Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Pieniądza, myślał, dużo w kapocie Jaszczyk wynieść nie mógł, ale z listami inna sprawa zgoła. Toż jak by się one jawnie okazały, na samo dno wieży książę by mnie wtrącił. Jednakże leżały spokojnie w żelaznej skrzyni. Ledwo zamki na powrót zamykał, dobiegły go nawoływania posługaczki. Baba czaiła się u podnóża schodów, ciężko oparta się o ścianę pomiędzy dwoma drewnianymi cebrzykami. - Skoro kąpiel gotowa - powiedział szybko - tedy nie będę was dziś więcej potrzebować. A to - wcisnął jej w garść kilka monet - żebyście się przed snem czym rozgrzać mieli. - Teraz to prawie jak jeden z naszych gadacie - rozpromieniła się. - Zawżdy mówię, że trza się co wieczór gorzałeczką z lekka zaprawić. Od tego i rozum jaśniejszy, i choróbsko się żadne człeka nie czepi. Ale, myślę sobie, wam podpalanka dziś potrzebna nie będzie - zarechotała na pożegnanie. Przez chwilę słyszał, jak człapie po schodach, cebrzyki obijały się z głuchym dźwiękiem po ścianach. Gdy wreszcie upewnił się, że odeszła na dobre, wślizgnął się do łaźni. Zanurzona po szyję w parującej wodzie Szarka wskazała sąsiednią kadź. - Wchodźcież - zachęciła, rzucając mu świeżo wyparzone winniki. - Zda się, że dość już tej maskarady - rozłożył na zydlach wykrochmalone płócienne prześcieradła. - I tak służka niechybnie po mieście rozniesie, że dziewki po kryjomu sprowadzam. - Nie po to się rozdziałam - odparła - żeby teraz ktoś zobaczył, jak się na mnie z drugiego krańca komnaty z rozdziawioną gębą gapicie. A balię jeszcze bliżej podsuńcie, żebyśmy nie musieli do siebie krzyczeć. Skąd o szczurakach wiecie? - podała mu mydło. Białe ramię łysnęło spod wody, odsłaniając zarys obojczyka. Pospiesznie odwrócił oczy i zaczął opowiadać jej o naradzie w świątyni Nur Nemruta. Słuchała w rozchylonymi ustami. Strużki wody ściekały po jej policzkach. - Kto ich mógł podburzyć? - spytała na koniec. - Któryś z ludzi Evorintha? - Żaden by się nie poważył przedksiężycowych w doliny ściągać - potrząsnął głową. - Za dobrze pamiętają, co się tu kiedyś działo, nim jeszcze pokój nastał. Nie, nie na dworaków Evorintha głowę taki spisek. Tu wyżej zdrajcy szukać trzeba. - Jak wysoko? - Bardzo wysoko - odparł szeptem, a ona nie naciskała więcej. Przygryzła w zębach kosmyk mokrych włosów i powiedziała: - W gospodzie nas nocką zaszli. Mrowie takie, że gdyby ich wiedźma ogniem nie wygubiła, ani kosteczka by nie została na ślad, żeśmy tamtędy szli. W lot zrozumiał, co chciała mu podsunąć. - Nie wy jedni tą drogą szliście - sprzeciwił się. - Prawda - przyznała - nie ja jedna. Łuczywo zasyczało przeciągle. Słaby ogienek dopalał się jeszcze przez chwilę, a potem zgasł. Onegdaj baba pochodnie kupować poszła, przypomniał sobie Krotosz, i już na schodach ciemno, a w piwnicy jeno dwie żagwie. Znów mnie zdzira okradła. - Opowiedzcie mi - poprosiła szeptem, woda w jej kadzi chlupotała z cicha - o Annyonne. Aż wzdrygnął się ze wstrętu. - O tym nie tylko mówić, ale i myśleć się nie godzi -warknął przez zaciśnięte zęby. - A gdyby i na to przyszło, to podobna wiedza tylko wielkiemu kapłanowi przystoi. - Posłańca na Tragankę z zapytaniem słać radzicie, kiedy mnie tu zaszlachtować jeszcze dziś mogą? - spytała zgryźliwie. - Zaiste, piękna to pomoc i piękna porada. Póki życia się wam nie wypłacę. Z dala coś załomotało donośnie i Krotosz poderwał się z kadzi. Chciał chłopaka na schodach przydybać, ale ledwo zdążył się okręcić prześcieradłem i wsunąć chodaki. Zziajany Łyczko wpadł do łaźni, poślizgnął się