Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Brand chłodno skinął głową. - Rozumiem. Tak, to co innego. Zamach ten będzie oczywiście wymagał natychmiastowej interwencji waszych sił zbrojnych. - Oczywiście - potwierdził lakonicznie Iwanow. - Jeśli Kijów nie potrafi obronić Rosjan przed atakami ukraińskich nacjonalistów, musimy to zrobić za nich. Malkowicz pogardliwie wydął wargi i spojrzał na Dudarewa. - A jaki pretekst wynajdziecie, żeby wkroczyć do Gruzji i pozostałych krajów? Prezydent wzruszył ramionami. - W Gruzji i w pozostałych republikach obserwujemy nasilające się oznaki niestabilności politycznej. Naturalnie tylko dzięki temu - dodał z uśmiechem - że tamtejsi przywódcy wojskowi i polityczni zarazili się wirusem Hydry. Malkowicz skinął głową. I właśnie wtedy Iwanow zaatakował. - Niestety, naszym największym zagrożeniem jest obecnie sama Hydra ~ powiedział, przeszywając wzrokiem Brandta. - To, że nie wyeliminował Pan na czas Pietrenki, było poważnym błędem. Natomiast to, że nie udało 171 się panu schwytać i zabić tego Smitha i jego wspólników, to już potencjalna klęska. Im dłużej Smith będzie na wolności, tym większe ryzyko, że wydrze nam tajemnicę Hydry. Mówiąc bez ogródek, na takie ryzyko po prostu nas nie stać. - To prawda - wtrącił Dudarew. Ruchem głowy wskazał mapę z czerwonymi strzałkami sięgającymi w głąb Ukrainy, Gruzji i pozostałych republik. - Nasza operacja zależy od całkowitego zaskoczenia. Jeśli Amerykanie dowiedzą się, że maczaliśmy palce w zabójstwie tych ludzi, narazimy na ryzyko wszystko to, co chcemy osiągnąć. - W takim razie, co proponujecie? - spytał sztywno Malkowicz. - Po pierwsze, mój dyrektoriat przejmie pełną kontrolę nad poszukiwaniami Smitha i tej dziennikarki - odparł Iwanow. Ponownie spojrzał na Brandta. - Ale tym razem żądam pełnej współpracy, Herr Brandt. Nie może pan niczego ukrywać ani zatajać. Niczego. Czy to jasne? Brandt milczał. Zacisnął zęby, jakby próbował stłumić gniew. Wreszcie z przesadą wzruszył ramionami, udając, że jest mu to całkowicie obojętne. - Jak pan sobie życzy - odrzekł. Malkowicz nie spuszczał oczu z Dudarewa. Mimo swej bezwzględności, Iwanow - podobnie jak Brandt - był tylko pionkiem, zwykłym podwładnym. To on, to prezydent pociągał za sznurki. - Czy to już wszystko, Wiktorze? - spytał. - Nie, przyjacielu. - Dudarew zabębnił palcami w stół. - Niepokoją mnie poczynania amerykańskiego wywiadu. Mimo początkowego sukcesu, Hydra nie oślepiła Białego Domu, a jeśli nawet, to nie do końca. Boję się też, że zamiast mądrym, Castilla okaże się człowiekiem upartym. Jeżeli nie zechce uznać naszych podbojów, ryzyko niechcianej konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi gwałtownie wzrośnie. Zważywszy naszą przewagę strategiczną na Ukrainie i w środkowej Azji, powinniśmy z nimi wygrać, ale koszty, w ludziach i sprzęcie, nie wspominając już o kosztach finansowych, byłyby olbrzymie. Iwanow i Kiriczenko pokiwali głowami. - Dlatego - ciągnął Dudarew - postanowiłem zrobić wszystko, żeby Castilla przestał nam zagrażać. - Spojrzał na Malkowicza. - Proszę polecić swoim ludziom, żeby wyhodowali odpowiedni szczep Hydry i niezwłocznie przekazali go kurierowi Iwanowa. Zaskoczony Malkowicz zesztywniał. - Ale ryzyko związane z zabójstwem prezydenta... - Jest do przyjęcia - przerwał mu spokojnie Dudarew. Zerknął na Iwanowa. - Prawda? 