 - Tego właśnie chciałaś? - zabrzmiał znowu w jej uchu gorący, arogancki szept. Allegra wydała cichy, zdyszany pomruk. Uszczypnął ją mocno w pierś przez suknię. Kiedy sięgnął pomiędzy jej uda, zatraciła się do reszty. Wiła się w ekstazie, a on wdzierał się w nią brutalnie, z pośpiechem, aż opadł całkiem z sił. Kilka minut później Allegra, leżąc z zamkniętymi oczyma, próbowała zrozumieć, czemu burza namiętności ogarnęła ją z taką siłą. Była zgorszona swoim zapamiętaniem i całkowitą uległością, nie znającą żadnych granic. A przecież ten człowiek nie był jej mężem... Lazar leżał na niej, z trudem chwytając dech. - To było niewiarygodne! - wysapał. Allegra poruszyła się dopiero wtedy, gdy zsunął się z niej. Zaskoczona przygnębieniem, które ją nagle ogarnęło, podniosła się z trudem. Jak w transie przyklękła i zapatrzyła się pustym wzrokiem w dywan. - Co się stało, Allegro? Spojrzała na kochanka. Stał, wkładając koszulę w spodnie, jakby nigdy nic. Spuściła oczy, nie chcąc się skarżyć. Sama przecież wybrała taki los, z własnej woli. Nie będzie niczego żałować! - Nic - wymamrotała. - Jesteś pewna? - spytał pogodnym tonem. Skinęła głową. Uśmiechnął się szeroko. - To dobrze! Pochylił się i pocałował ją przelotnie w policzek. - Dzięki! - mruknął i dziarskim krokiem ruszył do drzwi. Był jak odrodzony. Dzięki...? Dzięki?! - myślała, nie wierząc własnym uszom. Wbiła oczy w przestrzeń. Nie będzie płakać! Kocha go przecież. Niech więc jej książę robi z nią wszystko, czego zapragnie. - Hej, staruszku! Proboszcz zerknął pytająco znad binokli. Lazar bez pośpiechu wkroczył pod płócienny daszek, gdzie Anglik usadowił się jak zwykle, z nosem w książce. - Nieczęsto się widywaliśmy w ostatnich czasach - zauważył Proboszcz