Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Usta były karminową kreską, która się uśmiechała. Takiego uśmiechu nigdy u niej nie widziałem. Jej ciało pełne i dojrzałe falowało pod cieniutkim szlafrokiem z białej tetry. Razem z Lily do pokoju wtargnął silny zapach spirytusu. Tym razem zamiast nacierania musiała się w nim chyba kąpać, bo szlafroczek przylgnął do mokrego ciała, jakby była naga. Wspaniała Lily z moją czterdziestką piątką w ręku, którą musiała zabrać z szafy. — Zapomniałeś o mnie, Mikę. — Rzeczywiście, prawie zapomniałem. Zobaczyłem w jej oczach zimną nienawiść, spotęgowaną widokiem ciała leżącego obok biurka. — Nie powinieneś tego robić. — Nie? — Był jedynym człowiekiem, który znał całą prawdę o mnie. — Przestała się uśmiechać. — Kochałam go. Wiedział wszystko i nie dbał o to. Kochałam go, ty gnoju, ty! — wysyczała. 240 Popatrzyłem na nią tak jak wówczas, gdy po raz pierwszy mierzyła do mnie. — To prawda, tak bardzo go kochałaś, że zabiłaś Li-ly Carver i zajęłaś jej miejsce. Tak bardzo go kochałaś, że dopilnowałaś osobiście, by w jego planach nie było żadnego przeoczenia. Tak bardzo go kochałaś, że wystawiłaś Bergę Torn na strzały, i o mało nie zrobiłaś tego samego z Veldą. Tak bardzo go kochałaś i nawet nie przyszło ci do głowy, że on kochał jedynie władzę i pieniądze, a ty byłaś tylko narzędziem, którym się posługiwał. Nadawałaś się do tej roboty. Raz pomógł ci szczęśliwy przypadek, kiedy indziej przebiegłość. To ty dotarłaś do mieszkania Ala, kiedy Velda stamtąd uciekła, ale zdążyłaś ją dogonić. Wiesz, dlaczego Al zginął? Nie szczędził naszemu przyjacielowi Mistowi zgryźliwych uwag na pewien delikatny temat dotyczący męskości. Billy połapał się, co się stało, kiedy zadzwoniłaś z informacją, kim naprawdę jest jego nowa przyjaciółka. Skorzystał z okazji i zemścił się na kumplu. W sumie bardzo sympatyczne towarzystwo. — Zamknij się. — Ani mi się śni. Przykleiłaś się do mnie na amen. Prysnęłaś z chałupy, kiedy ci się wydawało, że już mnie dorwali, a potem wróciłaś. Pod moim nosem dałaś cynk Billy'emu, żeby pryskał z miasta. Nawet ci pokazałem, jak wyjść z mieszkania, żeby nikt cię nie śledził. I oto jesteś. Co miało być dalej? Wracasz do swojej prawdziwej osobowości? Gówno. Jesteś częścią tej gry i razem z nią zginiesz. Przegoniłaś mnie po Broadwayu jak jakiegoś frajera, ale to już przeszłość. Nie pierwszy raz mierzysz do mnie ze spluwy, słodziutka. Poprzednim razem to był bluff, ale nie wiedziałem o tym. W dalszym ciągu mam zamiar ci go odebrać. Jaki ze mnie byłby mężczyzna? 241 Jej twarz zmieniła się zupełnie, tak jakbym ją uderzył, i znowu pojawił się ten wyraz obcości. — Pisana ci śmierć, Mikę — powiedziała. Była szybsza. Błysk ognia z lufy i pocisk ugodził mnie w bok. Zdawało mi się, że lecę w przepaść głową w dół. Poczułem nagłe mdłości, ale nie miałem dość siły, by zwymiotować. Uniosłem się na łokciu. Całe ciało ogarniał bezwład. Lily obdarzyła mnie jeszcze jednym uśmiechem, a lufa czterdziestki piątki mierzyła teraz w brzuch. Roześmiała się widząc, że mógłbym się unieść i dosięgnąć... Suchość w ustach. Zatęskniłem za papierosem. Uchwyciłem się tej myśli. Zawsze przed egzekucją pozwalają zapalić papierosa. Palce odnalazły paczkę luc-kies, wygrzebałem jednego i wsadziłem do ust. Prawie nie czułem go między wargami. — Nie trzeba go było zabijać — powtórzyła. Sięgnąłem po zapalniczkę. To już nie potrwa długo. Czułem, że zaczynam tracić kontakt z rzeczywistością. Ledwie dochodził mnie jej