Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Aktor Tak, słucham. Szeryf Przed wypadkiem ten człowiek miał jedną nogę, jedną, powiadam, bo drugą stracił podczas pierwszej wojny światowej, a po wypadku stanął na dwóch nogach. Pan stroi sobie żarty z dzieła boskiego, nieładnie, bardzo nieładnie, i mnie postawił pan w kłopotliwym położeniu, bardzo kłopotliwym. Pan domu Proszę pana. niech pan nie odchodzi… Proszę pana… W autobusie mała konferencja. Tak, tak, Istoty z Innego Układu bez większego trudu opanowały sztukę obradowania. Można powiedzieć bez przesady, rozsmakowały się w posiedzeniach. Co za wspaniała okazja do podsumowań. Przewodnik Prosiłem, nie nadużywajcie umiejętności czynienia cudów. Mężczyzna (w roli Aktora) Przepraszam, chciałem dać nauczkę temu mecenasowi sztuki. Przewodnik Ale szeryf miał rację, przekroczyłeś granicę przyzwoitości, obdarzając tego człowieka drugą nogą. Mężczyzna Było ciemno, nie widziałem go przed wypadkiem. Zregenerowałem ofiarę w stu procentach. Przewodnik Gwałtowne opuszczenie tego kraju nie wyjdzie nam na dobre. Stacje radiolokacyjne znowu zauważyły dwa niezidentyfikowane pojazdy. Uwaga, lądujemy. Kobieta Kto teraz nawiąże kontakt z ludźmi. Przewodnik On. Przed domem dwoje ludzi. Mąż i żona. Dom drewniany, przed domem pole, las, nad lasem ciemne niebo. Grzmi. Żona Będzie burza, już zaczyna kropić, przymknę chyba okiennicę. Mąż Przymknij. Żona Ciemno, że oko wykol, poświeć, proszę. Święty Archaniele Gabrielu, co to…? Mąż Gdzie? Nic nie widzę. Żona Tam, pod drzewem. Mąż Wilk, podaj dubeltówkę, szybciej! Żona Głupiś, patrz, łasi się, to pies. Mąż Tak, to chyba pies. Żona Zabłąkał się, biedaczek, słyszysz, jak serduszko mu wali. Mąż Nic nie słyszę. Żona Bo za daleko stoisz. Połóż rękę, o tutaj… czujesz? Mąż Czuję. Żona On boi się. Na co czekasz, wprowadź go do domu, zamknij drzwi. Spójrz, jaki śliczny pies. Mąż Zabawny. Żona Dlaczego zabawny? Mąż Bo niebieski. Żona To taka rasa. A może on przyszedł do nas z nieba? Mąż Bluźnisz. Przeżegnaj się i przeproś pana Boga za gadanie od rzeczy. Pies jak pies, tu w pobliżu fabryka ultramaryny, wszystkie kałuże niebieskie, ochlapał się niebieską farbą, a ty zaraz wygadujesz niestworzone brednie. Żona Ultramaryna, ultramaryna, ślepia też ma niebieskie. Mąż Widać, zachlapał sobie i oczy. Żona Ale go nie wygonisz? Mąż Niech zostanie, zawsze to boskie stworzenie. Żona Mówiłam, że boskie, było o co się spierać. Mąż Człowiek powinien pomagać zwierzęciu. Żona Powinien, spójrz, jęzor wywiesił… Mąż…i dyszy. Żona Bardzo utrudzony. Mąż Pewno daleką odbył drogę, słyszysz? Skomli. Żona Bo głodny. Mąż Dam mu kawałek słoniny, Ż o n a I coś do picia. Mąż Będzie spał w kącie, pod piecem. Żona Raźniej człowiekowi na duszy, gdy coś żywego w domu. Mąż Patrz, kręci ogonem. Żona Łapę podaje. Mąż Zmyślna bestia. Żona Jutro uszyję ci kubraczek, zima mroźna, trzeba dbać o psie zdrowie. Mąż Serce mamy miękkie jak wosk. Żona Bóg świadkiem, miękkie. Jezus! Maria! Piorun uderzył w dom. Pali się! Ratuj psa! Mąż A Helena? Żona Co Helena? Mąż Na strychu. Żona Przecież to wariatka. Ratuj, mówię, psa, ja biorę torbę i skaczemy przez okno. Mąż Czekaj! Stój! Wyrwał się. Żona Goń go! Na co czekasz, gamoniu. Zginie biedaczyna w płomieniach. Mąż Pognał na strych. Żona Uciekajmy, czuję dym, ogień w korytarzu. Mąż No, skacz. Dlaczego nie skaczesz?! Osłupiałaś? Żona Spójrz! Pies wyprowadził Helenę, ciągnie ją za suknię. Mąż Łapy osmolone. Żona Głupi bydlak, skacz, powiadam, bo lada chwila dach się zawali. Dobry wieczór wszystkim w autobusie, w sali konferencyjnej z dyferencjałem. Jak ten czas mimo wszystko leci. Nawet tutaj na Ziemi. No cóż, trzeba myśleć o powrocie do domu. Przewodnik Nasz pies doświadczył najgościnniejszego przyjęcia. Ludzie okazali mu tyle serca. Kobieta Przyprowadził do nas obłąkaną dziewczynę. Mężczyzna To łatwo uleczalna choroba. Wkrótce wróci do zdrowia. Kobieta A potem do swojego domu. Mężczyzna Jej dom spłonął. Przewodnik Krewni nie pozwolą jej zginąć. Mężczyzna Gdy przekonają się, że wyzdrowiała, pozwolą. Kobieta Nie rozumiem. Mężczyzna Dom, ziemia, całe gospodarstwo, to jej własność. Wykorzystując chorobę prawowitej właścicielki zabrali wszystko. Przewodnik Sądzisz, że powinna pojechać razem z nami? Tak, widzę, że bardzo tego pragniesz. Jesteś najstarszy i najmądrzejszy, uczynisz, jak zechcesz. Spójrzcie, nasz znajomy! Strażnik Wracacie, to dobrze. Przewodnik Co to jest, panie komendancie? Strażnik Moneta, szczerozłota moneta. Przewodnik Dałem ją panu, płacąc mandat. Strażnik A ja oddaję i basta. Moja żona wielce dba teraz o swoją figurę i chodzi do teatru, wstyd powiedzieć, z gołymi ramionami. Dla mnie słodziutka, wczoraj przy otwartych oknach myła mi plecy. Oburącz, żeby wyrównać drobną różnicę między prawym i lewym ramieniem. Sprawiliście, że znowu jestem urzędnikiem godnym szacunku. Nawet Tiess, stary złodziej, zdejmuje kapelusz na mój widok. Dziękuję. Strasznie poczciwi z was ludzie, (śmiejąc się) Dobrze wam zrobiła ta wycieczka, na twarzach rumieńce, przyjemnie patrzeć. No, ruszajcie, postój w tym miejscu surowo wzbroniony