Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Jego rywale zachodzili w głowę, kiedy sypia. Abel nie bardzo wiedział, jak świeżo uzyskany dyplom uniwersytecki może mu pomóc w karierze, skoro nadal kelnerował w Sali Dębowej hotelu Plaza. Odpowiedzi na to pytanie udzielił pewien dobrze odżywiony Teksańczyk nazwiskiem Davis Leroy, który przez cały tydzień pilnie obserwował, jak Abel obsługuje gości, po czym powierzył mu stanowisko zastępcy dyrektora i pieczę nad restauracjami w najlepszym ze swoich jedenastu hoteli - Richmond Continental w Chicago. Abel ocknął się z zadumy, gdyż Florentyna, która się obróciła, zaczęła uderzać rączką w pręty łóżeczka. Wyciągnął palec, który dziecko schwyciło niczym tonący linę ratunkową i zaczęło gryźć bezzębnymi usteczkami. Po przybyciu do Chicago Abel stwierdził, że Richmond Continental jest podupadłym hotelem. Prędko odkrył przyczynę. Dyrektor Desmonnd Pacey fałszował rachunki i wyglądało na to, że robił to od trzydziestu lat. Nowy zastępca dyrektora przez sześć miesięcy gromadził konieczne dowody, a następnie przedstawił je swemu chlebodawcy. Gdy Davis Leroy dowiedział się, co się wyprawiało za jego plecami, z miejsca usunął Paceya, mianując na jego miejsce nowego protegowanego. Dla Abla był to bodziec do jeszcze bardziej wytężonej pracy, przy czym nabrał takiej pewności, że wyprowadzi grupę hoteli na czyste wody, że kiedy podstarzała siostra Leroya wystawiła na sprzedaż dwadzieścia pięć procent udziałów Grupy, Abel wydał na nie wszystko, co miał. Zaangażowanie młodego dyrektora w sprawy firmy tak ujęło Davisa Leroya, że powierzył mu kierowanie całą grupą. Od tej pory zostali wspólnikami i zawodowa więź przerodziła się w przyjaźń. Abel najlepiej umiał ocenić, jak trudno musiało przyjść Teksańczykowi uznanie Polaka za równego sobie. Pierwszy raz, odkąd się znalazł w Ameryce, Abel czuł się bezpiecznie - póki nie odkrył, że Teksańczycy to nacja równie wysoko ceniąca honor jak Polacy. Abel wciąż jeszcze nie mógł pogodzić się z tym, co się stało. Gdyby tylko Davis mu się zwierzył, gdyby mu powiedział, jak rozpaczliwa jest sytuacja finansowa Grupy - w końcu kto w czasie Wielkiego Kryzysu nie miał kłopotów? - może by coś razem na to poradzili. Davis Leroy, który miał wówczas sześćdziesiąt dwa lata, został powiadomiony przez bank, że wartość hoteli nie stanowi już dostatecznego pokrycia dla jego zadłużenia i że pensje w następnym miesiącu bank wypłaci dopiero wówczas, gdy otrzyma dodatkowe zabezpieczenie. Po przeczytaniu owego ultimatum Davis Leroy zjadł kolację sam na sam ze swoją córką, po czym z dwoma butelkami whisky udał się do Apartamentu Prezydenckiego na jedenastym piętrze. Następnie otworzył okno i wyskoczył. Abel nigdy nie zapomni, jak stał na rogu Michigan Avenue o czwartej nad ranem, wezwany, by zidentyfikować ciało, które mógł rozpoznać tylko dzięki marynarce, jaką przyjaciel miał na sobie poprzedniego wieczoru. Oficer prowadzący dochodzenie napomknął, że to już siódme samobójstwo w Chicago tego dnia. Ale to nie przyniosło ulgi Ablowi. Policjant przecież nie mógł wiedzieć, ile dla Abla zrobił Davis Leroy i jak bardzo Abel chciał mu się w przyszłości odwdzięczyć za jego przyjaźń. W pospiesznie sporządzonym testamencie Davis zapisał pozostałe siedemdziesiąt pięć procent udziałów Grupy Richmond młodemu dyrektorowi, a w liście do Abla zaznaczył, że wprawdzie udziały te są bezwartościowe, jednakże, gdy Abel będzie właścicielem Grupy, negocjacje z bankiem mogą się okazać łatwiejsze. Florentyna otworzyła oczy i zaczęła rozpaczliwie płakać. Abel troskliwie ją podniósł, ale tego zaraz pożałował, czując na ręku lepką wilgoć. Szybko zmienił pieluszkę; nim wziął nową, starannie osuszył dziecko, a potem pilnie zważał, żeby wielkie agrafki nigdzie nie dotykały ciałka. Każda niania pochwaliłaby taką zręczność. Florentyna zamknęła oczy i zasnęła ojcu na ręku. - Niewdzięczny brzdąc - mruknął tkliwie i pocałował policzek dziecka. Po pogrzebie Davisa Leroya Abel odwiedził bostoński bank Kane.a i Cabota, prowadzący sprawy finansowe Grupy Richmond, i próbował uprosić jednego z dyrektorów, żeby nie wystawiano tych jedenastu hoteli na sprzedaż