Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Podobały mi się. - Nie miałam czasu na fryzjera - mruknęła Eve. - Sama podcięłam włosy kilka dni temu. - Tak, to widać. - Na złowrogie spojrzenie szefowej, Peabody uśmiechnęła się przymilnie. - Wyglądają cudownie, pani po rucznik. 207 J.D. ROBB - Pocałuj mnie gdzieś. - Znowu włączyła komputer. - Jeśli skończyłaś już krytykować mój wygląd, to może zajęłabyś się sprawdzeniem kilku nazwisk. - Niektóre rozpoznaję. - Peabody pochyliła się nad jej ramie niem. - Louis Trivane, sławny prawnik. Wyciąga gwiazdy z pierdla. Marianna Bingsley, odziedziczyła dom towarowy i jest profesjonalną łowczynią talentów. Carlo Mancinni, guru kosmetyki- doktor medycyny- trzeba mieć górę pieniędzy, żeby chociaż rozważył możliwość zrobienia ci operacji plas tycznej. - Znam ich nazwiska, Peabody. Potrzebuję bardziej szczegó łowych informacji. O ich finansach, przebytych chorobach i prze szłości kryminalnej. Chcę wiedzieć wszystko na temat ich bliskich, nawet o domowych zwierzętach. Musisz się dowiedzieć, kiedy związali się z Seliną Cross i dlaczego uważają, że szatan to taki fajny facet. - To mi zajmie tygodnie - jęknęła ponuro dziewczyna. Eve pomyślała o Feeneyu. - Nawet jeśli sprawdzę ich przez MCDK. Eve milczała. Międzynarodowe Centrum Danych Kryminalnych było oczkiem w głowie i powodem do dumy Feeneya. - Gdybym miała kogoś od nich do pomocy, zbieranie informacji zajęłoby mi połowę mniej czasu. - Peabody wzruszyła ramiona mi. - A więc, od czego mam zacząć? - Mamy na tapecie Wineburga, więc najpierw zajmij się nim i Lobarem, czyli Robertem Mathiasem. Następnie zacznij od początku listy. Szukaj regularnych wypłat z kont. Spotkamy się w środku. Zamyśliła się, zmrużywszy oczy. Dane na temat finansów kościoła Seliny będą zapewne chronione ustawą o danych osobo wych, jako dane dotyczące zarejestrowanych wyznań. Niemniej istnieje szansa, mała szansa, że Selina jest na tyle pewna siebie, że składa pieniądze na osobistym koncie. To łatwo sprawdzić. Co do reszty osób, będzie potrzebowała 208 CZARNA CEREMONIA Roarke'a. Postanowiła odczekać dzień lub dwa, a tymczasem sprawdzi, ile zarabia Selina. Trudno będzie oskarżyć ją o wymu szenie, ale jest to jakiś początek. - Jeśli zgłoszę związek Wineburga z kultem Seliny, mogę dostać nakaz na jej przesłuchanie. Sądzę, że już koło jedenastej wezmę ją w krzyżowy ogień pytań. - Masz wywiad z Nadine o jedenastej czterdzieści pięć. - Tak- Eve uśmiechnęła się szeroko. - To się dobrze składa. - Och. - To nie moja wina, że jakaś wścibska dziennikarka dowie się i połączy ze sobą fakt, że przesłuchuję Selinę Cross i że prowadzę śledztwo w sprawie dwóch zabójstw. - I opowie o tym na antenie. - Taka wiadomość może wstrząsnąć członkami kościoła Seliny. Niektórzy stają się bardzo rozmowni, kiedy coś ich poruszy. - Pochylam czoło przed twoją mądrością. - Zostaw to na chwilę, kiedy się okaże, że nasze działania odniosły skutek. Użyj mojego komputera. Ja skorzystam z peceta Roarke'a. Komputer, skopiuj dysk. - Odwróciła się, słysząc poruszenie przy drzwiach. Zesztywniała. - Komputer, wyjdź z programu. - Skuliła się, jakby oczekiwała na uderzenie. - Peabody- odezwał się Feeney, spoglądając na podwładną Eve. - Muszę porozmawiać z panią porucznik na osobności. - Pani porucznik? - Peabody wstała, ale czekała na znak od przełożonej. - Zrób sobie przerwę, Peabody. Napij się kawy. - Tak jest. - Z ulgą opuściła pokój, w którym nagle zapanowała napięta atmosfera. Eve milczała. Feeney zauważył, że przyjęła obronną postawę, gotowa na odebranie ciosu. W jej oczach pojawiło się skupie nie. Dłoń oparta o biurko drżała. Feeney przyglądał się koleżan ce zdumiony i zawstydzony faktem, że to on jest powodem jej strachu. 209 J.D. ROBB - Twój, aa, Summerset powiedział, że mam po prostu wejść. W pokoju było ciepło, ale nie zdjął z siebie wytartego płaszcza i wepchnął dłonie w kieszenie. - Moje wczorajsze zachowanie było karygodne. Nie miałem prawa na ciebie napadać. Wykony wałaś swoją pracę. Zauważył, że zadrżały jej usta, jakby zamierzała coś powiedzieć, ale ostatecznie wybrała milczenie. Złamałeś jej serce. Ojciec ją bił, torturował, gwałcił. Ty byłeś jej ojcem od dziesięciu lat. Jak, do diabła, ma sobie poradzić z tą sytuacją? Nie może jej przecież ot tak zignorować
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Człowiek ten, pracując w polu, uskarżał się głośno: Jakże to tak? On, dostojny Fulan, ma pracować z dzikusami? Wśród rosnącego zadowolenia słuchaczy wyliczał skrupulatnie...
- Rozległ się jakiś szelest, chrobot, potem hobbit głośno kichnął i wkrótce wypełzł, ciągnąc za sobą okuty kuferek...
- Bill pokręcił ciężką kwadratową twarzą, poskrobał się czarnym palcem wskazującym w nos...
- Zmarszczyła nos i poprawiła okulary, rozmazując sobie farbę na policzkach...
- Wang jęknął głośno...
- Pacjenci przewaĹĽnie nie rozpoznajÄ… najbliĹĽszych, kochanych osĂłb, z wyjÄ…tkiem okresĂłw tzw...
- — No dobrze, przyjacielu...
- Czy tak właśnie się zachowywałem? Nie potrafiłem powiedzieć, gdzie kończy się autentyczna troska, a gdzie zaczyna autentyczna zazdrość...
- TRZASKA...
- — Człowiek — odparł zwięźle Karol...