na wilgotnej posadzce i omal nie przewrócił u stóp kapłana. - No, gdzie tak bez opamiętania bieżysz? - przytrzymał go Krotosz. - Bo wy, panie, jeszcze nic nie wiecie, jakie nieszczęście na nas przyszło - wykrztusił chłopak. - Szczuracy nocką z gór zeszli, ni żywa dusza się przy gościńcu za Modrą nie ostała. A teraz pono z wielką siłą na nas ciągną. Tylko patrzeć, aż nasz dobry pan Evorinth wsiadanego odtrąbić każe, bo zaciekłość w ludziskach taka, że sami się rwą na Góry Sowie. Co przedniejsi mieszczany z ratusza do cytadeli posłali, żeby książę nie zwlekając, zbrojnych ściągał. Miasto też dwie chorągwie opłaci. A pan Wiórkowy, ten, co ma dwie kamienice na samym rynku, sam z siebie milicję zbroić zaczął. Córkę mu pono jedynaczkę plugawi zadusili i dziecko przy niej maleńkie. - Wszystko to pięknie - przerwał Krotosz - aleś ty miał ludzi z gospody sprowadzić, a nie po targowisku plotki zbierać. - To ja właśnie o tym - urażonym głosem odparł Łyczko. - Jak kazaliście, prosto Pod Wesołego Tura pognałem. Derkacza nijakiego nie było, tylko książęcych pachołków co niemiara. Wiedźmę tam rozpoznali i to się też jasno okazało, że ona ze zwierzołakami w zmowie ludzi gubiła. - Jakżeż ją rozpoznali, skoro się tam ni żywa dusza nie uchowała? - złośliwie zagadnął kapłan. - Bo po wiedźmie jak po kleszczu, zawsze poznać można, kiedy się krwi opije - objaśnił z przejęciem chłopak. -Ta niemało widać pobroiła, bo trzech ją pachołków z gospody wynosić musiało, taka jeszcze była tą krwią nabrzmiała i spuchła. A jedna niewiasta z książęcymi przyszła, co pono wszystko widziała i zaświadczyć może, że wiedźma i jej zausznik, bo był tam przy niej chłop, wielki i na gębie czarny, pewnikiem nie z ludzkiego nasienia, tych ludzi mordowali
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- — Jakim sposobem zdążył od ciebie w osiem minut pod kino Stolica? — Wcale nie zdążył! Jeżeli nie miał pod ręką samochodu… — Samochodem też by nie zdążył...
- Nowy hetman przyspieszyB prace nad budow przepraw przez Plaszówk, którymi chciaB wyprowadzi wojsko z okr|enia, uderzy na oddziaBy LanckoroDskiego i stworzy w ten sposób mo|liwo[ wycofania si reszty powstaDców
- Te z kolei, jeżeli mają miejsce zbyt często i amplituda ich wahań jest zbyt duża, mogą stanowić czynnik zmniejszający w istotny sposób stabilność warunków wymiany...
- 11 kpa), albo: „Dłużnik powinien wykonać zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno — gospodarczemu oraz zasadom współżycia...
- Chcąc sprecyzować tę niezwykłą właściwość dzieła sztuki należy zwrócićW^^ge na fakt, że człowiek posiada swój własny sposób percypowania rze^wistości, który różni go od...
- Pickering śmiał się od ucha do ucha i z dziecięcym zachwytem spoglądał na otaczający go zewsząd dziwny i cudowny, odwrócony do góry nogami świat, widziany w ten sposób po...
- Próbując widzieć to jako rzecz pasującą do modelu ich życia, jednocześnie w głębi duszy musiałem przyznać, że chcę w ten sposób ukradkiem osłabić własne poczucie winy i...
- Gospodarz atoli, długą praktyką nauczony, trzymając się pewnych, politycznych w rządzeniu zasad, wielce dowcipnemi sposobami umiał zawsze między nimi utrzymywać tak...
- Co więcej, była to prawdziwa twarz Klaudii, brzydka, nalana, z zezowatymi oczyma, a jednak w jakiś niepojęty sposób malarka potrafiła oddać zarówno jej prostoduszność,...
- Prawda, szto on bałładist, aktior, gitarist, nasz izwiestnyj poet, no eto jerunda (głupstwo)! On – i tu mój opiekun rozejrzał się w charakterystyczny sposób, tak wówczas...