Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Wszyscy siedzieli dokoła ogniska, tylko stary Wabbie stał oparty o drzewo. Trzymał rękę na temblaku zrobio- nym z kawałka skóry. Wyglądał przerażająco. Jego długie i chude ciało schudło jeszcze bardziej, a twarz zapadła się tak, że była podobna do trupiej czaszki. Czupryna, utrzy- mywana dawniej starannie, lepiła się teraz od brudu. Był to już tylko szkielet, a obdarte ubranie wisiało na nim jak na kołku. Pożywienia z pewnością mu nie brakowało, a więc tylko zgruchotana ręka spowodowała te zmiany w jego wyglądzie. Głos jego brzmiał głucho i drżał, jak gdyby starcem trzęsła febra. Mówił właśnie, kiedy usadowiliśmy się w naszej kry- jówce. Leżeliśmy dość blisko, aby wszystko usłyszeć, lecz trzeba było dobrze natężyć uwagę, by zrozumieć jego beł- kotliwe słowa. - Czy pamiętasz jeszcze, psie, co przyrzekłeś mi w Hel- mers Home? - zapytał. Spojrzenie głęboko za- padłych oczu starego kow- boja zwróciło się w stro- nę, gdzie na ziemi leżało coś podobnego do wydłu- żonego pakunku. Czyżby to był człowiek? A jeśli tak, to kto? - Zapamiętałem sobie dobrze twoje groźby - mówił dalej Old Wabbie. - Przestrzegałeś mnie, żebym się miał na bacz- ności przed tobą, poprzy- Pod Czarcią Głową 399 siągłeś mi zemstę za otrzymane baty. Przypuszczam, że nie zapomniałeś tych słów! To mogło się odnosić tylko do "generała", który wi- docznie został teraz ujęty przez Old Wabble'a! Zapewne sam odbył drogę aż tutaj, gdyż jego najemnicy nie mogli mu towarzyszyć, i wpadł w ręce "króla kowbojów". -Nie zapomniałem - odpowiedział "generał" gniew- nie. - To ty mnie obiłeś na rozkaz tamtych łotrów. -Dostałeś pięćdziesiąt batów! Należało ci się, gdyż zdradziłeś mnie przed Winnetou i Old Shatterhandem, donosząc im, że brałem udział w porwaniu strzelb. I ty się chcesz mścić, psie, godzisz na moje życie? - Tak, tak, zgładzę cię ze świata! - wrzasnął "generał". -Mylisz się! To ja cię zabiję. Ponieważ mówisz otwarcie, czego mam się po tobie spodziewać, więc i ja odpłacę ci szczerością, gdyż przysługa warta przysługi. Dostaniesz taką samą porcję kijów jak w Helmers Home, a rano zginiesz! -Nie odważysz się! Mam wielu pomocników, którzy ze- mściliby się na tobie. - Któż to jest! -To moja rzecz! - Pshaw! Mówisz to po to, żeby mnie nastraszyć, ale Old Wabbie nie da się wywieść w pole! Wiemy dobrze, ilu masz pomocników i kim oni są. - Nic nie wiesz, nic! - Oho! Jest tu z nami Shelley, któremu opowiedziałeś wszystko w Topece. Chciałeś go zabrać ze sobą, lecz po- tem, ograwszy go do cna w karty, wycofałeś się z tego za- miaru. Masz zaledwie sześciu drabów, których zostawiłeś przy Kaskadzie Pian, aby w tajemnicy przed nimi poszu- kać złota. Jesteś tu sam i nikt ci nie pomoże! -Mylisz się, stary łotrze! Miej się na baczności, bo za wszystko, co mi zrobisz, zapłacisz dziesięciokrotnie! -Zwiesz mnie łotrem, ty opryszku? - wybuchnął sta- ruch z wściekłością. - Przypomnę ci za to Helmers Home! Dostaniesz pięćdziesiąt kijów, jak wówczas, ale mocniej- szych, gdyż wtedy udawałem tylko wielki rozmach. Czy 400 Old Surehand zgadzacie się, chłopcy, żeby mu je wyliczyć, i to natych- miast? - Owszem, niech dostanie pięćdziesiąt batów, byle sło- nych! - zawołał Shelley. - Za to, że tam mnie oskubał w To- pece! Reszta trampów przystała na propozycję starego z ra- dością, a jeden z nich dorzucił: - Oćwiczmy go porządnie, przyda nam się ta wprawa, gdy złapiemy Winnetou, Old Shatterhanda i jego ludzi. Oni wszyscy powinni dostać dziesięć razy tyle batów, choćby za to, że zostawili nam głupią kartkę zamiast bo- nanzy! Nie chcieliśmy