Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Wzrastające niezadowolen e z uei- sku ze strony żołnierza domowego obracało śię w tym czasie wy- raźnie przeciwko hetmanom. Toteż można się bylo pokusić o po- szukanie poparcia wśród średniej szlachty. Do takiej decyzji trze- ba było jednak innego króla niż August. Zbyt vc yraźnie pamiętał on krwawe sceny z pierwszych dni konfederaeji sandomierskiej, zbyt był daleki od średniej szlachty, by oprzeć się na niej całko- wicie. Czy zresztą ta cżęść szlachty, która od wieku wyrzekła sig na korzyść magnatów hegemonii w państwie, mogła stanowić dla niego pewną podporę? Czy nie odstąpiłaby przy pierwszym posą- dzeniu o absolutyzm, którego August nie potrafił się wyrzec an ośiągnąć? Otoczony magnackimi matactwami, władca-intrygant miał stać się igraszką w ręku żelaznych praw rozwoju społe- czeństw. August za mocno zwiążany był w Rzpltej z magnaterią, by mógł ryzykować wybór nowej drogi, którą otwierały przed nim szezęśliwe okolicżności. Wobec wyezekującej postawy zlachty nie potrafił zdobyć się na kroki stanoweze bez względu na to, że po- ciągnęło to za sobą zwrócenie się przećiwko niemu tych sił, które przed chwilą stawały do jego dyspozyeji. Zresztą część magnatów z otoczenia królewskiego, z kanelerzem Szembekiem na ćzele, wy- raźnie przeciwstawiła ię planom oparcia się o średnią szlachtę, obawiając śię, by ńiezadowolenie nie wyładowało się i na magnac- kich dowódcach króla: Na razie determinacja Denhoffa zastxaszyła ůhetmanów. Przy- stąpili więc z irmej strony do podkopywania pxojektu konstytucji aniżeli bye pod egzotyczną ręką"". Zapewne do tego wypadku odnasi sig wia- domość, że kanelerz gniewał sig na stolnika kor. "i przebić go chciał"" oraz że król miał mu za złe jego propozycje, które F e 1 d m a n, op. cit., s. 80, łą- czy niesłusznie z sejmem 1712 r. o nienaruszalności dóbr szlacheckich. Próbowano więc oddzielenia sprawy dóbr duchownych od szlacheckich. Jeden z posłów wołyń- skich przypomniał, że duehowni zawsze chcieli przerzucać wszel- kie ciężary podatkowe na dobxa szlacheckie, że nie mają prawa upierać się przy wolńości od obciążeń - imrrLunitas - swych dóbr, ale mogą najwyżej upominać się, podobnie jak królewszezyz- ny, o bezpieczeństwo - securitas. Uważał zresztą, że żołnierżowi trzeba przede wszystkim obmyśleć placę, - a potem go opisywać; ale to sluszne zdanie miało służyć tylko za podstawę do wystąpie- nia przećiwko pisywaniu buławy: nigdy tego nie bywało "i te- raz senatorów i wodzów nie trzeba coaeture, bo cóż szlachta bez panów poradzi". Nie brakło i innych axgumentów. Jeden z arbi- trów, towarzysz z chorągwi Pocieja, Niemira, pogxoził skarżącemu się na wojsko litewskie posłowi nowogrodzkiemu: "tego dyskursu będziesz WMPan potem żałował". Wśród tych sporów mijał znów termin prolongacji, padły więc głosy za zakońezeniem sejmu. W końcu zgodzono się obradawać jeszeze przez kilka dni dla osta- tecznego ulożenia kozistytueji. 6 lutego Denhoff przedstawił nowy projekt. Stwierdzając, że mimo wielokrotnych konstytucji Rzplta ponośi niebywałe agrawa- cje ze strony swojego wojska pxoponował, by hetmanom ń regi- mentarzom zakazać amowolnego wydawania jakichkolwiek pale- tów na egzekucje żołnierskie, a zalecić suxowe przestrzeganle kar- naści wojskowej. Winni przekroczenia tego postanowżeńia odpo- wiadaliby przed trybunalami. Prowineja małopolska pragnęła przy tym obrać sobie specjalnych komisarzy, którzy mieli zbierać dane dotycząee szkód i wstrzymywać płacę egzorbitującym chorąg- wiom. Litwa nie uzgodniła tego postulatu, zresztą wokól projektu potoczyła się dyskusja. Damagano się, by winni byli sądzeni na miejscu, po powiatach, by wojsko miało również swoich komisa- rzy po województwach, by komisje składały się z 3 osób. Nie bra- klo i oponentów, którzy twierdzili, że niebezpńeeznie jest dawać komńsarzom uprawnienie wstrzymania płacy wojsku, że wystarezy stworzyć generalną komisję do spraw przeszłych, a na przyszłość, skoro województwa wezmą płacę do siebie, będzie można sądzić te sprawy na sądach fiskalnych