Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. — Belchiora, droga Malwino. Wcale nie żartuję. — Nie sądzisz chyba, że ona zechce zostać żoną podobnego monstrum? — Tym gorzej dla niej. Nie wyzwolę jej i spędzi resztę życia w ciemnicy, zakuta w kajdany. — Och, nie, Leoncio... To zbyt okrutne. Cóż to za wolność, jeśli nawet nie pozwolisz jej wybrać męża? Niech poślubi, kogo zechce. — Ona nikogo nie poślubi. Pojedzie prosto do Pernambuco i rzuci się, uszczęśliwiona, w ramiona tego bezczelnego fircyka, kpiąc sobie z mojej dobroci. — A co cię to obchodzi, Leoncio? — spytała Maiwśiu. nieufnie. — Co mnie obchodzi? — odparł Leoncio nieco zmieszany. — Jak. to, co mnie obchodzi?! Równie dobrze mogłabyś zapytać, co mnie obchodzi mój honor. Gdybyś wiedziała, jak nikczemnie obrażał mnie ten prostak! Jak groził, że wyrwie Isaurę z mych rąk! Zdecydowałem się wyzwolić tę dziewczynę tylko po to, by spełnić życzenie twoje i mej świętej matki. Inaczej nigdy bym tego nie uczynił, nawet gdybym miał traktować ją do końca życia jak udzielną księżnę. Muszę przecież złamać pychę i ukarać zuchwałość tego bezwstydnego sutenera. — Zgoda. Sądzę jednak, źe Isaura prędzej pozwoli spalić się żywcem, niż poślubi Belchiora. — Nie kiopocz się tym, moja droga. Trzeba ją będzie tylko odpowiednio pouczyć. Mam pewien projekt i wydaje mi się, że pptrafię nakłonić ją, by uczyniła to z dobrej woli. -r Jeśli tylko ona się zgodzi, ja takie nie będę przeciwna. Okrutny plan Leoncia był istotnie bardzo zręczny Otóż Miguei, aresztowany wraz z Isaurą w Recife, natychmiast po przybyciu do Campos znalazł się w więzieniu, skazany w dodatku na zapłacenie wszystkich kosztów, jakie Leoncio poniósł z powodu ucieczki Isaury, a które dzięki sprytowi i koneksjom młodego plantatora osiągnęły niezmiernie wygórowaną sumę. Tylko wiele lat ciężkiej pracy pozwoliłoby nieszczęśnikowi spłacić ten dług. Leoncio, widząc jak bezskuteczne są jego wysiłki złamania uporu i niechęci Isaury, osobiście odwiedził Miguela. — Panie Miguel — rzekł chłodno i oficjalnie — współczuję panu i pańskiej córce, mimo ogromnych strat, jakich staliście się przyczyną. Przychodzę zaproponować panu układ, który pozwoli nam skończyć raz na zawsze z awanturami, intrygami i kłopotami, jakie pańska córka ściągnęła na mój dom, zakłócając spokój mego małżeńskiego pożycia. — Zgodzę się na każde rozwiązanie, panie Leoncio — odpowiedział Miguel z szacunkiem — jeśli tylko będzie uczciwe. — Nic bardziej uczciwego i sprawiedliwego pod słońcem. Chcę wydać pańską córkę za prawego człowieka i ofiarować jej wolność. Lecz potrzebuję pańskiej pomocy. — Proszę powiedzieć, w czym mogę służyć. — Wiem, że Isaura będzie czuła niechęć do poślubienia mężczyzny, którego jej przeznaczyłem, gdyż ciągle jeszcze żyje bzdurną i ekstrawagancką miłością do tego dandysa z Pernambuco, co nabił jej głowę tysiącem niedorzeczności i szalonych nadziei. — Pragnę zauważyć, że owego człowieka powinna wspominać tylko z największą wdzięcznością... — Wdzięcznością! Myśli pan może, iż on dba o nią choć trochę? Znaczy dla niego tyle co zużyty pantofel. To był zwykły kaprys jego szalonej fantazji, przelotna zachcianka bogatego paniczyka. Zresztą, oto dowód: proszę przeczytać ten list... Łajdak! Ma czelność pisać do mnie, jakby nic między nami nie zaszło. Udaje przyjaciela i zawiadamia mnie, że właśnie się ożenił. Jak się to panu podoba?... A co mnie obchodzi jego małżeństwo?! Ale to jeszcze nie wszystko. Korzystając z okazji, prosi mnie z całym cynizmem, żebym, jeśli kiedykolwiek zdecyduję się sprzedać Isaurę, nie czynił tego bez jego udziału, bo chciałby z niej zrobić mucamę swej małżonki. Oto do czego doprowadza ludzi brak wszelkich zasad!... no — W rzeczy samej, proszę pana, lecz trudno uwierzyć, że pan Alvaro mógłby postąpić w ten sposób... — Proszę się więc przekonać na własne oczy. Niech pan czyta. Zna pan przecież jego pismo... To rzekłszy Leoncio wręczył Miguelowi list, który do złudzenia przypominał pismo Alvara. — To jego ręka. Nie ma wątpliwości — odparł Miguel, wstrząśnięty treścią listu. — Jest na tym świecie tyle podłości, że czasem trudno to zrozumieć. — Ta nikczemność to okrutna nauczka, lecz trzeba ją wziąć sobie do serca, czyż nie, panie Miguel?..