Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Biedni ci „kawalerowie" muszą więc dostarczać futer, którymi potem małżonkowie, drogo za nie zapłaciwszy, obdarzają swoje żony. Niewiele brakowało, a nie byłoby już tych „dostawców" futer, wędrujących między Alaską i Rosją. Gdy Stany Zjednoczone odkupiły w 1867 r. Alaskę od Rosji, na Wyspach Przybyłowa powiększała się corocznie liczba płetwonogich do 3—4 milionów. Łowcy futer znaleźli natychmiast sposób obejścia przepisów ochraniających ich legowiska. Zakotwiczali swe statki niedaleko wysp, nie lądując na nich, i mordowali całe stada zwierząt ciągnących do brzegów — samce i samice bez wyboru. Spowodowało to ich spadek w 1911 r. do 123 600 sztuk. W ostatniej już chwili Rosja, Japonia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zawarły bardzo rozsądną umowę „foczą". Od tego czasu stado niedźwiedzi morskich powiększyło się i liczy obecnie 3 miliony sztuk. Pomoc dla fok Gwadelupy przyszła za późno i prawie zupełnie wyginęły. W europejskich zaś morzach północnych nie ma już zupełnie niedźwiedzi morskich. Morsy ze swoimi wąsami przypominają ludzi, szczególnie w zoo, 38 gdzie straciły długie kły, starłszy je o kamienne baseny. Zwierzęta te oswajają się bardzo szybko i ich poufałość z dozorcą staje się wkrótce dla niego uciążliwa, pchają się bowiem natrętnie do całowania. Przy ich wąsach ze szczeciną grubą i twardą jak stosina pióra nie jest to największa przyjemność. Poza tym uczą się bardzo szybko wypluwać strumienie wody w twarze przyglądających się, co bawi wszystkich, prócz trafionych. Morsy, druga po uchatkach rodzina płetwonogich, są uważane za bardzo łagodne. Żywią się podobno tylko mięczakami i małymi żyjątkami morskimi. Dziwne jednak, że wśród płetwonogich jeden tylko mors nie ucieka przed niedźwiedziem polarnym, nawet gdy ten się do niego zbliży. Mój znajomy Duńczyk, Alwin Pedersen, który spędził wiele lat w Arktyce, opowiadał, jak to wraz z współtowarzyszem siedzieli cicho jak trusie w swojej łodzi, gdy nagle za burtą ujrzeli olbrzymie głowy uzbrojone w śnieżnobiałe kły. Ponad dwie godziny harcowało dokoła weso^ łe stado morsów, a od ich uderzeń trzeszczała łódź. Jeśli zastrzelić lub zranić jednego z nich, to natychmiast całe stado atakuje przeciwnika i potrafi nawet mocną łódź rozbić w drzazgi. Ich wzruszające przywiązanie rodzinne jest często przyczyną śmierci. Myśliwi łapią małe, zmuszają je do krzyku, a potem strzelają w tłum spieszących na pomoc zwierząt. Tam, gdzie pojawiają się morsy, znikają szybko mniejsze gatunki płetwonogich. Nieprawdą jest, że morsy używają swoich olbrzymich kłów do odrywania muszel z podmorskich skał. Chwytają one mniejsze płetwonogi, gniotą im żebra w swoich przednich płetwach, rwą je na strzępy za pomocą kłów i łykają ich mięso. W żołądkach morsów znajduje się najczęściej resztki innych płetwonogich. Istnieją tylko dwa rodzaje morsów, jeden żyjący w północnym Atlantyku, drugi w północnym Pacyfiku. Na południowej półkuli nie ma morsów i przedstawianie na tle krajobrazu polarnego morsów i niedźwiedzi polarnych obok pingwinów jest grubym błędem. Te osobliwe morskie olbrzymy stają się coraz rzadsze. Czyżby bliski był dzień zniknięcia ich z naszych mórz? Psy morskie Morza Północnego są w odróżnieniu od swoich wędrownych krewniaków raczej istotami przywiązanymi do swojej ojczyzny. Nie oddalają się więcej niż na 10 — 15 km od 39 miejsca wybranego na stałą siedzibę. Foki właściwe (trzecia rodzina płetwonogich do której należą psy morskie), czołgają się na brzuchu jak gąsienice. Tłusta foka nie potrafi dosięgnąć ziemi swoimi bocznymi płetwami. Wygina się i odbija się od ziemi 'tylnymi płetwami, tak że posuwa się w swego rodzaju brzusznym galopie, przy czym u niektórych gatunków jest to wcale szybki ruch! Przy wielkim wysiłku szybkość ta dochodzi do 10 km na godzinę. Przy tym ślizganiu pomaga im mocna, do tyłu skierowana sierść. Dlatego też narciarze dla zapobieżenia ześlizgiwaniu się z oblodzonych stoków przywiązują do spodów nart kawały skór foczych — zapewne wynalazek Eskimosów. (Eskimosi nie umieją zresztą należycie garbować skóry, zmiękczają ją moczem, potem kobiety żują ją aż do> zupełnego zmięknięcia.) Powyższa właściwość skóry foczej sprawia czasem kłopoty