być świadkami sceny, która miała nastą- pić, i wycofaliśmy się z półwyspu. Zamierzaliśmy jeszcze zakraść się do drugiego ogniska. - Co mój brat postanowił w sprawie bladej twarzy, zwa- nej generałem? - zapytał mnie Apacz po drodze. - Wyrwę go z rąk Old Wabble'a. Potrzebuję go żywego. - Napad trzeba zatem urządzić jeszcze dziś w nocy, ra- no mają go zamordować. Ruszyliśmy od drzewa do drzewa, kierując się w stronę drugiego ogniska. Droga, która nas czekała, była dwa ra- zy dłuższa od poprzedniej. Nie minęła godzina, kiedy usłyszeliśmy przed sobą szmer, jak gdyby ktoś potrącił i złamał suchą gał-ź. Uskoczyliśmy w bok. Jacyś ludzie zbliżali się powoli i ostrożnie. Szli stamtąd, dokąd my wła- śnie zmierzaliśmy. - Uff! - rzekł Winnetou, kiedy nas minęli. - To India- nie, poznaję po chodzie. Skąd idą i dokąd? Czy do tamte- go ogniska do trampów? A może udają się na wschodni brzeg jeziora, gdzie my obozujemy? Nasi towarzysze mo- gą się znaleźć w niebezpieczeństwie. - Czy radzisz mi wrócić do nich? -Tak, wracaj natychmiast i nie zatrzymuj się przy trampach! A ja zbadam sytuację. - Twoja śmiałość może się źle dla ciebie skończyć. - Pshaw! Winnetou nie zginie, jeśli zna grożące mu nie- Pod Czarcią Głową 401 bezpieczeństwo. Niech moi bracia nie śpią, dopóki się nie zjawię. Zniknął w lesie, a ja pospieszyłem do naszego obozu. Droga moja była teraz bardziej niebezpieczna, gdyż mogłem się natknąć na czerwonoskórych. Przypuszcza- łem wprawdzie, że ich celem jest półwysep, ale mimo to wszedłem głębiej w las i posuwałem się bardzo ostroż- nie. Wreszcie, oblepiony żywicą, z podrapaną twarzą i ręko- ma, przybyłem do obozu i opowiedziałem wszystko towa- rzyszom. Potem kazałem utworzyć łańcuch wartowników wokół obozowiska. Było to jedyne zarządzenie ochronne, które w danych warunkach można było wydać. Siedzieliśmy na ziemi ze strzelbami w rękach, kiedy od strony półwyspu zabrzmiało przejmujące, okropne wycie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Normalnie to ja całe boże dnie chodzę sobie, jeżdżę, jak się da, tu jestem parę dni, potem gdzie indziej się przenoszę, potem znowu gdzie indziej i ja w tym wiecznym ruchu spotykam...
- Z tych moich sztuk mógłbym kilka wymienić - są to jakby moje rodzynki teatralne: Sen srebrny Salomei dla teatru w Opolu, Ballada łomżyńska i Hamlet, jakkolwiek z braku czasu nie...
- Dodajmy, że przeciętny Polak nie pracuje 300 dni w roku i nie zarabia rubla dziennie z powodu mniejszych sił; dodajmy, że Anglik, żyjąc o 20 lat dłużej, więcej widzi, więcej...
- Kto by pomyślał kilka lat przedtem, że ta wspaniała Sabina i jej krewni znajdą się w jednym i tym samym wagonie bydlęcym ze mną i z moimi dziećmi? A jednak było przyjemnie...
- Pomimo to musimy teraz pomówić o tym, że równie irracjonalne byłoby założenie, iż anthropic principle, która wyłoniła się w tym świecie już w kilka godzin po jego...
- Zobaczyliśmy i usłyszeliśmy tylko kilka pingwinów, aczkolwiek wydawało się nam, że z oddali, gdzieś głęboko w czeluściach ziemi dobiega słabe, lecz uchwytne...
- -Gdybyś kilka lat temu zapisał siędo"Solidarności", to teraz dostałbyśdobrą posadęw urzędziei nie musielibyśmy sięmartwić,że skończył się socjalizm...
- - Znam miasto lepiej niż ktokolwiek inny, bo mieszkałam tu kilka lat, poza tym chodzi także o maksymalne ograniczenie kosztów, a ja dobrze się targuję...
- Minęło jednak kilka miesięcy, zanim mogłem w osobie generała Delestraint powołać dowódcę armii podziemnej...
- Czytałem kilka takich sprawozdań w starych kolonialnych periodykach, jeszcze będąc w Anglii, i okazały się one bardzo pouczające...