Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Uważał ich za dziwaków przeczulonych na punkcie tajemnicy wojskowej i operacji specjalnych. Jednak łączyło ich jedno: Eisenhower również uważał pomysł dokonania inwazji w 1942 roku za przedwczesny, a niemiecką obronę we Francji za zbyt silną. Był późny majowy wieczór. Premier Winston Churchill zszedł do schronu pod masywnym budynkiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jasno oświetlony wąski korytarz z metalowymi drzwiami przywodził mu zawsze na myśl najtrudniejsze dni 1940 roku, gdy na Londyn sypały się niemieckie bomby i nikt nie wiedział, czy Brytyjczykom uda się przetrzymać tę nawałnicę. Naloty w 1942 roku były już rzadsze, ale Churchill lubił spędzać czas w podziemnym bunkrze. Absolutna cisza i nastrój tego pomieszczenia tworzyły atmosferę skupienia, sprzyjającą intelektualnej grze wojennej, jakiej oddawał się z wielkim zapałem. Otworzył ciemnobrązowe drzwi i wszedł do swojego pokoju wyłożonego zielonkawym dywanem. Zdjął marynarkę. Powiesił ją na wieszaku stojącym przy drzwiach i skierował się w stronę dużego biurka, nad którym wisiała ogromna mapa Europy. U drzwi rozległo się pukanie. - Generał Brooke, sir. - Młody żołnierz czekał na pozwolenie wpuszczenia gościa. - Tak, tak, niech wejdzie. - Churchill uniósł pokrywkę drewnianego pudełka, w którym przechowywał cygara. Wybrał jedno. Obciął koniec w mosiężnej gilotynie i zapalił. Wkrótce pokój napełnił się kłębami dymu, co przypomniało premierowi, że obiecywał sobie nie palić w małym pomieszczeniu, gdzie wentylacja nie działała najlepiej. Nigdy jednak nie dotrzymywał takich przyrzeczeń. - Niech pan siada. - Churchill wskazał na fotel przed biurkiem, a sam usadowił się za nim. - Czy zna pan ostatnie doniesienia z Waszyngtonu? - Myśli pan o opinii generała Marshalla? - Tak. Marshall uważa, że Rosjanie nie przetrzymają niemieckiej ofensywy. - Churchill zwrócił się w stronę mapy i zaczął wyszukiwać wzrokiem rejonów niemieckich uderzeń. - Faktem jest, że daleko zaszli... - dodał po chwili. - Według naszych ocen, Armia Czerwona straciła w maju i czerwcu tego roku około 250 tys. żołnierzy, ale jednocześnie jej liczebność niemalże się podwoiła w stosunku do końca 1941 roku, kiedy Rosjanie mieli pod bronią około 2,5 mln żołnierzy. Bardzo szybko rośnie produkcja zbrojeniowa, ponieważ zakłady ewakuowane za Ural już podjęły normalną pracę. Oczywiście postępy wojsk niemieckich mogą niepokoić, ale im dalej zapuszczają się w głąb Rosji, tym trudniejsza staje się ich sytuacja logistyczna. Oddziały partyzanckie działające na tyłach liczą obecnie około 250 tys. ludzi, kierowanych przez Kreml. Niemieckie linie komunikacyjne wydłużają się, a jednocześnie dywizje są rozpraszane na ogromnym froncie o długości około 2,5 tys. mil. Panie premierze, nie zgadzam się z opinią generała Marshalla, że Rosjanom grozi całkowita klęska - zakończył swój wywód Brooke. - Jednym słowem, uważa pan, że inwazja naszych wojsk na kontynent, która zmusiłaby Niemców do przerzucenia z frontu wschodniego części wojsk, nie jest konieczna... - Uważam - powiedział z naciskiem Brooke - że przedwczesne otwarcie frontu zachodniego może jedynie zakończyć się potworną jatką, która zredukuje do minimum szanse na ostateczne zwycięstwo. - Roosevelt nalega... - Bez wątpienia pod wpływem