172 Szef Trzynastego Departamentu kiwnął głową. - Mamy kreta w Białym Domu - wyjaśnił. - Dostarczenie Hydry na miejsce i zainfekowanie celu nie powinno sprawić żadnego kłopotu. Malkowicza przeszedł zimny dreszcz. - Jeśli Stany Zjednoczone zaczną podejrzewać, że to nasza sprawka, rozpęta się piekło - powiedział. Dudarew wzruszył ramionami. - Niech sobie podejrzewają kogo chcą, i tak niczego nie udowodnią. -Uśmiechnął się słabo. - A propos. W sytuacji, kiedy zaczęli tu węszyć, nie sądzi pan, że stwarza to poważne zagrożenie dla waszego laboratorium? - Laboratorium jest bezpieczne - odparł krótko Malkowicz. - Amerykanie go nie znajdą. Siedzący obok Brandt kiwnął głową. Dudarew popatrzył na nich z pełnym rozbawienia cynizmem. - To dobrze - odrzekł, zwlekając z odpowiedzią na tyle, żeby dać im do zrozumienia, że w to nie wierzy. - Mimo to, bezpieczniej by było, gdyby doktor Renke i jego naukowcy przenieśli się tutaj, do jednego z kompleksów Bioaparatu. Nie uważa pan? Malkowicz wykrzywił usta. Już rozumiał, w co gra prezydent. Całkowita kontrola nad Hydrą, nad procesem jej wytwarzania, była w tej ryzykownej grze asem, głównym atutem
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- , dzięki którym przenika pod powłokę rzeczywistości: "Szukam duszy ukrytej pod osłoną świata widzialnego" (Dusza wieszczej 1963, Dusza rzeczy)...
- Nowy hetman przyspieszyB prace nad budow przepraw przez Plaszówk, którymi chciaB wyprowadzi wojsko z okr|enia, uderzy na oddziaBy LanckoroDskiego i stworzy w ten sposób mo|liwo[ wycofania si reszty powstaDców
- Pudel Karo, którym Pilatus najgłębiej pogardzał, położył się spokojnie na progu obory, czego z pewnością nie uczyniłby, gdyby Liza była wewnątrz, albowiem nie lubił zbliżać...
- Tymczasem w Tuszynie pod Moskw pojawiB si drugi Dmitrij Samozwaniec (w którym Maryna rzekomo rozpoznaBa swojego m|a), a wojska polskie zajBy Moskw
- Odkąd znalazła się poza zasięgiem matki, jej wiecznie napięte mięśnie rozluźniły się, a umysł zaczął odkrywać nowe, ciekawsze ścieżki, którymi podążał pod kierunkiem...
- Istnieją jednak legendy My z rasy chap - hopaj - chwatów jesteśmy wielkimi podróżnikami, przemierzaliśmy rozległe obszary od wielu generacji i zebraliśmy owe legendy...
- Postacie, twarze, oczy tych dwóch mężczyzn, którymi byłam ja sama, zbliżały się, przenikały w siebie, nie stając się jednak ani przez chwilę jednością...
- Tego wieczoru biesiadowaliśmy wszyscy nad smakowitymi kawałami hipopotamiego mięsa, smażonymi na ognisku’na piaszczystym brzegu, przy którym cumowały statki...
- Polacy, przed którymi otworzyła się perspektywa wyzwolenia, wierzyli, że w nowej, wolnej od zaborców Polsce nastąpi istotna zmiana sytuacji materialnej...
- Następnie machnął ogonem i wyszedł spokojnie do głównej kabiny, dając jej najoczywistszy dowód, że całkowicie ufa mężczyźnie, z którym ją zostawił...