Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Tak w każdym razie opowiadają pewni ludzie i sądząc po wyglądzie tych drzew, nie byłbym zdziwiony, gdyby ci ludzie mieli rację! Rozdział 6 Magiczny krąg - W normalnej kuchni nie znajduje się wilczych jagód - powiedział Jupe. Siedział za biurkiem w Kwaterze Głównej Trzech Detektywów, czyli w starej przyczepie kempingowej, ukrytej między stertami złomu w odległym kącie składu Jonesa. Pete i Bob wrócili właśnie z biblioteki, gdzie na polecenie Jupe'a zbierali potrzebny materiał w czasie, gdy on pojechał z Beefym. Jupe zakończył relację z wizyty w domu panny Bainbridge konkluzją przyrodniczą: - Wilcza jagoda należy do powszechnie znanej rodziny roślin psiankowatych. Wiele z nich jest trujących, a niektórych używano niegdyś w rytuałach magicznych. - Madeline Bainbridge musi być naprawdę osobą niesamowitą - powiedział Pete. - Trucizna w kuchni i cmentarz za domem! - Teraz już nie jest cmentarzem - sprostował Jupe - ale ten lasek ma w sobie coś rzeczywiście upiornego i nierealnego. Przyprawił mnie o dreszcze. - Cmentarz i dziwne zioła - powtórzył Bob w zamyśleniu. Wyciągnął z kieszeni notes i przewrócił kilka stron. - To się zgadza. Dokładnie! W związku z tą historią o reżyserze Aleksandrze de Champley poczytałem sobie trochę w bibliotece o magii i czarnoksięstwie. Skoro panna Bainbridge zadała sobie trud narysowania pentagramu, musiało to być dla niej ważne. Są przecież różne rodzaje czarownic. Bywają komiczne wiedźmy z brodawkami na brodzie. Dalej idą złe wróżki i czarownice, zdolne do okropnych czynów, ponieważ hołdują diabłu. Zgodnie z przesądami, pomaga im, a chyba nie ma granic dla wyczynów dokonywanych przy jego poparciu. Pete spojrzał na niego spode łba. - Nie wierzę w ani jedno słowo z twojego wywodu i nie lubię o tych sprawach słuchać. Czy mógłbyś się pospieszyć i skończyć z tymi bzdurami? - Reszta będzie ci się bardziej podobała - pocieszył go Bob. - Istnieje pewna forma czarnoksięstwa, zwana Starym Obrządkiem. Uprawiający ją ludzie twierdzą, że wywodzi się z zamierzchłych czasów. Jest to forma kultu urodzaju, wiele w niej odniesień do wzrostu i zbiorów. Czarownicy wierzą, że uzyskują siłę powodowania pewnych rzeczy przez zestrojenie się z potęgą wszechświata. Organizują się w grupy zwane zgromadzeniami czarownic, a każde takie zgromadzenie składa się z trzynastu członków. Spotykają się w specjalnych miejscach, na przykład na rozstajach dróg. A jeszcze lepszym miejscem jest... zgadnijcie co? - ...cmentarz? - zgadł Jupe. - Tak! W czasie tych spotkań odprawiają przepisowy rytuał. Spożywają świeżo zebrane płody i oddają cześć Selenie lub Dianie, bogini księżyca. Dokonują tego w nocy. Nie dlatego, żeby sądzili, że robią coś nikczemnego, ale po to, by uniknąć plotek sąsiadów. Rytuały mogą się odbywać o każdej porze roku, ale są cztery główne obrządki, zwane sabatami. Czarownicy Starego Obrządku odbywają sabaty każdego roku w dniach: trzynastym kwietnia, pierwszym sierpnia, trzydziestym pierwszym października i w przedostatnią sobotę stycznia. Bob zamknął notes. - To wszystko, co dziś wynotowałem. Jest tego więcej i w razie potrzeby możemy niektóre książki wypożyczyć z biblioteki. Zastanawiam się, czy jest możliwe, żeby osoba, która ukradła rękopis, miała być czarownicą czy czarownikiem. Mógł to być ktoś ze środowiska filmowego i nie chciał, żeby wiedziano, iż był członkiem Starego Obrządku albo wręcz satanistą. Pete się wzdrygnął. - Jeśli w tę sprawę jest wmieszana czarownica, mam nadzieję, że jest czarownicą Starego Obrządku. Wolałbym nie mieć do czynienia z kimś, kto hołduje diabłu. Jupiter pokiwał głową. - Satanista może być człowiekiem pozbawionym skrupułów lub bardzo ograniczonym. W obu wypadkach bywa niebezpieczny. A o czym ty, Pete, czytałeś? - O Madeline Bainbridge. Odczytałem informacje z mikrofilmów. - Pete wyciągnął z kieszeni przybrudzoną kartkę, rozłożył ją i odczytał zapisany ołówkiem tekst: - Przybyła do Hollywoodu z Fort Wayne w Indianie, gdy miała osiemnaście lat. Wygrała konkurs piękności, a nagrodą była podróż do Hollywoodu. Kiedy zwiedzała studio Film Art, zauważył ją Aleksander de Champley. Trzy tygodnie później zawarła kontrakt z Film Art na rolę Marii, królowej Szkocji w filmie de Champleya. To rodzaj rekordu: zostać odkrytym i obsadzonym w filmie w tak krótkim czasie! - Pete podniósł wzrok znad kartki i dodał: - Wszędzie pisali, że była bardzo, bardzo piękna. - Wciąż jest piękna - powiedział Jupe. - Widziałem ją dzisiaj. Masz coś jeszcze, Pete? - Tylko to, co się zwykle pisze. Zdaje się, że była osobą bardzo spokojną. Nie była wmieszana w żadne skandale. Grała przeważnie w filmach historycznych, takie role jak Kleopatry, Katarzyny Wielkiej. Miała zawsze najlepszych partnerów, ale znajomość z nimi trwała do skończenia filmu. Była raczej samotniczką i nigdy nie powstały żadne plotki, jakoby miała romanse z aktorami. Zaczęto dopiero wiązać ją z ostatnim partnerem, Ramonem Desparto. - Co też wywołało w niej rodzaj załamania nerwowego. Nigdy więcej nie zagrała w filmie