Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Mon Mothma używała ich kiedyś jako przedłuże- nia biura Prezydenta. W małej, przytulnej salce organizowała prywatne spotkania, a w położonym obok ogrodzie odpoczywała i ćwiczyła. Leia rzadko tu zaglądała. Gdy zaczynała czuć ciężar zamknięcia w czterech ścianach biura, wolała po prostu opuścić piętro przeznaczone dla najważniejszych osobistości. Tym razem jednak Alole znalazła ją właśnie tu - pogrążona w głębokim śnie, leża- ła na trójkątnym narożnym łóżku. Patrząc na odprężoną twarz Leii, Alole zawahała się, czy ją budzić. Tego ranka zmęczenie księżniczki rzucało się wszystkim w oczy. Od wielu dni z jej twarzy nie schodził wyraz napięcia. Dopiero teraz, we śnie, jej czoło wreszcie się wygładziło. Z westchnieniem żalu Alole chwyciła za zielonkawozłoty słupek tworzący jeden z wierzchołków łóżka i potrząsnęła nim lekko. Dwukrotnie zawołała Leię po imieniu, po czym odsunęła się o krok. - Jest tutaj, Tarricku- powiedziała cicho do komlinku. -Wychodzimy stąd za minu- tę lub dwie. Przygotuj nagranie i zorientuj się, czy generał Rieekan nie zechciałby wpaść. - Właśnie to robię — odparł Tarrick. - Admirał Ackbar jest już w drodze z Do- wództwa Floty. Charakterystyczny, wysoki głos Tarricka dochodzący z głośniczka komlinku jakoś przedarł się przez zasłonę zmęczenia i przykuł uwagę Leii. Usiadła na łóżku z bezgło- śnym krzykiem na ustach, rozbieganymi oczami i zaciśniętymi pięściami. - Już dobrze, to tylko ja, Alole - powiedziała asystentka, wsuwając komlink do kieszeni. - Musimy się spieszyć. Nil Spaar przemówił na Kanale Osiemdziesiątym Pierwszym.Cztery z sześciu osób, które zasiadły przy stole konferencyjnym wraz z Le- ią, oglądały przesłanie od wicekróla już po raz drugi. Jedna z nich próbowała przygo- tować księżniczkę na to, co miała za chwilę usłyszeć. - Jeśli to ma być odpowiedź na wiadomość od Ourna - zaczął admirał Graf- to martwiliśmy się nie o to, co trzeba. Han Solo już się nie liczy. - Chcę usłyszeć to sama - rzuciła Leia, sięgając po pilota. Nagranie rozpoczęło się czymś, czego przedtem nie widzieli - godłem Ligi Du- skhańskiej. Tworzył je podwójny krąg trójra-miennych gwiazdek na szkarłatnym tle. Po chwili ukazała się twarz Nila Spaara. Tym razem miał towarzystwo. Za jego plecami stanął człowiek w czarnym mun- durze imperialnego Moffa. Graf nachylił się w stronę księżniczki. - W tle widać mostek niszczyciela gwiezdnego klasy Super. Leia uciszyła go nie- cierpliwym machnięciem ręką. - Zwracam się do silnych i dumnych przywódców światów wasalnych Nowej Re- publiki - zaczął wicekról. - Mam dla was oświadczenie i... ostrzeżenie. Właśnie dziś potężna flota pod rozkazami księżniczki Leii dokonuje najazdu na Gromadę Koornacht, terytorium, które należy do Yevethów od ponad tysiąca lat. Aż do tej chwili zachowywaliśmy się bardzo powściągliwie wobec napaści na nasz dom. Wbrew namowom moich dowódców trzymałem naszą flotę w odwodzie, jeśli nie liczyć kilku akcji, w których zagrożone było życie cywilów. Robiłem wszystko, by ograniczyć liczbę ofiar po obu stronach. Dałem księżniczce Leii wiele okazji do zmiany polityki i wycofania sił Nowej Republiki. Jestem głęboko zasmucony tym, że pani Prezydent postanowiła wzmocnić je jesz- cze bardziej. Mimo ostrzeżeń światłych doradców, w ciągu ostatnich kilku tygodni w tajemnicy wysłała przeciwko Lidze Duskhańskiej setki nowych okrętów. Jestem zasmucony, ale nie zaskoczony. To właśnie ta kobieta doprowadziła do ze- rwania wielce obiecujących negocjacji między moim narodem a Nową Republiką, po- kój bowiem nie odpowiada jej ambicjom. Siedziała naprzeciwko mnie i obsypywała mnie kłamstwami co do swych intencji, a w tym samym czasie jej agenci szpiegowali nas, szukając słabych punktów i planując podboje. Wiem, że porządni obywatele Nowej Republiki próbują przepędzić tę oszustkę ze stolicy. Niestety, zdołała ona kupić sobie przyjaźń wielu osobistości na Coruscant, inne zaś mają powody, by się jej obawiać. To będzie ciężki bój, mam jednak nadzieję, że ostatecznie zwycięży honor. - Teraz będzie najlepsze - szepnął Graf do Ackbara. - Yevethowie nie będą biernie śledzić biegu wydarzeń - ciągnął Nil Spaar. - Nie możemy dłużej narażać na szwank naszej przyszłości w nadziei, że księżniczka Leia opamięta się i zostawi nas w spokoju. Musimy się bronić. Odrzucając naszą przyjaźń i zagrażając naszej egzystencji Leia zmusiła nas, byśmy szukali przyjaciół tam, gdzie w innych okolicznościach nie chcielibyśmy ich znaleźć. Nil Spaar wskazał dłonią mężczyznę siedzącego za nim. - Poprosiliśmy Imperium, by raz jeszcze zawitało do Gromady Koornacht, tym ra- zem jako nasz sprzymierzeniec. - Kompletna bzdura - prychnęła Leia. - Oni gardzą Imperium! - ... Niniejszym ogłaszam, że Liga Duskhańska i Wielka Unia Imperialna podpisa- ły układ o wzajemnej pomocy wojskowej. Moff Tragg Brathis jest dowódcą tej oto flo- ty