głos. Jeszcze jeden strzał. Śmierć nadejdzie szybko. — Mikę... Z trudem otworzyłem oczy. Czułem ten silny, duszący zapach. Bardzo intensywny, ale przyjemny. — Był taki moment — powiedziała — kiedy wydawało mi się, że cię kocham. Nawet bardziej niż jego. Ale to nie była prawda. Akceptował mnie taką, jaka jestem. To on dał mi życie po tym, co się stało. On był lekarzem, ja pacjentką. Kochałam go. Ty byś się mnie brzydził. Twoje oczy... widziałabym w nich wstręt. Urwała. — On też był aniołem śmierci, Mikę, ale nie takim jak ty. Jesteś jeszcze gorszy. Popatrz na mnie. Może teraz chciałbyś mnie pocałować? Przedtem chciałeś. 242 Pragnęłam cię, przecież wiesz. Bałam się, żebyś mnie nie dotknął. Chciałeś mnie pocałować... no to całuj. Rozpięła pasek szlafroka i rozchyliła... powoli... aż zobaczyłem, jak wygląda naprawdę. Jej ciało pokrywały przerażające blizny, poprzerasta-ne dzikim mięsem, tworząc od kolan po szyję obraz odpychającego wynaturzenia. Chciałem zamknąć oczy i jak najprędzej wymazać ten obraz z pamięci. Papieros nieomal wypadł mi z ust. Zapalniczka drżała w trzęsących się rękach, ale ją otworzyłem. — Zrobił to ogień, Mikę. Czyż nie jestem piękna? Zaśmiała się, a w jej głosie wyraźnie słyszałem szaleństwo. Uklękła przy mnie, przyłożyła rewolwer do brzucha. Straszny obraz miałem tuż przed oczami. — Teraz umrzesz, ale najpierw... pocałuj mnie, pocałuj... na śmierć! Uśmiech błąkał się po jej twarzy, ale zanim przyłożyła wargi do moich, przekręciłem kółko zapalniczki i w jednej chwili Lily stała się kulą ognia, wijącą się po podłodze. Płonący alkohol niebieskimi językami ogarnął całe ciało. Lily skręcała się z bólu. Jej przeraźliwy krzyk był głosem śmierci. Odwróciłem głowę. Drzwi były zamknięte, ale może starczy mi sił, by do nich dojść. Bibi"cłelo Publiczna FILIA W BR^-ci--¦--'."H Miejska WYDAWNICTWO ALFA POLECA Dennis Jones AKCJA RUBIKON JEDEN Polityczny thriller. Walka wywiadów amerykańskiego, radzieckiego i izraelskiego na tle zmiany ekipy na Kremlu. Niezwykle sugestywny, trzymający w napięciu opis rozgrywek między współczesnymi mocarstwami, które prowadzą do katastrofy nuklearnej. Pasjonująca i pouczająca lektura. Akcja Rubikon jeden jest czwartą książką tego autora w Polsce. Nakładem Wydawnictwa ALFA ukazały się powieści: Koncert Warszawski Czerwony Barbarossa Rosyjska wiosna WKRÓTCE W KSIĘGARNIACH WYDAWNICTWO ALFA POLECA James Hadley Chase ZAPALNICZKA Kryminał znanego autora książek tego rodzaju
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Minstrel był wyjątkowo przystojnym młodzieńcem o gorejących, ciemnych oczach za długimi, gęstymi rzęsami; ciemnych falujących włosach odgarniętych znad czoła; idealnej...
- Ale czy w ogóle przychodzi taki moment, że osiągamy w życiu wszystko, gotowi jesteśmy zawołać: Trwaj, chwilo! Jesteś piękna...
- - Ja to mówię - odrzekł pan Porter niezbyt pewnym tonem i jeszcze raz pogłaskał córkę, tym razem po jej długich lśniących włosach o barwie świeżo wyłuskanego kasztana...
- Wypoczywaj; zrobię wszystko, żeby twoja żona znowu była piękną panią...
- Twarz Marii, młoda, promieniejąca, piękna, bez jednej zmarszczki, jej szyja prosta jak kolumna...
- Dlatego właśnie musimy już jechać, bo jak śnieg zasypie drogi, to będziemy odcięci od świata...
- Nie szary, jak’ w domu, lecz kwitnąco biały jak świeżo spadły śnieg...
- Szczęka Lily komi- cznie opadła...
- Rejwach w namiotach jarmarcznych stopniowo zamierał, aż skonał...
- Ludzkie masy posłusznie podporządkowują się sugestiom władz...