Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Po co Argentyna podejmuje akcję, niewątpliwie podważającą na całe lata jej dobre stosunki z głównymi mocarstwami? Po co tyle hałasu o tereny, które są głównie ciekawostką naukową ? - Prawdopodobnie dlatego, że Antarktyka jest też ostatnim wielkim i nietkniętym złożem surowców mineralnych na powierzchni Ziemi - odparła trzeźwo Caroline Towers. - Badania mineralogów potwierdzają występowanie tam wielu cennych metali: miedzi, tytanu, żelaza, srebra, a nawet uranu i złota. Kraje Ameryki Południowej prowadziły w tej dziedzinie o wiele bardziej intensywne badania niż my. Możliwe, że udało im się już zlokalizować złoża o wartości przemysłowej. Wiemy także - dodała - że Antarktyka posiada największe zasoby węgla na świecie oraz, jak podejrzewamy, pokłady ropy naftowej i gazu ziemnego trzykrotnie większe od tych na Alasce. - Ale cóż z tego, jeżeli nikt nie może się do nich dostać? - Tak było do niedawna, panie sekretarzu. Prawie nieprzenikliwa pokrywa lodowa oraz skrajne warunki klimatyczne czyniły rozwój przemysłu niemożliwym. Dlatego właśnie ten kontynent ostał się niemalże w stanie pierwotnym. - Prawdopodobnie także dlatego udało nam się wynegocjować Pakt Antarktyczny z roku 1961 - uzupełnił Rosario. - Żadne z podpisujących go państw nie miało tak naprawdę nic do stracenia. - Całkiem słusznie - zgodziła się Doktor Towers. - Ale czasy i technologie ulegają zmianie. Na Alasce, Syberii i w Kanadzie wydobycie węgla i ropy naftowej na północ od koła podbiegunowego stało się codziennością. Niedługo to samo będzie możliwe i na Antarktyce. - Obecnie jednak jest to wbrew obowiązującym tam prawom międzynarodowym, prawda? - zapytał Van Lynden - Mhm. Umowa Wellingtona z roku 1991 przedłużyła zakaz eksploatacji złóż mineralnych wprowadzony przez Pakt Antarktyczny na dalsze pięćdziesiąt lat. - W jej głosie dał się słyszeć gniew i frustracja. - Wielu ludzi z naszych kręgów chciało czegoś solidniejszego. I, niech to cholera, aż do teraz myślałam, że już to mamy. - Park międzynarodowy? - Właśnie, panie sekretarzu. Przez dziesięciolecia państwa Paktu rozważały projekt ogłoszenia Antarktyki parkiem międzynarodowym pod opieką i zarządem Narodów Zjednoczonych. Cały kontynent zostałby na zawsze uznany za rezerwat przyrody z zakazem wszelkiej eksploatacji ekonomicznej, z wyjątkiem ograniczonej turystyki. - Ale czy to nie był tylko projekt, pani doktor? - zapytał Rosario. - Wiem, że w ostatnich latach Stany Zjednoczone popierały ideę parku, ale pozostałe państwa Paktu nie były co do tego jednomyślne. - Tak, jak powiedziałam, panie Rosario, czasy się zmieniają. Przez ostatnich kilka miesięcy w światowych kręgach naukowych starano się o poparcie, po cichu, lecz intensywnie. W końcu udało nam się przekonać rządy kilku opornych państw. Wierzyliśmy, że na spotkaniu państw Paktu Antarktycznego, w czerwcu tego roku, akt przejdzie większością głosów i park zostanie utworzony. - Doktor Towers pochyliła się do przodu, a jej głos przybrał nieco na sile: - Przyszły rok, 2007, został nazwany Drugim Międzynarodowym Rokiem Geofizycznym. Planowany jest olbrzymi naukowy program ekologiczny, który obejmie niemalże całą światową społeczność naukową. Zapowiada się jako największy międzynarodowy projekt badawczy tej połowy dwudziestego pierwszego wieku. Pakt Antarktyczny był bezpośrednim rezultatem pierwszego Roku Geofizycznego, 1957. Nasza komisja pracująca nad projektem parku nie mogła sobie wyobrazić lepszego ukłonu w stronę międzynarodowej współpracy naukowej, niż posunięcie się w swoich pracach nad jego utworzeniem. - Wyprostowała się z powrotem. - A przynajmniej tak zakładano. Van Lynden podniósł brwi. - Chyba nie ma potrzeby pytać o opozycję? - Argentyna i Chile walczyły z nami na każdym kroku. Brazylia też, ale nie do tego stopnia. Ich tereny antarktyczne są cokolwiek mniejsze i mają pośledniejsze znaczenie. Teraz widocznie Argentyńczycy chcą z nami walczyć czymś więcej niż słowami. - Można sobie wyobrazić ich punkt widzenia - zamyślił się Rosario. - Przez wieki ta gra nazywała się eksploatacją. Teraz, gdy są gotowi, żeby poeksploatować na własną rękę, ktoś im zmienia reguły gry