Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

 WymieD mi swoje imi.  Ju| mówiBem, |e jestem Narcyz, syn Ktefizosa i Lejriope. A ty? -A ty?  Narcyz, syn Ktefizosa i Lejriope. Podaj mi swoje imi.  Podaj mi swoje imi.  Ju| je podaBem wielokrotnie.  Ju| je podaBem wielokrotnie.  Ja go nie dosByszaBem  odrzuciB z czoBa mokre wBosy.  Ten deszcz tak gBo[no pada, jakby bbniB o li[cie.  Jakby bbniB o li[cie.  Tak wBa[nie. To samo powiedziaBem.  To samo powiedziaBem.  Musz odszuka mego psa, Lajlapsa. {egnam ci. Bardzo mnie cieszy, |e jest chocia| jedna nimfa, która nie pierzcha przed moj brzydot i rozmawia ze mn tak Baskawie, jakbym byB pikny.  Jakbym byB pikny... Pewno z powodu nieustannego szumu deszczu Narcyz usByszaB:  Jeste[ pikny". Ta dziewczyna i jej sBowa byBy dziwne. Nachylajc si, zajrzaB w oczy nieznajomej. Z pewno[ci drwi sobie z niego, mógBby przysic, |e dojrzy w jej zrenicach kpicy u[mieszek.  Nie lubi |artów  pogroziB. ZobaczyB w gBbi ciemnych, szeroko otwartych oczu nimfy Echo maleDki wizerunek szczupBego, prze[licznego chBopca o mokrych, odrzuconych z czoBa wBosach i gniewnej zmarszczce nad [cignitymi brwiami. Wizerunek byB wyrazny, jakby odbity w spokojnym zwierciadle wody. Narcyz podniósB 169 rk, dotknB policzka i tamten maleDki, szczupBy, prze[liczny chBopiec  widoczny w zrenicach dziewczyny  zrobiB to samo.  To jestem ja  zaszeptaB Narcyz, lecz tak cicho, |e nimfa nie dosByszaBa i nie mogBa powtórzy jego szeptu.  Oszukali mnie! To wykrzyczaB caBemu [wiatu  niskim chmurom, górskiemu borowi, strugom deszczu, biegowi krynicy i dziewczynie stojcej przed nim bez ruchu.  Oszukali mnie! Dlaczego?  Dlaczego?  krzyknBa w gBos nimfa Echo.  Dlaczego?  powtórzyB za ni bezradnie Narcyz i zaBamaB rce. Odbity w zrenicach nimfy Echo prze[liczny chBopiec tak|e zaBamaB maleDkie rce w ge[cie rozpaczy.  Dlaczego jestem pikny?  Jestem pikny