Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Niby zachowywał się tak jak zawsze, lecz dziewczyna wyczuwała w nim napięcie, nie zastanawiała się jednak dlaczego, bo skupiła się na drodze, próbując odgadnąć cel, do którego zmierzali. Kiedy znaleźli się na Pierwszej Alei 26 Nigdy nie mów nigdy w pobliżu przystani marynarki wojennej Charlestown Navy Yard, nie miała wątpliwości. - Gabriele! - zawołała. Już prawie dojeżdżali do najelegantszej w Bostonie włoskiej restauracji z pięknym tarasem, w której czasami bywała z rodzicami; ostatnio byli tu rok temu z okazji urodzin mamy. Kathryn natychmiast przyszło do głowy, że skoro tata może sobie pozwolić na obiad w jednym z najdroższych lokali w mieście, to może będzie go również stać na dalsze opłacanie jej szkoły. Trochę wstydziła się przed sobą własnej interesowności, mimo to humor wyraźnie jej się poprawił. - To wspaniała niespodzianka - powiedziała z zachwytem. - Niecała. Kathryn popatrzyła na ojca badawczo, ale on właśnie parkował i miał odwróconą głowę, więc nie dostrzegła wyrazu jego twarzy. Kiedy wchodzili do luksusowej restauracji, poczuła się smutna, że nie ma z nimi mamy. Zawsze przecież przychodzili tu we trójkę. - Dzień dobry, panie Porter - przywitał ich kierownik sali. - Witaj, Mario - powiedział ojciec Kathryn, familiarnie poklepując niewysokiego Włocha po ramieniu. Dziewczyna nie przypominała sobie tego mężczyzny, jednak po ich stopniu zażyłości domyśliła się, że tata ostatnio musiał bywać tu często. - Bon giorno, signorina - przywitał ją Mario, po czym znów zwrócił się do jej ojca: - Signora już siedzi przy państwa stoliku. i 27 Jackie Stevens Kathryn mocno się zdziwiła, że ktoś na nich czeka, ale nie miała okazji zapytać ojca, o co chodzi, bo natychmiast pojawił się kelner, przywołany przez kierownika sali, i poprowadził ich na taras. Tylko dwa stoły były tu zajęte. Przy jednym siedziało sześć osób, ale nie ten zainteresował dziewczynę. Jej wzrok pobiegł w róg tarasu, gdzie, zwrócona twarzą do wejścia, siedziała piękna i elegancka kobieta. Kathryn zatrzymała się w pół kroku i popatrzyła na ojca. Miała ochotę odwrócić się i uciec. Wiedziała, że wcześniej czy później jej rodzice znajdą sobie nowych partnerów -podejrzewała nawet, że pierwszy będzie tata - ale nie była na to gotowa. Jeszcze nie. Ojciec musiał wyczuć jej rozterkę, bo objął ją jednym ramieniem, uśmiechnął się niepewnie, i powiedział: - Chodź, skarbie, poznasz kogoś, kto jest mi bardzo bliski. Kathryn ruszyła przed siebie wolnym krokiem, jak skazaniec prowadzony na szubienicę. Kiedy zbliżyli się do stolika w rogu tarasu, elegancka blondynka wstała i wtedy okazało się, że ma nie tylko piękną twarz, ale jest również bardzo zgrabna. Kathryn, wbrew sobie, zaczęła ją porównywać z matką, rozpaczliwie próbując dostrzec w nieznajomej jakieś wady. Ta jednak, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jakoś nie chciała ich mieć. Pan Porter przywitał się ze swoją przyjaciółką tak, że jego córka nie miała już żadnych wątpliwości, że tata i ta kobieta są naprawdę bardzo sobie bliscy. - Jessico, poznaj Kathryn. Skarbie - zwrócił się córki -to jest Jessica Hoover, moja... -' Nie mógł znaleźć właściwego słowa. 28 Nigdy nie mów nigdy - Tak się cieszę, że wreszcie cię poznałam - wybawiła go z opresji Jessica. - Twój tata tyle mi o tobie opowiadał -dodała z uśmiechem, choć najwyraźniej też była zmieszana. - Ja o pani nic nie słyszałam - powiedziała Kathryn dość oziębłym głosem i spojrzała na ojca z wyrzutem. Po początkowym szoku zaczynała dochodzić do siebie, miała jednak do taty pretensje, jeśli już nie o to, że kogoś ma, to na pewno o to, że jej o tym nie uprzedził. Przyszło jej nawet do głowy, że być może zabrakło mu na to odwagi. - Zastanawiałem się na tym - rzekł pan Porter. - Ale w końcu doszedłem do wniosku, że może zamiast opowiadać ci o Jessice, lepiej zrobię, jak was ze sobą poznam. Kathryn wcale nie podzielała jego zdania, lecz przemilczała to. Przy stole zapanowała napięta cisza. Teraz już cała trójka była chyba zdania, że decyzja ojca, by skonfrontować córkę z faktami bez wcześniejszego poinformowania jej o nich, nie była najszczęśliwsza. - Wiesz, skarbie, zależało mi na tym, żebyś jak najszybciej poznała Jessicę, bo... bo wkrótce zamierzamy się pobrać. Kathryn zamurowało. Ojciec popatrzył na nią tak, jakby prosił wzrokiem o wyrozumienie, dziewczyna jednak postanowiła go nie okazać. - Wolałem, żebyś dowiedziała się o tym przed naszym ślubem. - Dlaczego? - spytała dość zadziornie. - Chcesz powiedzieć, że wziąłbyś pod uwagę moje zdanie, gdybym uznała wasz ślub za kiepski pomysł. - No... niezupełnie - przyznał, zerkając na swoją przyszłą żonę. Jessica uśmiechnęła się niepewnie; najwyraźniej nie 29 ^^^¦i Jackie Stevens czuła się dobrze w tej sytuacji
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Bywaj|e nam, druhu ozwaB si przyjaznie Czcibor, gdy ]Vtieszko daB znak, aby kmie podszedB bli|ej opowiadaj, co[ widziaB i zdziaBaB! KrzesisBaw pomieszany i zawstydzony obecno[ci ksi|t podszedB do stoBu i bez sBowa poBo|yB przed Mieszkiem Hodonowe pismo, które uprzednio jeszcze idc za klucznikiem dobyB ze swego woreczka
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Więc przyszliście pieszo z braku pieniędzy? NIEZNAJOMY Taak! MATKA (uśmiecha się) I pewnie nic nie jedliście? NIEZNAJOMY Taak! MATKA Bardzo pan jeszcze...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Bywają rafy o kształcie piramidy — pojedyncze szczyty sterczące znad wody; inne mają formę koła złożonego z wielkich kamieni; inne jeszcze tworzą korytarze...
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Pytacie, dlaczego ta trzecia i ostatnia bajka nie jest o moim trzecim dziecku, o OleDce? No a jak|e mo|e by o niej? Przecie| ona, biedactwo, nie ma jeszcze ani jednego zba
- Do przyjęcia zachodnioeuropejskiego systemu konstytucyjnego i parlamentarnego Turcja jeszcze nie dojrzała, toteż kiedy konstytucja nie spełniła swego zadania...
- Czy kiedyś jeszcze je zobaczę? Na placu mogło się pomieścić milion ludzi, którzy dzięki specjalnym urządzeniom optycznym i akustycznym mogli doskonale widzieć i słyszeć...