Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

on od siebie z drużbą, ona z drużką. On i drużba konno, mają na prawej ręce ponad dłonią uwiązaną lekko chustkę wiszącą, czerwoną harasówką (tasiemką) przewiązaną i nahajkę w ręce. Prosząc stukają we drzwi, czyli wrota.: „Prosymo waszeci". I gdy im otworzą okno i dziękują, proszą ich wejść do chaty. Młoda też wchodzi do chaty, gdzie częstują wódką i chlebem: „Prosymo w nedilu na wesila, w ponediłok na drużczyny, prosymo o błogosławieństwo". W domu jego pieką tymczasem swachy korowaj z mąki pszennej, w której zatykają rózgę, tj. kijek o trzech samorodnych gałązkach owinięty barwinkiem i owsem, kaliną, uwieńczony trzema jabłkami. U niej zaś pieką tylko osuchy, tj. kołacze, czyli placki, i huski małe. Wieczorem schodzą się goście osobno do niego, osobno do niej. Ona ma u siebie swoją muzykę, która odchodzi w niedzielę (gdy jego muzyka nadejdzie). Tu i tam wieczerza. W nocy w sobotę idzie do niego sześciu lub aż do dwunastu posłańców, czyli bojarów albo prydanciw z darami od niej (tj. z koszulą ślubną z czerwonymi wstążkami u kołnierza i rękawów, złożoną w chustkę i ubraną w bukiecik z barwinkiem). Nie chcą ich niby przyjąć, oni mają jakieś papiery, paszporty, jego starosta, domator, odsyła ich niby gdzie indziej, oni — że może niedowidzi itp., a posłańcy mówią, że oni wojsko i dobędą się. Istotnie, drzwi się otwierają, a ten zapiera. Rano w niedzielę zdejmują pannie młodej wianek i zawiązują głowę zawiciem, do którego z przodu wianek przypinają. Pan młody przybywa ze swym starostą, bojarami i muzyką; zsiadając z konia zarzuca chustkę albo nahajkę przez konia, po czym darowuje tę chustkę z ręki matce lub siostrze. Starościna i swachna przywożą korowaj na wozie. Wziąwszy z wozu, drużba niesie korowaj na głowie i stawia go na stole na środku. Panna młoda wówczas opiera głowę na dwóch bochenkach chleba leżących przed nią na chustce na stole, a przy niej stoi na ławie dwóch kozaków z pałkami lub kądziołkami1 pilnujących jej. Od tych starosta jego musi ją wykupić, a starościnę dają pachołkom huski. Targ trwa dość długo, a kozaki mówią, że: „Hanusi u matinki beczkę soli zjadła, staw wody wypiła, na sto łokci płótna naprzędła", ażeby ją tak tanio mieli oddać? Stąd targ lepszy. Gdy jednak targ dobity, bojary kozaków odpędzają nahajkami, a młodszy podnosi jej głowę, którą 1 kądziołkami — krężułkami odrywa od chleba. Kozacy ugodziwszy się o pannę młodą lub witając się, sprzeciwiają się jeszcze bojarom, np. biorą szpilki między palce, by ukłuć nimi z nienacka tych, co się witają ściskając ich za ręce itp. Młody chwyta za połę drużbę, a drużba oprowadza go po trzykroć około stołu, po czym od rodziców odbiera błogosławieństwo, trzy razy [schylając się] do nóg. Do ślubu panna młoda z drużką i swachami siada na wóz długi, drabiniasty, a z konia powozi starosta dyszlowy. Na drugi wóz siadają starostowie. Pan młody [siada] na konia, [tak samo] drużba i poddrużki. Po ślubie całe wesele idzie do karczmy, gdzie do wieczora bawi jedząc i pijąc. Swachy dają swoje pirogi, młoda swoje, a nadto kupują od Żyda. Potem idą lub jadą do jej chaty na wieczerzę (obid), gdzie się i korowaj obdziela. [Siadają] za stół, na którym są następujące potrawy: kapusta, rosół, kasza w nim maczana, mięso, pirogi, kasza jaglana w mleku. Gdy do niego mają iść, starosta, chorąży i drużba z jego strony chcą dziękować jej rodzicom za nią (dziękowańcy); wówczas starościna i swacha figlują z nich, chcą starostów i parobków ogolić, obmazują ich gliną. Nad ranem idą wszyscy do niego, gdzie przyjmuje ich we drzwiach świekra w wywróconym do góry wełną kożuchu, a drużka częstuje pierogami ze śmietaną, co się drużczynami zowie. Potem bawią się do wieczora i jedzą. Nastęfpują] pokładziny. We wtorek rano swachy kładą na głowę młodej czepiec i zawijają go, a na zawiciu przypinają wianek. Drużba do oczepin trzyma młodą na swych kolanach, a po oczepieniu wyprowadza ją do tańca. Młody musi ją odeń wykupić wódką i złotówką, po czym [młoda] tańczy z każdym, za co odbiera dary po kilka groszy1. Potem jadą z nią swachy na wywód do cerkwi, a wianek odpięty składają za ołtarzem. Wesele XIII1 Przy zaręczynach: <Żółkiewskie> 589 Woda łuhy pozaływała, dorohy pozaberała; ni kuda perejichaty Fedunewy na zaruczyny! Jeho testońko lubyt, jemu mostońki mostyt, z kamenia dorohoho, z perstenia zołotoho