Marshalla - w tonie, jakim Brooke wymawiał nazwisko swojego adwersarza, można było wyczuć wyraźną antypatię - lub Hopkinsa. Uważam, że co najwyżej możemy przeprowadzić duży rajd na francuskie wybrzeże. W ten sposób odciągniemy z frontu wschodniego pewne siły Luftwaffe. Sądzę jednak, że rozwój sytuacji w Afryce Północnej skłoni Roosevelta do przyjęcia naszego projektu dokonania inwazji w tamtym rejonie. To był plan, który Churchill pieczołowicie hołubił. Inwazja wojsk anglo-amerykańskich na wybrzeże Afryki Północnej pozwoliłaby zrealizować wiele celów za jednym zamachem: przede wszystkim dawała szansę rozgromienia wojsk niemiecko-włoskich zagrażających Kairowi, pozwalała Brytanii objąć w mocne władanie wybrzeże Morza Śródziemnego, przez które prowadziły najważniejsze szlaki komunikacyjne do brytyjskich kolonii na Bliskim i Dalekim Wschodzie, dawała bazę, z której mogły wyruszyć wojska do Europy - najpierw do Włoch, a później na Bałkany, aby stamtąd rozpocząć zwycięski marsz na Berlin. Stalin był dobrze poinformowany o planach i nastrojach rządu brytyjskiego przez swoich agentów, znakomicie uplasowanych na najwyższych piętrach brytyjskiej władzy i tajnych służb. Jemu nie zależało na sukcesie wojsk alianckich we Francji. Wystarczało, żeby alianci zaczęli się przygotowywać, co zmusiłoby Hitlera do odesłania wielu dywizji z frontu wschodniego do obrony brzegów Francji. Gdyby rozpoczęły się walki, wówczas jeszcze więcej wojsk niemieckich musiałoby pojechać na zachód, dając Armii Czerwonej odetchnąć. Wzmagał więc presję na Roosevelta, aby ten skłonił Churchilla do jak najszybszej inwazji. Z taką misją wyruszył z Moskwy ludowy komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow. Pierwszym jego przystankiem był Londyn, gdzie osobisty samolot Mołotowa - Pe-8 - wylądował po południu 20 maja 1942 roku. Churchill nie starał się nawet ukryć swojej niechęci wobec planu szybkiego utworzenia drugiego frontu w Europie Zachodniej. - Czynimy przygotowania do lądowania na kontynencie w sierpniu lub wrześniu 1942 roku - te słowa Churchilla były pustą deklaracją i nie miały żadnego znaczenia. - Jak już wyjaśniono, głównym czynnikiem ograniczającym wielkość operacji inwazyjnej jest brak specjalnych okrętów desantowych. Zrozumiałe jest, że nie byłoby z korzyścią dla Rosjan ani dla aliantów w całości podejmowanie akcji inwazyjnej za wszelką cenę, akcji, która zakończyłaby się katastrofą, dając nieprzyjacielowi okazję do chwały z powodu naszej klęski. Jest niemożliwe określenie, kiedy sytuacja dojrzeje do przeprowadzenia takiej operacji. Z tego względu nie możemy w tej sprawie składać żadnych obietnic - to zdanie wypowiedział ze szczególnym naciskiem. Ale jeżeli będzie to możliwe i uzasadnione, nie zawahamy się przed wprowadzeniem w życie naszych planów. Mołotow liczył jednak na to, że prezydent Roosevelt zmusi niechętnego sojusznika z Londynu do uderzenia na kontynent. W czasie rozmowy z prezydentem w Białym Domu, gdzie dotarł 30 maja, powiedział: - Jeżeli przełoży pan decyzję [dokonania inwazji na Europę - BW], będzie pan musiał ewentualnie przejąć cały ciężar wojny, a gdy Hitler stanie się niekwestionowanym panem kontynentu, przyszły rok będzie bez wątpienia znacznie gorszy niż obecny [do przeprowadzenia inwazji - BW]. Mołotow wiedział, jakimi argumentami się posłużyć