Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Layouts. Jednak to nic nie da, poniewa¿ Eldritch nie tylko poleci za tob¹ i bêdzie ci towarzyszy³; powita ciê po przylocie na miejsce - to jego ulubiona zabawa. Nie zapominaj, ¿e zjawa mo¿e byæ wszêdzie; nie jest ograniczona czasem czy przestrzeni¹. To w³aœnie czyni j¹ zjaw¹, to i fakt, ¿e nie ma metabolizmu, przynajmniej w naszym rozumieniu tego s³owa. Jednak¿e w pewien dziwny sposób oddzia³uje na ni¹ grawitacja. Ostatnio pojawi³o siê wiele prac dotycz¹cych tego zjawiska, jednak na razie niewiele wiadomo. Szczególnie- dokoñczy³ z naciskiem - w kwestii, jak egzorcyzmowaæ zjawê, jak sprawiæ, aby powróci³a do swojej przestrzeni i czasu. - Chcecie siê mnie jak najszybciej pozbyæ? - zapyta³ Barney. Poczu³ ch³ód. - Zgadza siê - odpar³o spokojnie jego przysz³e wcielenie. - Tak samo jak ty chcesz jak najszybciej wróciæ; wiesz ju¿, ¿e pope³ni³eœ b³¹d, i ¿e... Zerkn¹³ na Roni i natychmiast urwa³. Nie mia³ zamiaru poruszaæ tematu Emily w jej obecnoœci. - Robili jakieœ próby z elektrowstrz¹sami przy u¿yciu pr¹du o wysokim napiêciu i niskim natê¿eniu - powiedzia³a Roni. - I z polem magnetycznym. Na uniwersytecie stanowym w Kolumbii... - Jak do tej pory - przerwa³ jej przysz³y Barney - najlepsze wyniki uzyskano w Kalifornii, na wydziale fizyki Politechniki. Zjawê bombarduje siê cz¹steczkami beta, które niszcz¹ podstawow¹ strukturê proteinow¹... - Dobrze - uci¹³ Barney. - Zostawiê was w spokoju. Pojadê tam i zobaczê, co siê da zrobiæ. By³ zupe³nie za³amany; zosta³ opuszczony w potrzebie przez wszystkich, nawet samego siebie. To ju¿ szczyt, myœla³ z bezsiln¹, œlep¹ furi¹. Chryste! - To dziwne - powiedzia³a Roni. - Co jest dziwne?- zapyta³o jego przysz³e j a, odchylaj¹c siê w fotelu i patrz¹c na ni¹ z rêkami za³o¿onymi na piersi. - To co powiedzia³eœ o Politechnice - odpar³a Roni. - O ile wiem, oni tam nigdy nie zajmowali siê zjawami. Poproœ, ¿eby ci pokaza³ obie rêce - powiedzia³a cicho do Barneya. - Poka¿ rêce - rzek³ Barney. Jednak widzia³ ju¿ powoln¹ zmianê zachodz¹c¹ w siedz¹cym mê¿czyŸnie, szczególnie w kszta³cie jego szczêki; bez trudu rozpozna³ znajom¹ kanciastoœæ. - Daj spokój - rzek³ ochryple; krêci³o mu siê w g³owie. Jego przysz³e j a powiedzia³o drwi¹co: - Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagaj¹, Mayerson. Czy naprawdê s¹dzisz, ¿e coœ ci to da, jeœli bêdziesz siê tu w³óczy³ próbuj¹c wymyœliæ kogoœ, kto by ci wspó³czu³? Do diab³a, ¿al mi ciê; mówi³em ci, ¿ebyœ nie za¿ywa³ drugiej porcji. Wyci¹gn¹³bym ciê z tego, gdybym wiedzia³ jak, a wiem o tym narkotyku wiêcej ni¿ ktokolwiek na œwiecie. - Co z nim bêdzie? - spyta³a Roni przysz³ego Barneya, który nie by³ ju¿ przysz³ym Barneyem; metamorfoza zakoñczy³a siê i Palmer Eldritch siedzia³ wygodnie rozparty w fotelu ko³ysz¹c siê lekko; wysoki i szary, wielka masa spl¹tanych pajêczyn wielkodusznym gestem uformowana w niby ludzk¹ postaæ. - Mój dobry Bo¿e, czy on ju¿ zawsze bêdzie siê tu krêci³? - To dobre pytanie - rzek³ ciê¿ko Palmer Eldritch. Sam chcia³bym wiedzieæ; zarówno ze wzglêdu na niego, jak i siebie. Pamiêtajcie, ¿e tkwiê w tym g³êbiej ni¿ on. Zwracaj¹c siê do Barneya powiedzia³: - Chyba dotar³o do ciebie, prawda, ¿e niekoniecznie musisz przybieraæ swój zwyk³y Gestalt; mo¿esz byæ kamieniem lub drzewem, odrzutowcem albo kawa³kiem os³ony przeciwcieplnej. By³em wszystkim tym i jeszcze czymœ innym. Jeœli staniesz siê czymœ nieo¿ywionym, na przyk³ad klocem drewna, nie bêdziesz sobie zdawa³ sprawy z up³ywu czasu. To doœæ interesuj¹ce wyjœcie z sytuacji dla kogoœ, kto pragnie unikn¹æ widmowej egzystencji. Ja nie chcê - mówi³ cicho. - Poniewa¿ dla mnie powrót do mojego czasu i przestrzeni oznacza œmieræ z rêki Leo. I dlatego mogê ¿yæ tylko w takiej postaci. Jednak w twoim przypadku... Zrobi³ niewyraŸny gest i uœmiechn¹³ siê s³abo. - B¹dŸ g³azem, Mayerson. Poczekaj, choæby mia³o to byæ nie wiem jak d³ugo, a¿ dzia³anie narkotyku minie. Dziesiêæ lat, sto. Milion lat. Albo zostañ skamienia³¹ koœci¹ w gablocie muzeum. Patrzy³ ³agodnie. Po d³u¿szej chwili Roni powiedzia³a: - Mo¿e on ma racjê, Barney. Barney podszed³ do biurka, z³apa³ szklany przycisk do papieru, po czym od³o¿y³ go z powrotem. - Nie mo¿emy go dotkn¹æ - powiedzia³a Roni - ale on... - Zdolnoœæ manipulowania przedmiotami materialnymi - powiedzia³ Palmer Eldritch - dowodzi, ¿e zjawy s¹ obecne w danej rzeczywistoœci, ¿e nie s¹ tylko iluzj¹. Pamiêtajcie o poltergeistach... mog³y ciskaæ przedmiotami po ca³ym domu, chocia¿ by³y niematerialne. Na jednej ze œcian gabinetu b³yszcza³a plakietka; nagroda, któr¹ Emily otrzyma³a trzy lata temu - licz¹c w jego czasie - na wystawie ceramiki. Wisia³a tu - wci¹¿ j¹ zachowa³